Wpis z mikrobloga

@contrast: no zgadza się, ale mam też wrażenie, że tam na etapie castingu i scenariusza coś nie pykło, w Kompanii jednak historię spinała wyraźnie napisana postać Wintersa i tego drugiego kapitana a i cały drugi a nwet i trzeci plan był cholernie wyrazisty (Fassbender, Pegg, Schwimmer, Fallon) i dostawali epizody, które się pamięta. W Pacyfiku jest totalnie nijaki Sledge i Mr Robot (tutaj może wychodzą moje własne uprzedzenia, bo męczy mnie
@contrast: ten serial był naprawdę dobry, świetna przemiana postaci głównego bohatera i bardzo realnie oddane rozterki emocjonalne. Hejty poszły bo się wszyscy podziewali miksu fabuły z BoB i rozpierduchy jak w Szeregowcu Ryanie, a moim zdaniem Pacyfik wyznaczył inny nurt w filmie wojennym, coś jak kiedyś Czas Apokalipsy, albo z nowszych Przełęcz Ocalonych - wojna jest gorąca i wpływa na fabułę ale jest trochę w tle bo na pierwszym planie jest
Możesz lekko naświetlić temat?


@contrast: Ambrose miał taką przypadłość, że za bardzo się zżywał z bohaterami swoich książek, przez co zdarzało mu się podkolorować niektóre wydarzenia a czasem zwyczajnie konfabulować. Widać to wyraźnie w Kompanii, ale np. w jego biografii Eisenhowera jest tego tyle, że wychodzi idiotyczna książka