Wpis z mikrobloga

Treść przeznaczona dla osób powyżej 18 roku życia...
  • 1026
  • Odpowiedz
  • Otrzymuj powiadomienia
    o nowych komentarzach

@Anonek463: Tak. Ale też z drugiej strony łatwiej było zdobyć/"wsyępić" hajs od ludzi którzy byli akurat tej sytuacji w mniejszości albo słabsi. Stało się pod sklepem i do wychodzących ludzi się mówiło: "te, pożyć mi 20 gr" i po godzinie było na flache, którą nam kasowali jeszcze silniejsi od nas. #bekawchuj
  • Odpowiedz
  • 0
@Anonek463 było źle ale nie aż tak źle chyba jak to jest opisane. Byłem nastolatkiem w latach 90 w mieście ok 150k. Jeśli się człowiek utożsamiał z jakąś subkulturą typu punki, "skini" itd. to faktycznie mógł dostać w szczękę tu czy tam ale coś groźniejszego jak kosa czy bejsbol to mam wrażenie że były rzadsze niż teraz. Pobić było myślę więcej ale jak czytam teraz o odciętych przez kiboli rękach to
  • Odpowiedz
@Anonek463: było było. Aczkolwiek Ja jestem rocznik '92 więc pamiętam tylko końcówkę '90. ALe było inaczej...:) Dużo różnych akcji. Ale wszystko się przeżyło!!!! I nie zamieniłbym swojego dzieciństwa na to co teraz mają dzieciaki. od małego w ekranie. COś okropnego.
  • Odpowiedz
Tak było. Mieszkałem na najgorszym osiedlu w mojej okolicy i jego sława była tak zła, że wystarczyło, napotkanemu Sebkowi powiedzieć skąd jestem, by obniżyć jego pewność siebie.
Czasy były takie p------e, że grupki dresiarzy napadały na przyjezdnych uczniów i okradały ich z podręczników szkolnych, które następnie sprzedawane były w antykwariacie.
Wychodząc wieczorem z domu, bluza z kapturem na głowie j dres były obowiązkowe inaczej wyglądałeś jak potencjalna ofiara do skrojenia. Jazda nocnym
  • Odpowiedz
  • 0
@Anonek463 na mnie koło 10 razy próbowano napaść, ale to były bardziej wczesne lata 2000.
Jak miałeś zegarek/ komórkę/ walkmana to już byłeś na celowniku, "kolega" z klasy jak zobaczył mój zegarek to powiedział, że gdyby nie to, że znam jego adres to by mi go ukradł Ó⁠⁠╮⁠Ò
  • Odpowiedz
@j557 u mnie czas rekolekcji, to był okres tych bijatyk. Policja eskortowała nas ze szkoły do kościoła. Młodzież w kościele opracowywała taktykę i wymieniała się "sprzętem", a potem ogień. Póżniej były artykuły w prasie, że znowu chuligani się bili, że ktoś w szpitalu wylądował, że mieli pałki, nogi od stołów, łańcuchy a policja nie daje rady.
  • Odpowiedz
@Anonek463: Piękne to były czasy, nie zapomnę ich nigdy, Mała miejscowość w zachodniej Polsce. W ryj można było zarobić za nic, wszędzie pełno patoli z kastetami, nożami czy tasakami, Szkoła napierdzelała się z inną szkołą. Pobicia to była codzienność. Co jakiś czas kogoś zabili. Wejście nawet nie na inne osiedle, ale inne bloki mogło się źle skończyć. Na szczęście duża część patologii wyjechała za granicę, a inna część zdechła.
  • Odpowiedz
Bez przesady, przeżyłem - a mieszkałem w jednej z najgorszych dzielnic miasta z podstawówką z tzw. elementem. A to, że się biło... Że do Szkoły Podstawowej nosiliśmy scyzoryki - a to lokalny koloryt Kieleckiego. Gorzej wspominam LO - gdzie chodziła także elitka mego miasta. To dopiero była patologia z dobrych domów. Wolałem chłopaków z "kamienioków" (bloki przedwojenne robotnicze) i baraków - ci nikogo przynajmniej nie udawali i nie byli takimi dupkami... I
  • Odpowiedz