Wpis z mikrobloga

Jak byłem kucem i jak z tego wyrosłem.

I tak jestem anonimowy, więc nigdy nie używam "anonimowemirkowyznania", i też w necie niczego się nie wstydzę, chociaż to trochę wstyd. Ale że było dawno, to cóż... kiedyś to wierzyłem w Mikołaja, mając 5 lat, i co najwyżej podejrzewałem że to scam.
Młodość - to na moje usprawiedliwienie tak w skrócie.

Pierwszy raz, jadę z babcią (miałem z osiem lat) i mi mówi że muszę zapiąć pas, i po wymianie paru zdań mi mówi że gdy będzie wypadek to "państwo musi mnie leczyć". I wtedy poznałem to uczucie absurdu tych zasad "a może ja chcę zaryzykować i się zgodzić na ryzyko i wtedy państwo nie będzie musieć mnie leczyć, może ja nie chcę żeby mnie leczyło". ect.
W wieku nastu lat, wolność zaczynała być dla mnie wartością. Takie "wolność mojej ręki kończy się na twoim nosie". Wkurzał mnie wpływ innych na mnie. Aż podłączyli mi internet i odkryłem strony libertariańskie... Przeczytałem że gdyby nie podatki to bylibyśmy turbo bogaci a jedzenie kosztowałoby grosze. Pamiętam że były tam podane konkretne liczby, i one były jeszcze ostrzejsze niż to co gada taki Korwin czy Gwiazdowski. Byłem w szoku, a moja wyobraźń się rozbudziła. Mało tego - mój nauczyciel historii (startował do wyborów z list PiS jakby to kogo interesowało) powiedział że gdyby nie państwowe wydatki na wojsko to w tej szkole siedzielibyśmy wszyscy w skórzanych fotelach, tyle to wojsko kosztuje. Wow, a jeszcze podatki na inne rzeczy... I mówi to mój nauczyciel!
Aż obejrzałem słynną wtedy wśród licealistów debatę w której Korwin dyskutował o legalności marihuany z przeciwnikami. Korwin tutaj orał. Był charyzmatyczny, przekonujący, logiczny, pewny siebie. Tamci to jakieś stare baby co nie odróżniają heroiony od marihuany i "a komu to potrzebne" itd. Wszyscy to znacie. Korwinowi trzeba było przyznać rację. Korwinowskie podejście dawało nam taką szansę żeby w końcu zacząć nas traktować jak dorosłych ludzi i mieliśmy wolną wolę. Oczywiście ta nasza dorosłość sprowadzała się na ten moment do tego żeby wolno było nam jarać :)
Nasza wiedza co do polityki sprowadzała się do tego że marihuana (której do dziś nawet nie spróbowałem) powinna być legalna. I tylko Korwin wprost o tym mówił. Więc chyba mądry człowiek, nie? Pewnie w innych kwestiach też ma rację. Więc się zajrzało na jego blog. Inni politycy wtedy nie prowadzili blogów. A że Korwin uwielbiał opowiadać, wręcz kochał, to prowadził. Berkowicz mu go założył. Blog stał się obok bloga Michalkiewicza najpopularniejszy w Polsce. Wow.
Korwina wtedy nie było w sejmie, UPR był poniżej progu. A ja byłem mądrzejszy od rodziców i babć, bo przecież odkryłem Korwina w necie z którego oni nie korzystają, a ja tak, i przejrzałem socjalizm i te podatki. Tylko że oni wszyscy znali Korwina jak mi zmieniali pieluchy, tylko o tym nie wiedziałem. ZNALI i nie popierali. Z resztą generalnie mieli w dupie.
Chociaż pamiętam jak zapytałem matkę w wieku grubo poniżej 10 lat, coś koło 6-7, dlaczego na zachodzie mają dużo pieniędzy a w Polsce jest mało. Usłyszałem: "bo my mieliśmy komunizm". Nie przeszkadzało mi to wszystko myśleć że ja jakoś astronomicznie się różnię.
No więc czytałem sobie te opowiastki Korwina. Nikt z przeciwników tego nie debunkował bo mieli to w dupie, więc tacy jak ja to czytali, chłonęli i myśleli że to wszystko jest nie do zaorania. A jak było inaczej to dziennikarz był zawsze winien, bo na Korwina się uwzięli, a na innych to chyba nie - banda czworga. No i gdyby go pokazywali to ludzie przyznaliby mu rację.
Czasem w necie miałem jakieś zderzenie z jakimś centrystą, który jak już w ogóle chciał rozmawiać z idiotą kucem, to czasem mi dawało to i owo do myślenia. W szczególności pewien filozoficzny eksperyment myślowy który orał całe korwinowskie brednie, a którego nie zaorać od strony libertariańskiej. Trapiło mnie to, ale cóż, wszystko inne się zgadzało. (jaki to był eksperyment to napiszę w komentarzach jeśli to kogoś będzie interesować).
Pamiętam też jak mi ktoś mówił - no to wymień tych dobrze i wolnorynkowo zarządzających królów. No, yyy.... Nie chodzi o to że miał rację, chodzi o to że przyjmowałem poglądy Korwina dlatego że niektóre rozumiałem i popierałem więc z automatu byłem mniej krytyczny wobec innych. Po prostu miał już moją sympatię.
A tak to poza tym, orałem lewaków i byłem z tego taki dumny :) "no przecież nie będzie podatków i wtedy lekarz będzie tańszy!" no logiczne xD
Wg wszelkich wolnorynkowych teorii o konkurencyjności, jeśli ktoś coś robi lepiej lub tak samo albo taniej, to wypiera innego. No więc proste - ja się zadowolę mniejszym zyskiem co ten przedsiębiorca, chociażby połowę tego co on (to i tak dużo), i będę robił to co on i będzie spoko :)
xD W sumie dlaczego, mój wujek nie zarabia 2 tys miesięcznie tylko znacznie więcej....hmm..
Gdzie ta konkurencja która zrobi to co on, tylko taniej? Śpi? Hmm... A ja... no ja to za młody jeszcze, niewykwalifikowany, i bez kapita...uuu robi się niebezpiecznie. No ale żeby nikt nie połasił się na skromne 20 tys zysku miesięcznie żeby odbić mu klientów? No ciekawe...
No, w prawdzie ma znajomości u urzędników i innych, więc to znowu wina socjalizmu i urzędników (znajomości u biznesmenów się nie liczą bo one mogą być).
No i się u niego zatrudniłem za jakieś grosze i tak sobie pracowałem w wakacje zamiast spędzić je nad morzem, podczas gdy on.... wyjechał na kilkumiesięczny wyjazd zagraniczny, bynajmniej nie w celu zarabiania :) Przeciwnie - wydawał duże pieniądze. Przez wiele godzin dzień w dzień przy pracy fizycznej miałem czas na przemyślania.
Pamiętam jak 20 lat starszy pracownik do mnie - "No jak popracujesz 5 lat to ci podniesie stawkę z 5zł/h do 8zł/h"
Nie napawało to optymizmem.
Po skończeniu państwowych (a jakże) studiów, których wybór podyktowany był również kwestią finansową rodziny (a jakże) poszedłem do pracy jako młody inżynier.
Pierwszego dnia szef krzyknął do mnie "będziesz #!$%@?ł na łopacie!". No ok... jestem twardy. Nie wszystko od razu. Będę za to dobrze pracowało :) Starsi koledzy robią kariery to ja też.
Okazało się... że ci pracownicy po zawodówkach są dużo lepsi ode mnie (szło się spodziewać), ale zaskoczeniem było że... oni mega ciężko pracują, to są tytani pracy co po niektórzy. To jest hardcor. Nie będę pisał jaki to był zakład pracy, powiem tylko że to słynie z ciężkiej pracy, chociaż oczywiście libki wmawiają inaczej. Przeskoczenie ich, staranie się lepiej, jest praktycznie nieosiągalne, chyba że ktoś jest jakimś cyborgiem. Zaczynałem się też dowiadywać o kwestiach finansowych kolejnych firm w jakich pracowałem, korupcji, znajomości, jakie zyski potrafią wyciągać osoby co w ten czy inny sposób są związani z firmą, ale bynajmniej pracą tego nazwać nie można.
Cóż...
Kolejna sprawa. Nie chodzi o mnie i tylko rynek pracy. Chodzi o innych ludzi.
Pewnego razu znajoma opowiedziała mi że odmówiła szefowi seksu na imprezie firmowej. Awansowała więc koleżanka, a szef jej powiedział że gdyby nie odmówiła to by ona awansowała. No skur... pomyślałem i powiedziałem. Jak tak można, wbrew wolnorynkowemu "wolne umowy...". Na jej problemy w pracy o jakich mi opowiedziała nie powiedziałem jej "zmień pracę" bo już wiedziałem jaki jest rynek pracy i że nie czekają na nią lepsze oferty. To kwestia życzliwości wobec niej, i świadomości realiów rynku pracy, a nie odklejenia czytając tylko teorie na blogu Korwina. I nie ważne czy to co mamy to socjalizm/kapitalizm/korporacjonizm czy inne gówno. Po prostu tutaj i teraz nie mówi się człowiekowi "zmień pracę", chyba że ktoś jest odklejony albo chamem. Czyli albo jest kucem żyjącym w świecie internetowych teorii, albo kimś kto jest tak wysoko sytuowany że może sobie tak kpić z tych niżej.
Miałem też pierwszą w życiu dziewczynę. Pamiętam że zdarzało się na rynku pracy, że pracodawca zwyczajnie nie płacił pracownikowi. Pamiętam że jeśli mojej dziewczynie nie zapłaci, to w nocy przyjadę i lokal dostanie koktajlem mołotowa. Jeśli będzie seksualne wykorzystywanie albo mobbing to również. Jakoś nie pomyślałem raczej żeby pójść z tym do sądu w związku ze złamaniem umowy bo... Byłem już realistą i praktykiem. Znałem takiego pracodawcę co miał listę spraw sądowych, złe komentarze w necie, a i tak sobie działał i oszukiwał wszystkich na lewo i prawo. Ten sam pracodawca (dziedziczący firmę po ojcu, pewnie takim samym złodzieju jak on) opowiedział mi ile to tylko jedna robota daje mu zysku. Było to 60 tys złotych (krótki czas wykonania). W garażu jego stał nowy mercedes, a zaraz obok jakiś rzęch w którym jego pracownicy pracujący dosłownie 10-12 godzin dziennie jeździli do pracy jedząc chleb z pasztetem. Zarabiali 4zł/h. I to był sukces, bo nowym pracownikom nie płacił zwykle wcale. W zasadzie to wszystkich oszukiwał.
Cóż... Co za anegdotka. Oglądałem też w tym czasie materiały Pytlakowskiego o mafii, pamiętam jak w pewnym momencie skomentował jakiegoś bogacza w Warszawie "Takich pieniędzy nie zarabia się uczciwie". Czyżby dziennikarz kryminalny był jakimś komuchem? No nie - opisywał lata 90siąte Polski, a jego opinia było jak najbardziej logiczna.
Pamiętam gdy spotkałem kiedyś pewną dziewczynę, była bardzo chuda. Przyznała mi się że mało je bo.... Nie ma pieniędzy. Miała 18 lat i mieszka z babcią. Ważyła jakieś 40kg. Nie kłamała. Miałem niezły kontrast gdy na spotkaniu rodzinnym bogaty wujek opowiadał sobie o podróżach. Pamiętam jak mówiono że jak ktoś ma duże wymagania konsumpcyjne to nie ma się co go czepiać :) i wszyscy mówili jaki wujek to inteligentny facet. Tylko że to tak naprawdę był głąb. Serio. W dodatku dawał łapówy oraz zdradzał żonę. Inteligentny to on był jak się nie odzywał, a imponował tym że miał pieniądze.
Widziałem jak inna osoba naciąga na pieniądze dofinansowania z UE. Ta sama osoba mówiła jak spokojnie miała okazję rozkraść jakiś zakład pracy z PRL (koleś był stary i miał znajomości), chociaż nie użył słowa "ukraść". Jego znajomi tak robili. On i całe otoczenie uważali to za normalne, trzeba sobie przecież jakoś radzić. Ten sam człowiek (mający firmę) mówił że "uczciwie nie da się prowadzić firmy".

W świetle tego wszystkiego, w chwili wolnego czasu, wróciłem do oglądania sobie pogadanek Korwina z Ikonowiczem. Okazywało się że... to Ikonowicz mówi rzeczy TAKIMI JAKIE SĄ, a Korwin buja w obłokach, teoriach. Nie obchodziło mnie jak teoretycznie należy nazwać taki system i czy Hitler mógł nie wiedzieć, albo czy kobiety mają niższe IQ. Jak usłyszałem od Korwina "Ludzie chcą pracować poniżej minimalnej, a Pan chce im tego zabronić" po czym od Ikonowicza: "Nie chcą. Godzą się na to bo muszą" wiedziałem że to Ikonowicz ma rację.
Wtedy już poszło.

Dziś wiem że korwinizm jest w 100-procentach zły intelektualnie jak i etycznie.
I że państwo/społeczeństwo musi leczyć ludzi, nie ważne czy ktoś nie zapiął pas bo mu się spieszyło, czy dlatego że przegrał wszystko w kasynie i zaczął pić i ćpać. Albo może dlatego że próbował popełnić samobójstwo, ale mu nie wyszło i teraz jest kaleką. Chorych się leczy - po prostu, musimy im pomagać. Dzieci nie są własnością rodziców, i trzeba reagować gdy cudzy rodzic robi krzywdę dziecku. Starcom należy się chociaż skromna emerytura, to nie była banda nieudolnych pasożytów, tylko wybudowali naszemu pokoleniu to wszystko co mamy. Robotnicy to nie są niepotrzebni lenie i niedołęgi których praca jest mało warta. Wyzysk nie jest dobry, a elity nie zasłużyły na swoją pozycję, tak jak biedni nie zasłużyli na swoją biedę, a nierówności nie są dobre. Zrobiłem się wręcz 100-procentowym lewicowcem. Nie jestem radykałem, ale Korwin wzbudza we mnie autentyczne obrzydzenie, i każda ilość sympatii do niego jest zła. Jest to wzór złego polityka, od strony intelektualnej, moralnej, odpowiedzialności, panowania nad emocjami, doświadczenia życiowego tego "polityka".
Oczywiście nie muszę tłumaczyć jaki mam stosunek do jego następcy Menztena i wszystkich partyjek które mają cokolwiek z nim wspólnego.

#antykapitalizm #korwin #wyznanie
  • 29
@M_xxx: Ciekawie się to czyta, szczególnie z perspektywy osoby, co kucem nigdy nie była i w pewnym sensie odczuwa jakąś nostalgię (cóż za przewrotność ludzkich emocji) za tą oniryczną atmosferą, tym rajem wymarzonym, gdzie nie ma ZUS, gdzie rządzi wolny ryneczek. W sumie z kucami to polemizowałem od początku kucosfery, zawsze w opozycji. Najdalej gdzie doszedłem po ciemnej stronie mocy to wiara w liberalizm w wersji Johna Rawlsa, co dla kuca
@M_xxx mogłeś dać więcej tagów bo wpis zasługuje na większy zasięg. Nie zapominajmy, że wg kucy nie każdy musi mieć własne mieszkanie, bo nie jest to dobro podstawowe xD możesz całe życie uczciwie i ciężko pracować ale mieszkanie jest tylko dla tych "zaradnych" i nie ma nic złego w tym, że ktoś kupuje 3-4-5-6... mieszkanie :)
@M_xxx: ale ty nie wyrosłeś z korwinizmu. Ty po prostu byłeś wtedy bezideowym idiotą i jesteś teraz. Skąd to wiem? Bo "ludzi po prostu się leczy, tak po prostu" to nie jest argument. Jest wielu ludzi, która wyrosła z korwinizmu bo po prostu zobaczyli, że nie ma czegoś jak korwinizm. Bo Korwa nie jest żadnym ideologiem tylko #!$%@? na temat wszystkiego i gardzi jakimikolwiek naukami społecznymi, socjologią, a zwłaszcza ekonomią (gardzi
@M_xxx:

Daj ten eksperyment!

Ja się od wszelkich stronnictw politycznych odciąłem jakoś na studiach. Zauważyłem, że każdy czasem #!$%@? głupoty, więc zamiast przyjmować ogólny światopogląd (i to jeszcze od kogoś) lepiej do każdej sytuacji i problemu podchodzić indywidualnie.

Ja mam takiego kumpla, który całe życie miał politykę w poważaniu i dopiero koło 30 zaskoczył... jako kuc.
I ja nie mam serca wycierać nim podłogi za każdym razem jak mi jakieś "nowe"
Starcom należy się chociaż skromna emerytura, to nie była banda nieudolnych pasożytów, tylko wybudowali naszemu pokoleniu to wszystko co mamy.


@M_xxx ZA NASZE PIENIADZE Kiedy to do Was dotrze, że komuna budowała na kredyt? Wezmę na Ciebie kredyt, kupię Ci mieszkanie (sam wybiorę - kiepskie i brzydkie), dam Ci je i każe spłacać raty. Według Twojej logiki powinieneś mi podziękować XD

Zrobiłem się wręcz 100-procentowym lewicowcem.


Swoją drogą Ty nie wyrosłeś z
@Jin: Jak się zmęczysz i będziesz miał dość to uzna że cię zaorał i nie masz argumentów. Normalne.
A liberalizm/kapitalizm to zwykle pierwszy wybór osoby poznającej politykę. To takie przedszkole polityki. Najpierw trzeba poznać zasady działania kapitalizmu a dopiero potem można krytykę. No więc koleś poznaje i jest na etapie fascynacji "fenomalnym systemem który tylko trzeba wprowadzić w miejsce socjalizmu"

@Metylo: Już o mieszkaniu nie pisałem bo wpis miałby chyba
@N3ro20: sorka ale nie mam weny zeby sie zaglebiac, ale praca na dzialnosci na kontrakcie sprawia ze po krotkim czasie czlowiek docenia te cale prawo pracy urlop czy l4 i traktowanie jak bialy czlowiek a nie murzyn ( ͡° ͜ʖ ͡°)
@M_xxx:

„Zakładamy hipotetycznie że Wszyscy mamy dusze, i te dusze spotykają się w zaświatach przed narodzinami. Nikt z nas nie wie gdzie i jako kto się urodzi. Może w Kalifornii jako dzieciak milionera, a może w Etiopii. Pytanie czy chcemy poddać się temu losowaniu, czy może z zawrzeć z góry taki pakt, że się podzielimy po równo i nikt nie będzie miał turbo dobrze, ale nikt nie będzie skazany na totalnie