Wpis z mikrobloga

Ten wpis dedykuję wszystkim tym, których poznaliśmy w wirtualnych światach, a którzy zniknęli bez pożegnania.

Od wielu lat nie gram już w żadne gry online. Kiedy jednak wracam wspomnieniami do czasów, gdy wielogodzinne sesje przed komputerem były czymś zupełnie normalnym, jedno wspomnienie szczególnie się wyróżnia, czyli World of Warcraft.
Nie była to jednak gra, którą zapamiętałem dzięki grafice czy mechanice. Najbardziej wyjątkowe były relacje z ludźmi, które w niej tworzyłem.
Oczywiście często grałem ze znajomymi ze szkoły czy podwórka i ten czas wspominam dobrze. Ale najcenniejsze okazały się przypadkowe spotkania z zupełnie obcymi osobami, które z czasem przeradzały się w długotrwałe znajomości i sojusze. Jednym z takich spotkań był moment, gdy w lasach Elwynn poznałem paladyna o nicku SirLaszlo. Wysłał mi zaproszenie do party (w skrócie wspólnej gry), dzięki czemu mogliśmy razem zdobywać doświadczenie i dzielić się łupami. Tak zaczęła się nasza znajomość. Szybko okazało się, że rozmowy z SirLaszlo nie ograniczają się tylko do gry. Rozmawialiśmy o wszystkim: o piłce nożnej, dziewczynach, rodzinie, wakacjach i zainteresowaniach.

Dla mnie był to szczególny czas. Dorastałem w domu, w którym chlał bez opamiętania i często wywoływał awantury. Wirtualny świat był moją bezpieczną przystanią, miejscem ucieczki od codzienności. Zawsze gdy logowałem się do gry, SirLaszlo witał mnie prostym „Hi my friend?” Te słowa znaczyły dla mnie więcej, niż mógł przypuszczać. Pewnego dnia rozmawialiśmy o mojej rodzinie. Opowiedziałem mu o jednej z ostatnich awantur, a on podzielił się własną historią, bardzo podobną do mojej. Mówił, że brakuje mu odwagi, by sprzeciwić się agresywnemu ojcu, który krzywdził jego i jego mamę.
Z czasem SirLaszlo stał się dla mnie najlepszym przyjacielem. Choć w realnym życiu miałem wielu znajomych, tylko jemu potrafiłem się tak naprawdę zwierzyć.

Nasza przyjaźń zakończyła się tak samo nagle, jak się zaczęła. Pewnego dnia SirLaszlo po prostu zniknął. Przestał się pojawiać w grze, a innego kontaktu nie mieliśmy. Przez wiele miesięcy logowałem się jeszcze do WoWa, głównie po to, by sprawdzić, czy może wrócił. Nigdy się nie pojawił.
Od tamtej pory już nigdy nie grałem w gry online.

#wow #worldofwarcraft #wspomnienia #feels
Wojciech_Skupien - Ten wpis dedykuję wszystkim tym, których poznaliśmy w wirtualnych ...

źródło: EeCWjc7WoAID7op

Pobierz
  • 304
  • Odpowiedz
  • Otrzymuj powiadomienia
    o nowych komentarzach

@Wojciech_Skupien: Jak już ktoś pisał piękne to były czasy :)
Pamiętam jak mi ojciec przywiózł Wowa z USA i musiałem jeszcze konwertować klucz na europejski. Potem jedna z topowych gildi na Burning Legion " Guardians of Honor" . Pamiętam ze założycielem byl Marcelus i mieliśmy dwarfa rogala o ksywie Progoro.
a szczyl 16 lat ,grał z ludźmi którzy mieli dzieciaki, zony lub już byli blisko emerytury.

Twoja historia bardzo
  • Odpowiedz
@Wojciech_Skupien: No to było fajne, zastanawiałam się po co ludzie jeszcze grają w zwykłe rpg. Tyle, że jak wrócisz po latach to masz wszędzie boty i wk*wiającą dzieciarnię, więc teraz tylko gry jednoosobowe :D W wowie to jeszcze dbali o poziom, teraz to nie wiem, ale Tibia czy Cabal to więcej botów niż ludzi.
  • Odpowiedz
@Wojciech_Skupien: ja miałem p------a akcje za dzieciaka - jedna z tych co na dnie pamięci gdzieś tam leżakują. Była sobie gierka lionheart legacy of the crusader I lubiłem ją. Któregoś razu odpaliłem online i grałem sobie z ludźmi i poznałem taka łaskę po trzydziestce, ja miałem wtedy z 14 lat i ona jakoś źle zrozumiała (pewnie bieda angielski wtedy był u mnie) że ja jestem dziewczyną no i jej nie
  • Odpowiedz
  • 5
Jak dla mnie znajomości online zostają online bo bazują na wspólnej potrzebie osiągnięcia czegoś w grze lub dzieki grze.

W momencie kiedy gra znika - relacja tez znika bo to ona była tym spoiwem.

Poznałem setki ludzi w grach, gdzie relacje były głębsze lub płytsze. Żadna nie przerwała do dzisiaj.

W
  • Odpowiedz
"Satos", przejąłem nick od kolegi, który miał lat 28 kiedy ja byłem gówniarzem i razem graliśmy w starcrafta. Nie dość, że zapraszał mnie chłop do każdej gry, to traktował jak równego sobie kumpla. Dziękuję Panie Satos.
  • Odpowiedz
@Wojciech_Skupien: tęsknię za tymi czasami, ale nie chciałbym do nich wrócić, bo WoW, mmo i moba to studnia bez dna, jeśli chodzi o czas. Mogę wrócić tylko jak będę milionerem (lub przynajmniej opłacalną jdg), inaczej będzie mnie za bardzo kusić, a tak przynajmniej mam czas na odpoczynek. No i co najważniejsze, nie mogę przerwać tych gier w dowolnym momencie.
  • Odpowiedz
@Wojciech_Skupien: ja wiem ze ten wpis ma byc pozytywny i z gory przepraszam za zepsucie atmosfery, ale niestety jedyne w czym utwierdzilo mnie granie w mmo to ze introwertycy i ludzie ktorzy kreuja sie na skrzywdzonych przez spoleczenstwo, dobre dusze ktore maja przesrane w zyciu przez tzn "wygrywow" bo nie sa akceptowani, sa tak samo toksyczni (a moze nawet i bardziej) jak oni.
  • Odpowiedz