Dzisiaj ziemianie świętują 54 rocznicę startu Apollo 12 - drugiej w historii misji załogowej, która wylądowała na Księżycu. Niewiele jednak brakowało, a wyprawa zakończyłaby się jeszcze przed dotarciem na orbitę. Pech chciał, że rakietę w trakcie lotu trafiły dwa pioruny. Pierwsza błyskawica uderzyła w Saturna V około 36 sekund po starcie. Wywołany skok napięcia doprowadził do wyłączenia się wszystkich trzech ogniw paliwowych rakiety, co oznaczało, że Saturn V był już zasilany wyłącznie energią zgromadzoną w bateriach.
Drugi piorun uderzył 16 sekund później, tym razem doprowadzając do awarii jednego z dwóch wskaźników położenia rakiety w przestrzeni (FDAI). Saturn V leciał jednak dalej, bo uderzenia piorunów nie zakłóciły działania systemu naprowadzania rakiety. Wnętrze modułu dowodzenia było rozświetlone alarmami, ale załoga nie mogła dojść do źródła problemu. Tymczasem w Houston kontrolerzy lotu utracili dostęp do telemetrii rakiety. Na ich ekranach pokazywały się wartości, które nie miały zupełnie sensu.
Na szczęście, tego dnia w pracy był John Aaron, który pracował w kontroli lotu na stanowisku EECOM, gdzie zajmował się monitorowaniem systemów elektrycznych i środowiskowych. Gdy patrzał na swój ekran, pełen zdawałoby się losowych liczb, coś przyszło mu do głowy. Wartości dotyczące stanu ogniw paliwowych układały się w schemat, który już gdzieś widział. Było to w trakcie jednego z testów Modułu Dowodzenia, podczas którego wystąpił spadek zasilania do układu przetwarzania sygnału. Jak później wyjawił, wartości były wręcz takie same.
Wbrew
Drugi piorun uderzył 16 sekund później, tym razem doprowadzając do awarii jednego z dwóch wskaźników położenia rakiety w przestrzeni (FDAI). Saturn V leciał jednak dalej, bo uderzenia piorunów nie zakłóciły działania systemu naprowadzania rakiety. Wnętrze modułu dowodzenia było rozświetlone alarmami, ale załoga nie mogła dojść do źródła problemu. Tymczasem w Houston kontrolerzy lotu utracili dostęp do telemetrii rakiety. Na ich ekranach pokazywały się wartości, które nie miały zupełnie sensu.
Na szczęście, tego dnia w pracy był John Aaron, który pracował w kontroli lotu na stanowisku EECOM, gdzie zajmował się monitorowaniem systemów elektrycznych i środowiskowych. Gdy patrzał na swój ekran, pełen zdawałoby się losowych liczb, coś przyszło mu do głowy. Wartości dotyczące stanu ogniw paliwowych układały się w schemat, który już gdzieś widział. Było to w trakcie jednego z testów Modułu Dowodzenia, podczas którego wystąpił spadek zasilania do układu przetwarzania sygnału. Jak później wyjawił, wartości były wręcz takie same.
Wbrew









































źródło: temp_file2177176200542566589
Pobierzźródło: temp_file7175543577182000325
Pobierzźródło: temp_file7783529771912825172
Pobierz