Aktywne Wpisy
LuckyStrike +42
Tyle zainstaluje się publicznych ładowarek do samochodów w Chinach vs reszta świata xD
#motoryzacja #chiny #tosachiny
#motoryzacja #chiny #tosachiny
Watchdog_Polska +359
Od prawie 6 lat usiłujemy się dowiedzieć, kto miał dostęp do akt postępowań w sprawie katastrofy smoleńskiej. Najpierw odmawiano nam dostępu z powodu wciąż trwających postępowań, potem Prokuratura Krajowa uznała, że nasz wniosek jest nieprecyzyjny. Nie pomogły wyroki WSA i NSA, dlatego złożyliśmy skargę na niewykonanie wyroku. Więcej na ten temat na naszej www.
.
.
.
.
P.S. Od wczorajszego popołudnia wiadomo już, że wybory parlamentarne odbędą się 15 października.
.
.
.
.
P.S. Od wczorajszego popołudnia wiadomo już, że wybory parlamentarne odbędą się 15 października.
Kim byli
Marian i Zosia, gdy rozpoczęła się wojna mieli po kilka lat (7-8). Ich ojciec miał wielkie gospodarstwo, a nie młyn tak jak mówiła urzędniczka. W tym gospodarstwie zatrudniał kilkanaście osób. Pełnił również funkcję kogoś w rodzaju Naczelnika Gminy Żydowskiej, która w tamtym czasie liczyła między 450 a 500 osób co stanowiło 8-11% ludności miasteczka. Na potrzeby tej historii będę ojca Mariana i Zosi nazywał „Naczelnikiem”.
Mój pradziadek
Na samym początku historii myślałem, że pradziadek był jednym z pracowników wyżej opisanego człowieka, ale jak się okazało byłem w błędzie. Antoni bo tak miał na imię mój pradziadek pełnił funkcję osoby zarządzającej główną drogą (powiatową?). Generalnie odpowiadał za to żeby droga była utrzymana w odpowiednim stanie i była przejezdna. Pradziadek wraz z prababcią i prawie drużyną piłkarską bo miał 10 dzieci wynajmował dom od Naczelnika, który mieszkał w swoim tuż obok. Antoni czasami pomagał Naczelnikowi w prowadzeniu gospodarstwa wykonując różne drobne prace.
Historia właściwa
Gestapo w pewnym dniu postanowiło ostatecznie „rozwiązać sprawę” Żydów w tej miejscowości.
W późnych godzinach nocnych do domu Marka i Zosi zapukała żona miejscowego komendanta policji. Podsłuchała rozmowę, jej męża z oficerami gestapo w której instruowali o tym co się będzie działo i jak Policja ma się wtedy zachować. Wszystko przekazała ich matce. Ta nie wiedząc co robić zabrała dzieci i przyszła do Antoniego. Pradziadek wymyślił, że młody Marian zostanie u niego na noc, a ją i Zosie zabierze do swojego znajomego z następnej wsi. Tak zrobił.
Pradziadek wrócił do domu nad ranem. Wszystkie dzieci spały. Chwilę po nim do jego domu zapukało gestapo wraz z miejscową policją. Tonem nie znoszącym sprzeciwu kazali Antoniemu powiedzieć, gdzie są Żydzi od których wynajmuje dom, gdzie się ukrywają. Pradziadek odpowiedział, że nie ma pojęcia. Gestapowiec nie uwierzył, więc Antoni powiedział, że mogą przeszukać dom. Pytali pradziadka ile ma dzieci ten bez wahania odpowiedział, że 11. Oni również policzyli. W momencie, gdy naziści przeszukiwali dom Antoni kazał dzieciom pójść do obory i wyprowadzić zwierzęta po to by narobić szumu i ruchu. W tym czasie powiedział Marianowi, że ma przeskoczyć przez najbliższy strumień i ukryć się w zagajniku. Jak gestapowcy pójdą to on po niego przyjdzie. Tak się stało. Po pewnym czasie do Mariana dołączyła jego mama i siostra. Pradziadek zaproponował by poszli do getta w Dębicy bo tam będą zdecydowanie bardziej bezpieczni. Tak zrobili.
Po 1-2 miesiącach pobytu w gett-cie matka dwójki rodzeństwa dowiedział się, że obóz będzie likwidowany, ale nikt nie wiedział co to oznaczało. Mój pradziadek również się o tym dowiedział od znajomych policjantów (prawdopodobnie komendanta) w swojej miejscowości. Na jeden dzień przed likwidacją getta pradziadek na rowerze przejechał 30km bo tyle wynosiła trasa do Dębicy. Chodząc po obozie w pewnym momencie do tej trójki podbiegł nieznany chłopiec i powiedział, że jakiś mężczyzna zza ogrodzenia, chce z nimi rozmawiać. Od razu rozpoznali Antoniego. Pradziadek przywiózł ze sobą gruby koc, który zarzucił na ogrodzenie. U góry ogrodzenia był drut kolczasty, więc trudno było uciec. Mark powiedział, że getto było strzeżone, ale nie było tak, że były wieżyczki wartownicze co 50 metrów, więc były miejsca w których nikt ich nie widział.
Dalej. Pradziadek, każe matce przerzucić dzieci. Pomimo tego, że była bardzo chuda i słaba dała radę. Następnie ona sama przeszła przez ogrodzenie. Zanim pradziadek po nich poszedł odwiedził pewnego znajomego, któremu dał sporo wódki. Zaraz po tym jak wydostał trójkę z getta poszedł do domu tego znajomego. Znajomy oczywiście był już pijany, więc nie pytał kim jest reszta ludzi. Zanim wyszli za miasto kazał im iść w pewnej odległości za sobą. Antoni prowadził rower, matka z córką szła 15 metrów za nim, a Marian 30. Mieli iść za nim, na nikogo nie patrzeć iść po prostu przed siebie. Po wyjściu z Dębicy połączyli się i w ten sposób dotarli do znajomych z lokalnej wsi.
Gdy było ciepło matka z dziećmi ukrywała się w lesie, a gdy było zimno prosiła znajomych ludzi o przechowanie. Byli tacy, którzy odmawiali, ale jednak większość ją przyjmowała. W ten sposób spędziła kolejne 2 lata. Zaraz po wojnie wyjechali do Tarnowa, gdzie mieszkali do 1957 roku. Gdy Gomułka doszedł do władzy otworzył pewnego rodzaju „okno”. Oznaczało to, że kto z Żydów chce w terminie 30 dni wyjechać do Izraela to będzie mógł to zrobić bez problemu. „Nasze” państwo wystawi im odpowiednie dokumenty. I w taki oto sposób Marian i Zosia wraz z matką trafili do Izraela.
Marian zbyt długo w Izraelu nie przebywał. Wyjechał do USA. Zosia z matką zostały w Izraelu.Marian po przyjeździe do kraju wolności zmienił imię na Mark. Zosia w Izraelu na Sofia.Mark w 1971 roku otwiera firmę jubilerską, która osiąga duży sukces. Sofia zostaje doktorem. Jednocześnie jest wykładowcą i dentystką. Obecnie oboje na emeryturze. Ich matka dożyła 94 lat i zmarła w okolicach 2000 -2002 roku.
Sprawy polskie
Zapytałem Marka jak wyglądały sprawy antysemityzmu, gdy mieszkali w Polsce.
Stwierdził, że żyli z Polakami bardzo dobrze. Poza kilkoma drobnymi incydentami nie ma o czym mówić. Stwierdził, że ogólnie ( w tej miejscowości) Żydzi byli lubiani również ze względu na jego ojca (Naczelnika), którego ludzie bardzo szanowali. Wszyscy rozumieli, że łatwo nie ma, więc trzeba sobie pomagać, a nie podkładać sobie kłody pod nogi.
PSPo całej rozmowie oczywiście nasuwają mi się kolejne pytania np. na temat Naczelnika (przypuszczam, że został zastrzelony) i losach ich matki. Jeżeli Wy macie jakieś pytania to chętnie je zadam przy kolejnej naszej rozmowie.
Jeszcze jako ciekawostkę dodam, że w 2009 roku wraz z prof. Jonathanem Webberem z Oxfordu, którego rodzina również pochodzi z tej miejscowości co mój pradziadek oraz Mark i Sophia i kilkoma innym osobami odnowili cały kirkut Żydowski wraz z innymi miejscami kultu.
Celowo wrzuciłem tę ciekawostkę poniważ Ci, którzy przeczytali całą opowieść dotarli do tego miejsca być może chcą czegoś więcej. Więc wrzucam ten tekst dzięki którym będziecie mogli trafić na trop :-) Tym, którym się to uda proszę o info na PW
#orzelimenora