Pozdrowienia z Haiti!
Próbuję opuścić Haiti. Chciałem robić relacje live, ale g---o wyszło. W stolicy Haiti od kilku dni trwają regularne walki między dwiema mafiami i aparatem państwowym. Znowu nasiliły się napady na autokary turystyczne z Dominikany i porwania, dlatego Dominikana zamknęła transport publiczny na Haiti. Mój bilet powrotny mogę sobie tym samym w dupę włożyć. Według ONZ 50% mieszkańców stolicy (szacunkowo około 1,5 miliona osób) została pozbawiona możliwości wyjścia z domu, nie ma dostępu do jedzenia i wody. Mafia zajęła dzielnicę, w której znajduje się główny skład benzyny na Haiti. Coraz więcej stacji benzynowych zamyka się, a te, które mają jeszcze paliwo, drastycznie podnoszą cenę. To nie jedyna gruba akcja z ostatnich tygodni - pisałem wcześniej o zorganizowanej akcji mafii, która zdobyła sądy w stolicy. Przestępcy podbili budynki i popalili archiwa i akta spraw. Weekend jeszcze się nie skończył, a ONZ, które aktywnie działa na Haiti informuje, że w stolicy zginęło w tym czasie prawie 200 osób.
Masowy wjazd i wyjazd na Haiti zamknięty, dlatego miałem zostać dołączony do jednej z ambasad, która robiła konwój dyplomatyczny na Dominikanę, ale nie wyszło. Żeby opuścić Haiti muszę dojechać do stolicy. Wczoraj wyruszyliśmy z wiosek. Po jakichś 15 kilometrach śmigania suvem po górskich bezdrożach dotarliśmy do drogi. Po jakichś 10 kilometrach okazało się, że na drodze coś się stało, zjechaliśmy z trasy, dzień i noc spędziliśmy u znajomych osoby, która mnie transportowała. W tym czasie ambasada dała info, że konwój nie wyjechał, jest zbyt niebezpiecznie. Ambasada siedzi zamknięta i czeka na decyzję "góry". (BTW. nie piszę w żadnym wypadku o żadnej polskiej placówce).
Dzisiaj
Próbuję opuścić Haiti. Chciałem robić relacje live, ale g---o wyszło. W stolicy Haiti od kilku dni trwają regularne walki między dwiema mafiami i aparatem państwowym. Znowu nasiliły się napady na autokary turystyczne z Dominikany i porwania, dlatego Dominikana zamknęła transport publiczny na Haiti. Mój bilet powrotny mogę sobie tym samym w dupę włożyć. Według ONZ 50% mieszkańców stolicy (szacunkowo około 1,5 miliona osób) została pozbawiona możliwości wyjścia z domu, nie ma dostępu do jedzenia i wody. Mafia zajęła dzielnicę, w której znajduje się główny skład benzyny na Haiti. Coraz więcej stacji benzynowych zamyka się, a te, które mają jeszcze paliwo, drastycznie podnoszą cenę. To nie jedyna gruba akcja z ostatnich tygodni - pisałem wcześniej o zorganizowanej akcji mafii, która zdobyła sądy w stolicy. Przestępcy podbili budynki i popalili archiwa i akta spraw. Weekend jeszcze się nie skończył, a ONZ, które aktywnie działa na Haiti informuje, że w stolicy zginęło w tym czasie prawie 200 osób.
Masowy wjazd i wyjazd na Haiti zamknięty, dlatego miałem zostać dołączony do jednej z ambasad, która robiła konwój dyplomatyczny na Dominikanę, ale nie wyszło. Żeby opuścić Haiti muszę dojechać do stolicy. Wczoraj wyruszyliśmy z wiosek. Po jakichś 15 kilometrach śmigania suvem po górskich bezdrożach dotarliśmy do drogi. Po jakichś 10 kilometrach okazało się, że na drodze coś się stało, zjechaliśmy z trasy, dzień i noc spędziliśmy u znajomych osoby, która mnie transportowała. W tym czasie ambasada dała info, że konwój nie wyjechał, jest zbyt niebezpiecznie. Ambasada siedzi zamknięta i czeka na decyzję "góry". (BTW. nie piszę w żadnym wypadku o żadnej polskiej placówce).
Dzisiaj
Na razie, po pierwszym pełnym dniu mogę powiedzieć tak: rozumiem, gdy ktoś mówi, że Nowy Jork jest "najlepszym miastem świata". Abstrahując od absurdalnie wysokich cen na Manhattanie (pewnie można taniej, ale wokół głównych punktów jest drogo jak... nigdzie), to faktycznie jest tu przepięknie i magicznie. I mówi to gość, który nigdy jakoś szczególnie nie lubił atmosfery wielkich miast.
W ciągu jednego dnia zdążyliśmy poprzechadzać się Central Parkiem, obejrzeć porażkę Yankees, wjechać na Empire States Building, zobaczyć (niestety już po zamknięciu muzeum) pozostałości po WTC