Lekki rant na mojego niebieskiego.
Jestem z nim od 2 lat i czuję się jak w "starym dobrym małżeństwie". Brak w tym związku jakiegoś polotu, szaleńczej miłości na zabój, przygody, wiecie o co chodzi.
Niebieski jest bardzo spokojnym facetem. Brakuje jakiejś beztroski, spontaniczności. Moi ex robili wszystko żeby spędzać ze mną czas, a mój aktualny ma w dupie. Mówię mu, że jestem wolna w weekend i możemy porobić coś fajnego,












Według mojej (byłej już) dziewczyny nie nadaję się do związków, bo nie rozumiem drobnych gestów w związku, które są istotne. Spotykaliśmy się pół roku, aż do teraz, kiedy zerwała. Oto jej powody zerwania wobec mnie:
- Zaprosiła mnie na wycieczkę do lasu. Powiedziała, żebym o jedzenie się nie martwił, tylko wziął coś do picia. Wziąłem jednak i picie i trochę prowiantu. Na postoju, gdy pojedliśmy i popiliśmy ruszyliśmy dalej.