Wpis z mikrobloga

#psiarze sorry jak nieczytelne ale się “nagrałem” nie chce mi się pisać

przykładowa sytuacja sprzed tygodnia. Idę z synem, no i z syn zaczął płakać, bo nie szedłem w tę stronę, którą on chciał Xd. No i podbiega do mnie, oczywiście bez smyczy, jakiś taki mały pies, jakiś jork czy coś takiego i szczeka. Zagrożenie żadne, ale dziabnie, po co mam syna denerwować, nie wspominając o tym, że znowu szczepienie, nieszczepienie, bla bla bla. Jednym słowem, no niech pali gumę ten pies. I mówię właścicielce, że w sekundę ma wziąć tego pieska na smycz albo buta dostanie, jeżeli tylko centymetr bliżej się zbliży. (Od razu z mordą, to fakt no ale widzę że nie reaguje, zresztą cierpliwość mi się skończyła)

Dla mnie fair deal. A ona, że to dlatego, że pies nie lubi płaczu dzieci i że w sumie to ja mogę dziecko uspokoić. No i to jest właśnie ta patologia, traktowanie tych dwóch istot równoznacznie. Już nie wspominając o tym, że moje dziecko nawet jeżeli płacze, to do nikogo nie podbiegnie i go nie ugryzie mając dwa lata.
  • 5
  • Odpowiedz
  • Otrzymuj powiadomienia
    o nowych komentarzach

  • 2
@serwis-dzwieku Czemu zarzutka? Akurat takie zeczy się zdążają regularnie. Ja już też miałem spine z psiarzem jak w parku pies bez smyczy podbiegł do syna i kundla przechwycilem za obrożę. Oczywiście psiarz w histerię że mam mu puścić psa i z łapami startował.
  • Odpowiedz