Na igrzyskach najbardziej lubię to, że można sobie popatrzeć na dyscyliny, o których nie mam najmniejszego pojęcia. Wczoraj odpaliłem sobie skateboarding kobiet i doszedłem do wniosku, że ta dyscyplina nie ma sensu: poza Japonkami wszystkie zawodniczki robiły mało widowiskowe sztuczki, jakieś 80% prób kończyło się glebą a różnice punktowe były tak duże, że konkurowały ze sobą tylko dwie najlepsze uczestniczki. Dzisiaj włączyłem konkurs mężczyzn i już wiem, że problem nie leży w
nabrzmialy
nabrzmialy