140 873,46 - 6,09 - 10,41 = 140 856,96
Nierówny strasznie ten tydzień. Nie wyszło bieganie ze swojakami w poniedziałek ani w środę (ach kocham szkołę), ale w czwartek rano już nie odpuściłem i skoczyłem sobie szósteczkę po bułki. Było w miarę spoko, tempo 5:49 min/km - ale jakoś niekomfortowo mi się biegło, czułem zauważalną sztywność w lewym kolanie. Nadal jednak jest dużo lepiej niż tydzień temu, mogę bez bólu biegać z górki i choć mam cały czas świadomość że coś tam na dole jest nie tak, to nie cierpię jakoś specjalnie.
Na dzisiaj natomiast się umówiłem z koleżanką na poranny bieg. Miejsce spotkania prawie 4 km ode mnie, w domu trzeba być o rozsądnej porze... więc nie było żartów i trzeba było wcześnie wstać. Więc co zrobiłem? Poszedłem spać o północy i zapomniałem nastawić budzić xD
Na
Nierówny strasznie ten tydzień. Nie wyszło bieganie ze swojakami w poniedziałek ani w środę (ach kocham szkołę), ale w czwartek rano już nie odpuściłem i skoczyłem sobie szósteczkę po bułki. Było w miarę spoko, tempo 5:49 min/km - ale jakoś niekomfortowo mi się biegło, czułem zauważalną sztywność w lewym kolanie. Nadal jednak jest dużo lepiej niż tydzień temu, mogę bez bólu biegać z górki i choć mam cały czas świadomość że coś tam na dole jest nie tak, to nie cierpię jakoś specjalnie.
Na dzisiaj natomiast się umówiłem z koleżanką na poranny bieg. Miejsce spotkania prawie 4 km ode mnie, w domu trzeba być o rozsądnej porze... więc nie było żartów i trzeba było wcześnie wstać. Więc co zrobiłem? Poszedłem spać o północy i zapomniałem nastawić budzić xD
Na
Pierwszy przejechał na czerwonym i zatrzymał się za przejściem/przejazdem, jakby to cokolwiek zmieniało i miało jakikolwiek sens.
A drugi ślepy, przyjewał w niego z taką prędkością że chyba w ogóle nie patrzył na drogę (╯°
@enron: To ma sens. Jeśli przez zagapienie się przejeżdżasz na czerwonym świetle to hamowanie pomoże tym co jadą za tobą na ślepo.