Wpis z mikrobloga

Podczas podróży pociągami po Chinach, moją uwagę zwróciły dość osobliwe zachowania pracowników ichniej obsługi.

Zaraz po wypełnieniu swoich obowiązków, upchaniu i wydarciu się na wszystkich pasażerów wraz z kilkukrotnym spluciem na ziemię, chińscy konduktorzy robią dokładnie to, co każdy szanujący się Chińczyk zrobiłby podczas 30-sekundowej przerwy w pracy: zabierają się do następnej roboty.

Na środek przejścia pomiędzy siedzeniami wjeżdża wielka czarna torba i zaczyna się spektakl. Plastikowe zabawki i elektroniczne gierki. Trójwymiarowe obrazki i gumowe figurki. Książeczki, paski, sznurki, pilniczki. Mimo wynikającego z miejsca akcji absurdu, chyba każdy z przedmiotów można by najtrafniej opisać przymiotnikiem „chiński”. Każdemu z produktów towarzyszy oddzielna prezentacja wskazująca wszelkie możliwe zalety i cechy świadczące o wyjątkowości towaru. Chiński Klaudiusz i Janusz Dzięcioł na żywo.

Pani konduktor wyjmuje z wielkiej czarnej torby plastikową gierkę-przekładankę i terkocząc maszynowo w żywiołowym kilkunastominutowym przedstawieniu prezentuje chyba wszystkie zastosowania produktu: jak się przekręci w lewo to przypomina rybę, a jak w prawo to krzesło. Facet siedzący obok mnie ma minę jakby właśnie wracał ze zmiany w fabryce tej zabawki.

Czym częściej przemieszczałem się pociągami, tym bardziej zacząłem zastanawiać się, co właściwie może stać za całym tym przedsięwzięciem? Czy konduktorzy na własną rękę próbują wcisnąć na boku pasażerom, nomen omen, chińszczyznę aby dorobić parę yuanów? Nie byłoby w tym nic dziwnego, jednak część asortymentu jak i szczegółowych prezentacji nader często się powtarza. Czy zatem stoi za tym jakaś zewnętrzna firma akwizytorska, a corocznie do chińskich Mikołajek zjeżdża na szkolenie 15 milionów konduktorów? W kilku przypadkach zauważyłem jednak do kupienia albumy o kolejnictwie, więc może jest to forma tzw. upsellingu (jak to chyba nazywają w marketingowym lingua korpa), za którym stoją same koleje chińskie, jeszcze nieświadome, że krocie przyniosłaby im raczej sprzedaż papierosów i spluwaczek?

Pan na zdjęciu poniżej w kilkunastominutowym wystąpieniu prezentuje wachlarz zalet wynikających z posiadania paska do spodni. Za chwilę przewiesi go przez pręty bagażowej półki i podciągając się dwukrotnie machając przy tym efektownie nogami w powietrzu wykaże jego niepowtarzalną wytrzymałość. Wszyscy z depresją samobójczą z uznaniem machają głowami.

#wanderlust – tag z mojej obecnej podróży Koleją Transsyberyjską z Chin do Polski (a także wcześniejszej tułaczki po Oceanii i wyspach południowego Pacyfiku).

#podroze #podrozujzwykopem #heheszki #swiat #ciekawostki #marketing
Dwadziesciajeden - Podczas podróży pociągami po Chinach, moją uwagę zwróciły dość oso...

źródło: comment_qBoXm4Tbv95JiTvhZ2GDUnml4X3tJkLv.jpg

Pobierz
  • 11