Wpis z mikrobloga

Przypowieść o Sprintach (z morałem)

W pewnym nowoczesnym startupie technologicznym działały dwa zespoły programistów Java: zespół Kanban i zespół Sprint. Choć pracowali nad podobnymi projektami, ich metodyka i atmosfera pracy różniły się diametralnie.

Zespół Kanban

Zespół Kanban był znany z luźnego podejścia do pracy. Codziennie rano, po kawie i krótkiej rozmowie o weekendowych przygodach, siadali do tablicy Kanban, gdzie wisiły kolorowe karteczki z zadaniami.

Każdy wybierał sobie zadanie, które najbardziej mu odpowiadało, i brał je na warsztat. Praca szła w swoim rytmie – nikt nie narzucał nierealnych deadline’ów, a priorytety ustalano na bieżąco. Jeśli coś wymagało konsultacji, organizowano ad hoc spotkania przy kawie. Efekt? Oprogramowanie powstawało solidnie, bez nerwów, a zespół cieszył się dobrą atmosferą i równowagą między życiem prywatnym a pracą.

Zespół Sprint

Zespół Sprint żył w ciągłym wyścigu z czasem. Sprinty trwały dwa tygodnie, a ich rozpoczęcie zawsze wiązało się z intensywnym planowaniem, gdzie menedżer wrzucał do backlogu tyle zadań, ile tylko się dało.

Każdy dzień zaczynał się od gorączkowego Daily Stand-up, na którym kierownik pytał: „Czy na pewno zdążysz to dowieźć do końca sprintu?”. Programiści chodzili zestresowani, lunch jedli przy biurkach, a pod koniec każdego sprintu zostawali po godzinach, by zdążyć na czas.

Choć dowozili funkcjonalności, zmęczenie dawało się we znaki. Atmosfera była napięta, a rotacja w zespole wysoka. Ludzie po cichu marzyli, by zmienić zespół – na przykład na ten pracujący w Kanbanie.

Kierownik dostrzega różnice

Kierownik, człowiek pozornie surowy, ale jednak bystry, zaczął zauważać, że programiści z zespołu Kanban pracują efektywnie, rzadziej popełniają błędy i są bardziej zaangażowani w projekty. Z kolei w zespole Sprint wzrastała liczba błędów w kodzie, a morale spadało.

Po kilku tygodniach obserwacji wprowadził zaskakującą zasadę. Każdy, kto wyróżniał się w zespole Sprint, dostawał „nagrodę” – mógł przenieść się do zespołu Kanban. Początkowo wszyscy myśleli, że to żart, ale kierownik był konsekwentny.

Wkrótce presja w zespole Sprint zaczęła działać w odwrotnym kierunku – programiści walczyli, by jak najszybciej przejść do luźniejszej atmosfery Kanbanu. Ci, którzy zostawali, musieli radzić sobie z jeszcze większym obciążeniem, aż zespół Sprint praktycznie się rozpadł.

Epilog

Ostatecznie firma przeszła całkowicie na metodykę Kanban. Kierownik zrozumiał, że efektywność nie pochodzi z presji i ciągłego pośpiechu, ale z zaufania i swobody. Ci, którzy przeszli przez piekło sprintów, teraz cieszyli się spokojniejszą pracą – i wreszcie zaczęli lubić poniedziałki.

#pracait #programowanie #programista15k #programista25k #java #korposwiat #agh #studbaza
  • 3
  • Odpowiedz
  • Otrzymuj powiadomienia
    o nowych komentarzach