Wpis z mikrobloga

@prezeskuliziemskiej: Wynika to z faktu, że obecnie w miastach planowanie zagospodarowania przestrzennego zupełnie nie istnieje - miasta wyprzedają grunty bez jakichkolwiek planów na powstawanie nowych ciągów komunikacyjnych, bez nakazów zagospodarowania terenów zielonych itd.

Śmiało można powiedzieć, że w tym kontekście za komuny było lepiej - jak powstawało duże osiedle, to powstawała również szeroka droga dojazdowa do tej dzielnicy, a na każde 3/4 bloki powstawał duży trawiasty dziedziniec z placem zabaw, boiskiem
@Partyzant91:

Gdzie za komuny się czekało 30 lat na przydział mieszkania? xD xD xD


W Warszawie. Oczywiście nie każdy, niektórzy się doczekali, ale znam osobę, która zaczęła czekać w latach 60. i aż do końca się nie doczekała, po transformacji kupiła.

Natomiast ogólnie masz rację, tworzy się bzdurne mity na temat czekania w PRL. W mniej obleganych miastach ludzie dostawali przydział po paru latach.
@prezeskuliziemskiej:

Potęga wolnego rynku na rynku deweloperskim. 0 infrastruktury, 0 szkół, 0 przedszkoli - plan PRL'owskich osiedli wygląda w porównaniu do obecnego jakby przywedrował ze Star Treka


PRL-owskie osiedla początkowo wyglądały tak samo. Przecież alternatywą do stawiania bloków w szczerym polu i czekania na infrastrukturę jest stawianie w szczerym polu infrastruktury i czekanie na bloki. Żadne miasto się na to nie zdecyduje.