Wiem, że żarcik.. ale no niestety takie osoby nieco uzależniają i wprowadzają w pułapkę. Dobrze, że się chłop ogarnął - znam temat i sam miałem podobnie z jedną.
@szefunc1u: @milymirek: o, to ja to też znam z autopsji, 7 lat życia z kobietą z borderline i rycia beretu, to się zaczyna powolutku i delikatnie, takie gotowanie żaby, ciężko to nawet wychwycić na początku, jakieś drobne przytyki, szantażyki, i tak stopniowo odbiera poczucie własnej wartości, umiejętność stawiania na swoim i podejmowania decyzji.
A kończy się tak, że sam siebie nienawidzisz i o wszystko się obwiniasz. W końcowej fazie było już tylko grożenie, że jak odejdę to się zabije, że wszystkim powie o sprawach, które jej w zaufaniu opowiedziałem, że będzie życie zatruwać, że nikt mnie już nigdy nie zechce, żebym ja się zabił, że mnie nienawidzi, że mnie kocha i takie pierdy. Karuzela bez trzymanki, jednego dnia wspaniale, następnego piekło, tkwiąc w tym zaczynasz to w wierzyć i zostajesz, jeszcze tydzień, jeszcze
Do utylizacji. Po co takie coś żyje?