Wpis z mikrobloga

Witam wszystkich na #wojnawkolorze następcy tagu #iiwojnaswiatowawkolorze.

STRZAŁY NA FOKSAL

Był słoneczny piątek 15 czerwca 1934 roku. Centrum Warszawy brzmiało dzwonkami tramwajów i klekotem dorożek, warkotem aut i krokami przechodniów. Gazeciarze sprzedawali popołudniowe wydania gazet, chłopcy stali z naręczami papierosów na rogach ulic. Dochodziła godzina 15:40, gdy przy ulicy Foksal 3, gdzie mieścił się znany Klub Towarzyski - miejsce spotkań elity - zatrzymała się rządowa limuzyna. Wysiadł z niej postawny, przystojny mężczyzna. Był sam, jak zwykle nie towarzyszyła mu ochrona. Skierował się do drzwi, które konsjerż już usłużnie mu otworzył. Wiedział, kim jest gość - miał w zwyczaju jadać tu piątkowe obiady.

Wtem spacerujący dotąd po ulicy z zawiniątkiem pod pachą mężczyzna w zielonkawym gabardynowym płaszczu i brązowym kapeluszu, ruszył w stronę urzędnika. Gdy był tylko 3-4 metry od niego, odrzucił paczkę i wyciągnął rewolwer, po czym wymierzył w głowę ofiary. Oddał trzy strzały. Urzędnik padł natychmiast na bruk u progu budynku. Napastnik w tym czasie już rzucał się do ucieczki. Zgubił kapelusz, gdy co chwila odwracał się, oddając strzały w stronę ścigających go ludzi. Gdy dotarł na ulicę Szczygłą, skrył się w bramie kamienicy. Zrzucił płaszcz, otarł spocone czoło i jakby nigdy nic wyszedł na ulicę, wmieszawszy się w tłum.

Dwie godziny później jego ofiara już nie żyła. Urzędnik zmarł w szpitalu, nie odzyskawszy przytomności.

* * *

Moi Drodzy, pisałem Wam już o terroryzmie ukraińskim spod znaku Ukraińskiej Organizacji Wojskowej/Organizacji Ukraińskich Nacjonalistów. Link w komentarzu. Natomiast dzisiaj, w związku z okrągłą rocznicą, zajmiemy się fragmentem tej historii.

UWO/OUN dwukrotnie usiłowała wzniecić w Polsce wojnę domową - w latach 1922-23 i 1930-31. Hojnie wspierana przez niemiecki, czechosłowacki, litewski, a nawet sowiecki wywiad organizacja dokonywała napaści i sabotażu na prowincji w Małopolsce Wschodniej. Mordowano Ukraińców, którzy starali się prowadzić dialog z polską stroną - pierwszą ofiarą ukraińskich terrorystów był poeta i nauczyciel, Sydor Twerdochlib. Zastraszano uczniów i studentów, uczących się w polskich szkołach. Ukraińskich poborowych namawiano do dezercji. Podpalano dwory i zabudowania, niszczono plony, zabijano trzodę. Polska bardzo ostrożnie podeszła do całej sprawy i dopiero w 1930 roku, na rozkaz Marszałka Józefa Piłsudskiego, ówcześnie Premiera i ministra spraw wojskowych, przeprowadzono akcję pacyfikacyjną w Małopolsce Wschodniej.

* * *

Niedługo po jej zakończeniu, do nowego rządu Aleksandra Prystora, 28 maja 1931 r. został powołany na stanowisko ministra spraw wewnętrznych pułkownik Bronisław Pieracki.

Minister Pieracki wywodził się z grupy sanacyjnych pułkowników i był jednym z najbliższych współpracowników Marszałka. W 1934 roku miał 39 lat. Od początku swej kariery był związany z piłsudczykami. Miał piękną karierę wojskową, zaczętą w Legionach Polskich, gdzie dosłużył się kapitana. Przeszedł szlak od bitwy pod Jastkowem w lipcu 1915 roku - gdzie został ciężko ranny w pierś - do Wołynia w październiku 1916 roku. Później walczył w szeregach armii austriackiej. W 1917 roku został dowódcą okręgu Polskiej Organizacji Wojskowej w Nowym Sączu, a potem we Lwowie. Jednocześnie ukończył Wydział Prawa lwowskiego Uniwersytetu Jana Kazimierza. Brał udział w obronie Lwowa przed Ukraińcami i został odznaczony Orderem Wojennym Virtuti Militari. Jego kariera jednak przyspieszyła znacznie po zamachu majowym. Należał do słynnej Grupy Pułkowników - zaufanych współpracowników Marszałka. W 1928 roku został II. zastępcą szefa Sztabu Generalnego, a w 1929 roku - sekretarzem stanu w Ministerstwie Spraw Wewnętrznych. Oczywiście, za wszystkimi nominacjami stał Piłsudski, a Pieracki był jego wiernym totumfackim. W grudniu 1930 roku Pieracki doczekał się nawet stanowiska wicepremiera. W nowym rządzie Leona Kozłowskiego uformowanym 15 maja 1934 r. został znowu ministrem spraw wewnętrznych.

Jakim był człowiekiem? Opisywano go jako pilnego, ambitnego i energicznego, o wybitnej wręcz inteligencji. Jego pasją były sprawy polityczno-wojskowe. W swych corocznych przemówieniach, omawiających budżet MSW, błyszczał talentem oratorskim. Co ciekawe, nie był nacjonalistą w rozumieniu etnicznym. Uważał, że każdemu obywatelowi RP należy się takie samo traktowanie, niezależnie, czy jest Polakiem, Żydem, Ukraińcem, czy Niemcem. Pozytywnie odbierała go ludność niemiecka i żydowska, bo niejednokrotnie występował w jej obronie. Był zajadłym antykomunistą, potępiał rasizm i terroryzm. Opowiadał się za zdecydowaną polityką państwa wobec przestępców. Stąd zyskał sobie żartobliwe przezwisko ''Bronito Pieratini'', w nawiązaniu do łysego włoskiego dziennikarza. Popierał autorytarne rozwiązania rządu i zwalczanie opozycji, jeśli miała z tego być korzyść dla kraju.

Nawet nieprzepadający za sanacją Stanisław Cat-Mackiewicz opisał go pozytywnie: ''Był to człowiek twardej ręki, sprężysty administrator, ale mózg mu pulsował i głowę miał otwartą dla każdej argumentacji''.

Jego szczególnym zainteresowaniem cieszyła się sprawa ukraińska. Pieracki bardzo popierał przyznanie Ukraińcom takich samych praw, jak Polakom. Wspierał więc ukraińskie szkolnictwo i udział Ukraińców w administracji państwowej, popierał zaspokajanie potrzeb ekonomicznych i kulturowych Ukraińców. 3-9 czerwca 1934 roku odbył kilkudniową podróż do Małopolski Wschodniej i spotkał się z działaczami ukraińskimi, na czele z metropolitą lwowskim, Andrzejem Szpetyckim, uznawanym za duchowego przywódcę Ukraińców w Polsce. Dzięki niemu rządzący Bezpartyjny Blok Współpracy z Rządem rozpoczął rozmowy z ukraińską partią UNDO. Żądał jedynie jednego: lojalności wobec Polski i zaniechania terroryzmu. Dla terrorystów ukraińskich nie miał żadnej litości. Wszak on sam miał udział w akcji pacyfikacji Małopolski Wschodniej po drugim terrorystycznym powstaniu OUN w 1930 roku.

Dla ukraińskich nacjonalistów ktoś taki był skrajnie niebezpieczny. Dlatego na zjeździe OUN w Berlinie zdecydowano o zamachu na ministra.

Wiemy też, że była to część większej akcji terrorystycznej, jaką nacjonaliści wymierzyli w środowiska umiarkowane, dążące do dialogu i pojednania. W 1931 roku terroryści zamordowali posła Tadeusza Hołówkę - znanego działacza ruchu prometejskiego i przyjaciela sprawy ukraińskiej.

Do wykonania go wyznaczono 21-letniego Hryhorija Maciejkę ps. ''Honta''. Ten miał się zrehabilitować, bowiem trochę wcześniej, we Lwowie, przyczynił się do złapania człowieka, za którym wołano ''Łapać bandytę!''. Okazało się, że Maciejko ujął... innego członka OUN. Rozkaz zamordowania Pierackiego wydali mu osobiście liderzy OUN na Polskę, Stepan Bandera i Mykoła Łebed. Przez pewien czas Maciejko obserwował Pierackiego i zdecydował się dokonać zamachu, gdy ten uda się do Klubu Towarzyskiego przy ul. Foksal 3, gdzie gromadziła się elita Warszawy i Polski.

Maciejko zamierzał użyć bomby i rzucić nią w kierunku ministra. 15 czerwca przez kilka godzin spacerował po Foksalu. Nie wzbudził niczyich podejrzeń, choć wyglądał co najmniej osobliwie, chodząc przez kilka godzin z dziwną paczką pod pachą. Pieracki przybył o 15:40. Nie posiadał obstawy, pod Klubem nie było też policjantów. Wówczas Maciejko usiłował zdetonować bombę, naciskając ją rozpaczliwie, jednak zapalnik nie zadziałał - okazało się, że szklana rurka z kwasem wewnątrz zapalnika jest za gruba do zgniecenia jej dłonią. Wtem wyciągnął rewolwer i oddał trzy strzały, raniąc śmiertelnie ministra, po czym uciekł z miejsca ataku. Natychmiast wyjechał z Warszawy i udał się do Czechosłowacji, a stamtąd do Argentyny.

Pułkownika Pierackiego pośmiertnie awansowano na generała. Liczne ulice w Polsce przybrały jego imię, m.in. sama ulica Foksal. Ze wszystkich pozostała chyba tylko jedna - w Krakowie. Uroczystości żałobne trwały trzy dni. Na placu Piłsudskiego na manifestacji żałobnej 17 czerwca zgromadziło się ponad 100 000 osób. Trumnę następnego dnia wystawiono w kościele Świętego Krzyża, gdzie hołd zabitemu złożyli przedstawiciele rządu, władz Warszawy i armii. Potem przetransportowano ją specjalnym pociągiem do Nowego Sącza. Po drodze zatrzymywano się na stacjach, gdzie gromadziły się tłumy, chcące oddać hołd ministrowi. 19 czerwca pogrzeb odbył się na cmentarzu komunalnym w Nowym Sączu, gdzie Mszę odprawił Biskup Polowy WP, Józef Gawlina. Trumnę wieziono na lawecie armatniej, a w grobie złożono urnę z ziemią spod Jastkowa. Maleńki Nowy Sącz był dosłownie zapchany żałobnikami. Ministra ekshumowano trzy razy - w 1935 roku (gdy pochowano go na Starym Cmentarzu), 1940 roku (na rozkaz Niemców) i ostatni raz - w 2018 roku, gdy pochowano go z powrotem na Stary Cmentarz. Spoczywa tam do dziś.

* * *

Śmierć popularnego polityka wywołała wstrząs w polskiej polityce. Marszałek Piłsudski nie przyjął nawet zaufanego gen. Felicjana Sławoj-Składkowskiego, który przywiózł na Belweder informację o śmierci ministra. Władze wyznaczyły nagrodę astronomicznych 100 000 złotych za informację, która pomoże ująć złoczyńców. W pierwszej chwili o zamach obwiniono narodowców. Zdemolowano nawet siedzibę endeckiej ''Gazety Warszawskiej''.

A wszystko to z powodu błahego telefonu, jaki dzień wcześniej wykonał do Pierackiego Jan Mosdorf, przywódca Obozu Narodowo-Radykalnego. Mosdorf - doktor filozofii, prezes Młodzieży Wszechpolskiej i ONR - utrzymywał nieformalne kontakty z ministrem. Dzień przed zamachem, 14 czerwca, zadzwonił do biura Pierackiego i poprosił o połączenie. Sekretarka powiedziała, że ministra nie ma i prosi o telefon jutro. Wówczas Mosdorf odpowiedział, że ''To już będzie za późno.''.

Jednak nie miało to żadnego związku z zamachem. Przywódca ONR chciał interwencji ministra w sprawie konfiskaty nakładu narodowego pisma ''Sztafeta'', organu prasowego organizacji. Nie przeszkodziło to jednak władzom sanacyjnym przeprowadzić masowych aresztowań wśród działaczy narodowych i zdelegalizować ONR, a następnie zesłać ich do Miejsca Odosobnienia w Berezie Kartuskiej. Tej sprawie poświęcę osobny wpis, bowiem jednym z powodów utworzenia Miejsca Odosobnienia był właśnie zamach na Pierackiego. Decyzję o tym podjął Piłsudski po przyjęciu premiera Leona Kozłowskiego już godzinę po śmierci ministra.

Śledczy jednak zwrócili uwagę na porzuconą przez napastnika paczkę, oraz odnaleźli jego płaszcz. W paczce znajdowała się bomba, której ekspertyza przez specjalistów z Cytadeli wykazała, że to typowy ładunek, tworzony przez OUN. Natomiast w płaszczu znaleziono kokardkę w barwach niebiesko-żółtych, a więc ukraińskich. Już w nocy z 16 na 17 czerwca przetoczyła się fala aresztowań. Aresztowano ponad 600 osób - w tym 200 członków OUN, w tym wielu przywódców okręgowych i powiatowych. Pomogło w tym przekazane przez przyjaźnie nastawionego oficera czeskiego wywiadu mjr Josefa Bartika tzw. archiwum Omeliana Senyka, działacza OUN, przejętego w Pradze, zawierającego mnóstwo informacji o członkach OUN. Wśród zatrzymanych był m.in. student Wydziału Chemii UJ, 29-letni Jarosław Karpyneć, w którego mieszkaniu odkryto prawdziwe laboratorium pirotechniczne. Od dawna był na celowniku policji. Śledczy potwierdzili też, że rewolwer, z jakiego strzelano do ministra, był użyty wcześniej w zabójstwie Jakuba Baczyńskiego, członka OUN ze Lwowa, zamordowanego z powodu podejrzeń o współpracę z polską policją.

W ten sposób śledczy szybko dotarli do zleceniodawców zamachu. Jeden z liderów OUN, Mykoła Łebed, zdołał co prawda uciec z Polski, ale w Szczecinie aresztowało go Gestapo na osobiste polecenie Adenoida Hynkela. Wydano go bezzwłocznie władzom polskim. Znaleziono przy nim przerażające notatki, w których pisał o tworzeniu obozów koncentracyjnych i partyzantki. Niedługo potem schwytano samego Stepana Banderę. Sam Maciejko, jak napisałem, zdołał uciec do Argentyny, gdzie zmarł w 1966 roku.

Proces bandytów trwał od 18 listopada 1935 roku do 13 stycznia 1936 roku. W sumie na ławie oskarżonych zasiadło 12 osób, w tym Bandera, Łebed i Karpyneć. Wzbudził ogromne zainteresowanie mediów i społeczeństwa. Sprzedawano nawet na niego bilety. Stale proces obserwowało 40 dziennikarzy. Przesłuchano 140 świadków, akt oskarżenia liczył 110 stron. Podczas procesu 25-letni Bandera zachowywał się jak fanatyk: wrzeszczał po ukraińsku i tupał, wykrzykiwał obelgi pod adresem sądu i Polski, odmawiał rozmowy w j. polskim. Gdy on i jego kamraci wchodzili na salę sądową, wyciągali rękę w faszystowskim salucie i krzyczeli ''Sława Ukrajini!''. Kreował się na męczennika, który może ferować wyroki w imieniu Ukrainy.

To właśnie na tym procesie Bandera przyznał się, że OUN zorganizowała wiele zamachów wymierzonych w osoby dążące do pojednania polsko-ukraińskiego. Poza ministrem Pierackim i posłem Hołówką, ofiarą bandytów padł m.in. Iwan Babij, dyrektor ukraińskiego gimnazjum akademickiego we Lwowie, znany z wrogości do OUN i jej metod. W przeszłości bandyci OUN go dwukrotnie skatowali. Zamordowano go 25 lipca 1934 roku. Bandera przyznał też, że planował zamach na wojewodę wołyńskiego, Henryka Józewskiego, znanego z niesłychanie ciepłego stosunku do Ukraińców, tworzącego na Wołyniu ''ukraiński Piemont''...

Ale tak, ''Polacy prześladowali''...

Proces zakończył się skazaniem głównych sprawców na karę śmierci, zamienioną później na dożywotnie więzienie ze względu na młody wiek. Pozostali otrzymali kary od 7 do 12 lat więzienia. Traf chciał, że kolegą z celi Bandery stał się pospolity morderca, Hryhorij Perehijniak - wiejski głupek-parobek, skazany za zamordowanie polskiego sołtysa. Pod wpływem nawiedzonego ideologa-sąsiada Perehijniak uwierzył, że ma w rękach misję ''oczyszczenia Ukrainy''. Gdy w 1939 roku wraz z Banderą opuszczał zbombardowane więzienie w Brześciu, jeszcze nie wiedział, że to on dokona mordu w kolonii Parośl I w lutym 1943 roku. Dając początek ludobójstwu na Wołyniu.

Na zdjęciu: ciało ministra złożone w warszawskim kościele Św. Krzyża, 18 czerwca 1934 r.

* * *

Mój fanpage na Facebooku:https://www.facebook.com/WojnawKolorze2.0/
Koloryzacja zdjęcia: https://www.facebook.com/KolorFrontu/

Jeśli macie ochotę mnie wspierać, zapraszam do odwiedzenia profilu na Patronite, lub BuyCoffee i postawienia mi symbolicznej kawy/piwa za moje teksty.

https://patronite.pl/WojnawKolorze
https://buycoffee.to/wojnawkolorze

#iiwojnaswiatowa #gruparatowaniapoziomu #qualitycontent #historiajednejfotografii #wojna #historia #ciekawostki #ciekawostkihistoryczne #polska #warszawa #ukraina #przedwojennapolska #iirzeczpospolita #zamach #terroryzm
IIWSwKolorze1939-45 - Witam wszystkich na #wojnawkolorze następcy tagu #iiwojnaswiato...

źródło: 448533667_899835368824012_8150035509019302840_n

Pobierz
  • 6
  • Odpowiedz
  • Otrzymuj powiadomienia
    o nowych komentarzach

Morderca ministra Pierackiego, Hryhorij Maciejko.

BIBLIOGRAFIA:
Augustyniak Tomasz, ''Zbrodniarz i bohater''
Szyc Sylwia, ''Zabójstwo ministra Bronisława Pierackiego''
Artykuł ''Strzały na Foksal'', ''Zamach na szefa MSW Bronisława Pierackiego'' i ''Zamach na ministra Bronisława Pierackiego. Zabójstwo, które zmieniło historię II RP''
IIWSwKolorze1939-45 - Morderca ministra Pierackiego, Hryhorij Maciejko.

BIBLIOGRAFIA...

źródło: 448642166_899842592156623_5365293161347127963_n

Pobierz
  • Odpowiedz
Ale tak, ''Polacy prześladowali''


@IIWSwKolorze1939-45:

Jaką autonomię posiadały tereny zamieszkane przeważająco przez Ukraińców?
Czy Ukraińcy mieli równy dostęp do edukacji w języku ukraińskim?
Czy nie przeprowadzano tzw. akcji rewindykacji cerkwi?
  • Odpowiedz
@Adamfabiarz:

Czy nie przeprowadzano tzw. akcji rewindykacji cerkwi?


Cerkwi stawianych bezprawnie (m.in. przez zagrabienie majątku Kościoła Unickiego) przez ruskiego zaborcę, do których praktycznie nikt nie chodził. Nieprzypadkowo akcja rewindykacyjno-repolonizacyjna obejmowała cerkwie budowane po 1875 roku. Oczywiście jeśli doszło do naruszeń - a wiemy, że doszło - to jest to przykre, ale jeśli ktoś uważa, że zburzenie paru cerkwi jest gorsze od dwukrotnej próby wywołania wojny domowej przez ukraińskich terrorystów, to chyba źle się
  • Odpowiedz