@Czoso: ale ja sobie z tego doskonale zdaje sprawę dlatego mimo wszystko pewnie zostanę w Polsce. Za granicą polak jest traktowany tak jak Ukrainiec w Polsce przez większość prawactwa. Człowiek drugiej kategorii, zwykły śmieć.
@Bipolar-: leczyłem się w Niemczech, tam lekarze są mili dla pacjentów, różnica między polskim a niemieckim to niebo a ziemia, nasi zachowują się jak szlachta, wiecznie pokrzywdzona
chyba, ze od rana do wieczora nie robiles nic innego tylko uczyles sie norweskiego nie pracujac w tym czasie, ale to i tak pewnie 6 miesiecy zeby dobic do 4000 slow czyli podstawowe komunikatywnosci
tego jeszcze bym nie nazwal "nauczycniem sie norweskiego"
@Czoso: nie mierz wszystkich swoją miarą, spokojnie da się opanować norweski w takim czasie. Intensywny kurs, 4 h dziennie, po dwóch - trzech miesiącach zaczynasz prace pod nadzorem, potem egzamin, legitymacja i zrobione :) owszem, na początku człowiek się czuje jak dziecko, które nie umie poprosić o cukierki, ale to mija relatywnie szybko.
Każda fala emigracji lekarzy to utrata ludzi, którzy nie boją się wyzwań, nie boją się sprawdzenia swojej
Opanowanie to poziom C1 i przynajmnie 8000 slow, a i tak tutaj nie ma szalu. Moge rozpisac ci dziennie ile to zajmuje nauki slow, x7 powtorek przy wysokim retention rat, plus czas na ukladanie tych przykladow + czas na sluchanie + czas na
@Czoso: Ehh, na szczęście mnie oceniała norweska izba lekarska, która dała mi prawo wykonywania zawodu, ale rozumiem, mogli popełnić błąd, pewnie nikt nie konsultowal się z tobą :)
No wykonywanie zawodu bazuje na 1500 slowach branzowych. Dorzuciles do tego pewnie 2000 innych najczesniej uzywanych slow i przeslizgnales sie na ten B1/B2 co jest wymagany. Nauczyles sie jak jest po norwesku, ze pacjenta boli gardlo, chce kupic 5 bulek i ze w lipcu jest cieplo.
Ja nazwalbym to "podstawowa znajomoscia jezyka", a nie "nauczylem sie norweskiego". Nauczenie sie jezyka to jest poziom C1 i wyzej. Wyarazajmy sie precyzyjnie
@Czoso: Ależ ty dobrze wiesz co ja umiem :) Widzisz, nie muszę czytać, bo mam tu szacunek pacjentów, mam szacunek kolegów, mam dobrą pracę, wypoczynek, płatne konferencje, zaufanie, że pracuję w zespole a nie na siebie. Coś, czego nigdy nie było w PL.
Wiem, że założyłeś ten wątek, żeby popluć na lekarzy, pokazać, że pazerne konowały to nawet za granicą nie mają czego szukać. Tym samym pokazałeś tylko, jak bardzo
Założyłem ten wątek żeby pokazać, że dla większości lekarzy wyjazd za granicę to blef i nie zrobią tego, bo nie będą mieli tam lepszego życia.
Albo czysto finansowo albo z innych powodów.
I mówię to jako ktoś które spędził 10 lat za granicą. Jak chcesz żeby 20% społeczeństwa mówiło o tobie to co Polacy mówią o lekarzach z Ukrainy to spoko. Dla Norwegów i tak zawsze będziesz "tym Polakiem".
@Czoso: Pewnie tak. Nadal lepiej niż "tym *** konowałem, pokaż co masz w garażu, śpi na dyżurze, tylko kasę kosi nieuk, niech odda za studia" Ja nadal będę twierdzić że system w Pl jest bardzo zły a próby oskarżania personelu (bo pielęgniarki i ratownicy też cyklicznie zbierają cięgi) tylko pogorszy sytuację. Trzeba wprowadzić elektroniczne historię choroby, bukowanie wizyt online, triage u pielęgniarek przed każdą wizytą, bazowa płatność za każdą usługę
I gdzie jest ta zagranica? XD
To ja mowie sprawdzam. Gdzie konkretnie wyjedziecie i gdzie beda wam wiecej placic i bedziecie miec lepsza jakosc zycia? Slucham
#medycyna #zarobki #emigracja
No i co Norwegia? A mówisz po norwesku? Myślisz, że kazdy Norweg będzie z tobą po angielsku rozmawiał?
No to fajnie, że się zgodziliśmy, że lekarze nigdzie nie wyjadą i blefują
xDDD
ale farmazoniarz
chyba, ze od rana do wieczora nie robiles nic innego tylko uczyles sie norweskiego nie pracujac w tym czasie, ale to i tak pewnie 6 miesiecy zeby dobic do 4000 slow czyli podstawowe komunikatywnosci
tego jeszcze bym nie nazwal "nauczycniem sie norweskiego"
Każda fala emigracji lekarzy to utrata ludzi, którzy nie boją się wyzwań, nie boją się sprawdzenia swojej
chyba mamy inna definicje opanowania
Opanowanie to poziom C1 i przynajmnie 8000 slow, a i tak tutaj nie ma szalu. Moge rozpisac ci dziennie ile to zajmuje nauki slow, x7 powtorek przy wysokim retention rat, plus czas na ukladanie tych przykladow + czas na sluchanie + czas na
No wykonywanie zawodu bazuje na 1500 slowach branzowych. Dorzuciles do tego pewnie 2000 innych najczesniej uzywanych slow i przeslizgnales sie na ten B1/B2 co jest wymagany. Nauczyles sie jak jest po norwesku, ze pacjenta boli gardlo, chce kupic 5 bulek i ze w lipcu jest cieplo.
Ja nazwalbym to "podstawowa znajomoscia jezyka", a nie "nauczylem sie norweskiego". Nauczenie sie jezyka to jest poziom C1 i wyzej. Wyarazajmy sie precyzyjnie
Wiem, że założyłeś ten wątek, żeby popluć na lekarzy, pokazać, że pazerne konowały to nawet za granicą nie mają czego szukać. Tym samym pokazałeś tylko, jak bardzo
Założyłem ten wątek żeby pokazać, że dla większości lekarzy wyjazd za granicę to blef i nie zrobią tego, bo nie będą mieli tam lepszego życia.
Albo czysto finansowo albo z innych powodów.
I mówię to jako ktoś które spędził 10 lat za granicą. Jak chcesz żeby 20% społeczeństwa mówiło o tobie to co Polacy mówią o lekarzach z Ukrainy to spoko. Dla Norwegów i tak zawsze będziesz "tym Polakiem".
Ja nadal będę twierdzić że system w Pl jest bardzo zły a próby oskarżania personelu (bo pielęgniarki i ratownicy też cyklicznie zbierają cięgi) tylko pogorszy sytuację.
Trzeba wprowadzić elektroniczne historię choroby, bukowanie wizyt online, triage u pielęgniarek przed każdą wizytą, bazowa płatność za każdą usługę