Wpis z mikrobloga

Kiedy o świcie pewnego czerwcowego poranka 1880 roku przed ukrytymi w konarach drzew policjantami ukazała się okuta żelazem szarżująca postać, ci aż przetarli ze zdumienia zmęczone po całonocnej strzelaninie oczy. Echo odbijanych od pancerza kul oraz swąd czarnego prochu niosły się hen daleko w otaczający ich zewsząd busz. Obłożona żelazem, niedbale poruszająca się zjawa padła dopiero gdy pociski dosięgły jej nóg.

Polska ma papieża, Indie i RPA bojowników o wolność, a Australia - jak na potomków skazańców przystało - złoczyńcę. Ned Kelly. Bandyta, wyjęty spod prawa, bushranger, uciekinier, koniokrad. Irlandczyk z pochodzenia, przedstawiciel drugiego pokolenia zesłanych na australijskie pustkowia skazańców. Czy taka postać zasługuje na miejsce w narodowym kanonie kultury? Cóż, na Antypodach - nawet medalowe.

W Australii Ned Kelly to marka, postać kultowa. Niechlubny symbol wszystkiego co składa się na początki samostanowienia państwa - wygnania, buntu przeciw establishmentowi i przyjętym regułom, niezłomnego stawiania czoła trudom życia na banicji w bezkresie spalonego słońcem buszu. Chociaż złośliwi twierdzą, że jest to bardziej symbol pojawiający się w formie zielonkawych tatuaży na trzymających stubby Victoria Bitter dłoniach rodzimych bogans. Jakkolwiek by nie było - Ned Kelly piastuje mocne miejsce w tutejszej popkulturze.

Kariera Kelly'ego nie odbiegała zbytnio od znanych z amerykańskich westernów grup zbójeckich - założyciel przemierzającego konno połacie bezkresnego lądu gangu, pałającego się napadaniem na banki i ukrywaniem przed wymiarem sprawiedliwości. Gang najbardziej wsławił się jednak swoją ostatnią akcją, znaną w historii jako "Ostatni Bastion Neda Kelly'ego" (Ned Kelly's Last Stand). Przebywający już od dłuższego czasu na banicji członkowie grupy, chcąc wykoleić nadciągający pociąg z policyjnymi posiłkami (choć, co ciekawe, gang ponoć bardziej obawiał się nadjeżdżających aborygeńskich Trackerów - ówczesnych mistrzów tropienia), zatrzymali się w małym miasteczku Glenrowan w stanie Wiktoria. W wyniku opóźnienia składu, gang powziął 70 zakładników i zabarykadował się w pobliskim zajeździe. Czas oczekiwania przetrzymywani wraz z uciekinierami umilali sobie huczną imprezą taneczną, alkoholowymi grami i śpiewaniem najnowszych bush ballads.

Przeczuwający nadchodzącą konfrontację, członkowie gangu Kelly'ego przywdziali, przygotowane wcześniej przez sympatyzujących z nimi kowali, ponad 40-kilogramowe (!) żelazne zbroje i hełmy. W wyniku całonocnej wymiany ognia (wystrzelono ponad 15 tys. pocisków) zginęli wszyscy (oprócz herszta) członkowie gangu oraz kilku zakładników, a sam Ned został pojmany. Skazany na karę śmierci w Melbourne, został powieszony jeszcze tego samego roku tamże.

Jadąc do Canberry, zbaczam z głównej drogi i zatrzymuję się w Glenrowan. W skąpanym słońcem śniętym miasteczku brakuje jedynie pędzonych wiatrem, przetaczających się po uliczkach krzaków. Elewacje budynków wyglądają jak remontowane przez jakiegoś nieśmiertelnego XIX-wiecznego cieślę. Obecność ducha Kelly'ego zdradza przysypiająca przed malutkim muzeum starsza pani oraz pokaźnych rozmiarów pomnik przed miejscową pocztą, przed którą brakuje tylko rzędu uwiązanych koni. Dzwonkiem otwieranych drzwi wywołuję z zaplecza siwiejącego pana w połówkach okularów. Ten klaszcze w dłonie na mój widok, opowiada historię feralnego opóźnionego pociągu, wygrzebuje z kontuaru zakurzoną ulotkę o miasteczku i przybija na pocztową kartkę pieczątkę z dziwnie sympatyczną brodatą twarzą.

Na samochodowy odtwarzacz zgrywam dzisiaj kompozycje Ennio Morricone.

#wanderlust - tag z mojej obecnej tułaczki po Oceanii oraz wyspach południowego Pacyfiku.

#podroze #podrozujzwykopem #swiat #ciekawostki #zainteresowania #australia #historia
Dwadziesciajeden - Kiedy o świcie pewnego czerwcowego poranka 1880 roku przed ukrytym...

źródło: comment_vG3P6bEpNYmNUP6q8IdUXnfvMH4g39pB.jpg

Pobierz
  • 15
@Dwadziescia_jeden: jak jesteś jeszcze w Australii to polecam podróż do Broken Hill w NSW. Miasteczko wygląda w niektórych miejscach jak wyjęte z Fallouta. Jest tam stara nieczynna kopalnia, której budynki ciągną się przez całe wzgórze u stóp którego leży miasteczko. Generalnie Sydney i inne wielkie miasta to lipa w porównaniu do tych małych i oddalonych od cywilizacji :)
@Wraniak: czekam:)

@odislaw: kłaniam się.

@Carotas: mi z kolei na pierwszy rzut oka skojarzył się z zespołem Buckethead.

@dr_gorasul: po prostu świetne, możesz polecić od siebie coś jeszcze w tym klimacie?

@wietnam67: prawda! Duże miasta mają swoje atrakcje ale prawdziwy klimat jest na outbacku i w małych mieścinach. Broken Hill niestety nie będę już miał okazji odwiedzić (szkoda) ale od siebie mogę polecić Coober Pedy w Australii
@Dwadziescia_jeden: The Highwaymen to taka dawna supergrupa country składająca się z tuzów gatunku określanego jako "outlaw country". W kolejności śpiewają Willie Nelson, Kris Kristofferson, Walyon Jennings i Johnny Cash. Dwaj ostatni już odeszli.
Sami w sobie to legendarni countrowcy, ja sam zanim wgryzłem się w gatunek starego, dobrego country to zacząłem od kupienia jakiegoś "Best Of Johnny Cash" za dwa dolce w koszu z taniochą w Walmarcie ;)
Johnny jest mistrzowski,
drgorasul - @Dwadziesciajeden: The Highwaymen to taka dawna supergrupa country składa...
@Dwadziescia_jeden: . Tym piosenkarzem udało mnie zaczepić country już u kilku osób, które o country myślały jako o przaśnej i obciachowej muzyce. To dobry starter, ale nie trzeba trzymać się kurczowo i śmiało próbować to co poleca np. youtube czy inne. Wielu genialnych i prawdziwych wykonawców, którzy twardo spętają po ziemi i niejednej rzeki pili. Kowboje i Indianie wielki szacun.
drgorasul - @Dwadziesciajeden: . Tym piosenkarzem udało mnie zaczepić country już u k...
@dr_gorasul: @Dwadziescia_jeden: tak mnie się jeszcze przypomniało, że są też amerykańscy countrowcy co preferują raczej wybrzeża, wyspy Bahama i Karaiby. Jimmy Buffett. Spełniony gość, piosenkarz, żeglarz, biznesmen, właściciel sieci restauracji. Cejrowski w ostatniej książce pisze o nim Wujek Buffett i nie raz grał w Trójce jego utwory. Tak na dobrą sprawę to Cejro ostro wzoruje swą stylówę właśnie na Buffecie ;)
Takie bardziej lajtowe piosenki, klimat wysp, żeglowania i
@dr_gorasul: uprzejme dzięki za te wpisy kumplu, przez ostatnie tygodnie zapoznałem się trochę z Twoimi propozycjami (nie wszystkie znałem, a te których nie - bardzo przypadły mi do gustu) a nie miałem jeszcze okazji podziękować:) Myślę, że całość "zbójeckiego country" zasługiwałaby na oddzielne ciekawe znalezisko jakbyś miał kiedyś czas:)