Wiele się mówi o członkach kościoła GOAT44, tymczasem fani innego kierowcy wcale nie są lepsi.
Za dużo jest w F1 dziwnych stadionowych bojówek jednego zespołu/kierowcy, pokemonów znających F1 tylko z Netflixa i mediów, które tą głupotę nakręcają w imię klików.
Co weekend motanie się od ściany do ściany, od skrajności w skrajność. Wyważonych opinii brak. Ktoś jest albo #!$%@?, albo zajebisty. Wyścig albo jest nudny, albo najlepszy od lat, a każda banalna
Za dużo jest w F1 dziwnych stadionowych bojówek jednego zespołu/kierowcy, pokemonów znających F1 tylko z Netflixa i mediów, które tą głupotę nakręcają w imię klików.
Co weekend motanie się od ściany do ściany, od skrajności w skrajność. Wyważonych opinii brak. Ktoś jest albo #!$%@?, albo zajebisty. Wyścig albo jest nudny, albo najlepszy od lat, a każda banalna
Jakieś przemyślenia czy fotki pewnie jeszcze będę wrzucał, ale pare myśli na szybko.
Po pierwsze ogólnie to trochę słabo w wielu aspektach. Kibice - wiadomo. Organizacja - wiadomo.
Kierowcy z łaską podchodzą podpisać może 30 autografów i spadają, zasadniczo mają fanów w dupie.
Ale jest kilku ludzi którzy sprawili że z parku serwisowego wyszedłem zadowolony a nie wkurzony. Daleko od ekip fabrycznych siedział sobie Maciej WIsławski z Andrzejem Kalitowiczem. Siedzieli długo aż do ostatniego człowieka. Mieli dużo kartoników ze zdjęciami, podpisali każdemu, pytali dla kogo napisać dedykację. Cierpliwie robili sobie zdjęcie ze wszystkimi i zamienili parę słów. Strasznie fajni ludzie. Załączam fotę.
A
@mazaq1: 30 autografów to brzmi jak całkiem sporo na jedno wyjście do kibiców.
Widziałeś jakieś inby z kibicami?