Wpis z mikrobloga

Powoli kończę studia, właśnie dzisiaj wyprowadziłem się z akademika i tak smutno mi się zrobiło.
Pożegnałem się ze współlokatorami, bo pewnie już nigdy więcej się nie zobaczymy i tak sobie uświadomiłem, że już nie mam właściwie nikogo poza rodzicami.
Myśląc o tym podczas pakowania swoich rzeczy popłakałem się.
Ehhhh... Stary chłop, a popłakał się jak mała dziewczynka. Śmiechu warte.
Współlokatorzy byli jedynymi ludźmi, do których mogłem się odezwać, a teraz jestem zupełnie sam w czterech ścianach.
Prawdopodobnie mam jakieś zaburzenia ze spektrum autyzmu, bo nie potrafię nawiązywać znajomości, poznawać ludzi ani tworzyć czy utrzymywać relacji.
Przez całe studia byłem jak duch. Pojawiałem się na zajęciach, zaliczałem kolokwia, projekty, laboratoria i właściwie tyle. Przez 4 lata nie poznałem tam właściwie nikogo poza współlokatorami.
Próbowałem się socjalizować chodząc na jakieś studenckie integracje, ale zawsze wyglądało to w ten sposób, że stałem z boku i nie potrafiłem się do nikogo odezwać. Wypiłem piwo czy dwa i wracałem do akademika stwierdzając, że to nie ma sensu.
Ze współlokatorami też jakichś silnych relacji nie stworzyłem. Rozmawialiśmy ze sobą właściwie tylko dlatego, że mieszkaliśmy razem w jednym pokoju, więc było to jakby wymuszone. W trakcie wakacji w ogóle się do siebie nie odzywaliśmy. Nawet mieszkając z kimś latami i pozornie dobrze się dogadując nie potrafię stworzyć takiej relacji, że po rozstaniu będę dalej z tą osobą się komunikował czy spotykał od czasu do czasu.
Może nie były to jakieś silne relacje, ale przynajmniej mieszkając z nimi nie było tak nudno i "pusto". Zawsze działo się coś ciekawego, miałem do kogo się odezwać.
Tak samo było z ludźmi ze szkoły średniej - na przerwach zdarzało się z kimś porozmawiać, ale gdy tylko ukończyłem szkołę, to wszystkie kontakty się z dnia na dzień urwały.
Nie mam właściwie żadnych kolegów, z rodziną też jakoś za bardzo się nie kontaktuję poza tym jak raz na rok w święta nas odwiedzą. Nie wspomnę nawet o jakichkolwiek relacjach z k0bietami, których nie mam w ogóle i nigdy nie miałem.
Edukację zakończyłem, więc już nie będzie kolejnej szansy poznać nowych kolegów, a nawet gdybym miał taką szansę np. idąc na drugie studia, to pewnie byłoby tak samo, jak za pierwszym razem.
Zostali tylko rodzice, którzy też żyć wiecznie raczej nie będą. Poza tym nawet z nimi jakoś dużo nie rozmawiam i nie potrafię stworzyć tej silnej relacji/więzi.
Pomóżcie koledzy, bo ja już nie wiem co robić ()


#przegryw #samotnosc #depresja #introwertycy #gorzkiezale #feels
  • 24
@Eigerstand: Też tak przeszłam przez studia, nie mam fobii społ., lubię nawet porozmawiać, ale po 14 latach od tamtego momentu odległe wspomnienia tamtych zdawkowych kontaktów to jedyne co z osobistego życia mam. Zazdroszczę takim co urodzili się z korzystnym zestawem cech psych., to musi być wspaniałe - nie pełznąć przez życie.
@Eigerstand: ja na studiach też nikogo nie poznałem zbytnio :/ natomiast miałem to szczęście że w gimnazjum i liceum bylo trochę biedoty i przegrywow i wspólnie zrobiliśmy front przeciw normictwu. To były lata 2000. Nie wiem jak dziś by to wyglądało. Kontakt z niektórymi przegrywami mam do dziś i se razem idziemy przez życie. Naprawdę mi przykro d Twojego powodu. Myślę że taka akcja wykop zrzeszająca przegrywow z różnych wiosek i
@Eigerstand: Mam podobnie i dlatego radzę nie odpuszczać, tylko zrozumieć gdzie leży problem i starać się to zmienić, bo myślałem że się przyzwyczaję do samotności ale z czasem jest coraz gorzej. Próbuj kogoś poznać albo utrzymać te znajomości. Nie wiem gdzie teraz zamieszkasz, ale niektórzy przez pierwsze lata pracy nadal wynajmują mieszkanie z innymi. W pracy też można trafić na fajnych ludzi.
@Eigerstand: mam taki sam charakter jak Ty i niektóre osoby komentujące ten wpis. Z tym, że ja akurat miałam szczęście do ludzi. Mam kochanego męża, znajomych też mam. Ale to nie moja zasługa, bo sama z trudem wykazuję inicjatywę. Wy takiego szczęścia nie mieliście. Ciężko coś poradzić na fobię społeczną. Może tylko to, że trzeba porzucić wstyd i po prostu próbować. Przytulam Was wszystkich
@Dziwaczek94: Pracę mam 100% zdalną, bo jestem programistą w korpo, więc dużo kontaktów z ludźmi tam nie mam. Do biura mam jakieś 400km, więc rzadko tam bywam. Inni też rozrzuceni po całej polsce, taka specyfika tego zespołu czy nawet całego korpo - dosyć wąska nisza z małą ilością specjalistów, więc trzeba ich szukać w różnych zakamarkach całej Polski.
Mamy w zespole jednego współpracownika w moim wieku, który prawdopodobnie ma podobne problemy.
@Eigerstand: Przeczytałam Twoją wypowiedź i mam pytanie. Czy Ciebie faktycznie interesuje co ludzie wokół Ciebie myślą albo czują? Bo jeśli to dla Ciebie kompletnie nieistotne, to jaki jest sens tworzenia relacji? Czy kiedyś próbowałeś zagadać :"co o tym myślisz", "miałeś tak", "doradź mi coś"? Z doświadczenia introwertyka wiem, że ludzie (większość) uwielbiają doradzać, opowiadać o sobie. Pod warunkiem, że słuchasz i zapamiętujesz. W końcu trafiasz na kogoś z kimś się zgadzasz
@Eigerstand: to nie kwestia płci, tylko szczęścia w życiu. Bo chyba nie powiesz, że koleżanki na mnie lecą ( ͡° ͜ʖ ͡°) jeśli nie znalazłeś się w odpowiednim miejscu w odpowiednim czasie, to jest ciężko. Jedno, co mogę powiedzieć, a co gdzieś kiedyś wyczytałam: "chcesz mieć przyjaciela-bądź przyjacielem". Ja tak mam, że nawet jak chcę się z kimś spotkać, to muszę się zmuszać, żeby napisać. Bo wydaje
@2kopytka: Nie jestem typem, którego trzeba zabawiać. Wydaje mi się, że normalnie rozmawiałem ze współlokatorami. Czasami prosiłem o poradę, czasami to ja coś radziłem albo opowiadałem jakąś historię, czasami żartowaliśmy na różne tematy, ale wiem na przykładzie tego, co było w wakacje, że raczej nie będę w stanie podtrzymać tych znajomości. To nie tak, że nie próbowałem i liczyłem na to, że to oni będą do mnie pisać. Ja też wykazywałem
@Eigerstand: Napiszę Ci bez lukrowania. Życie to ciągłe próby, do znudzenia, non stop. Nie ma innego wyjścia. Jako nastolatka przed kupnem bułki, w głowie kreśliłam scenariusze jak o nią zapytam. Walczyłam ze sobą i nabierałam doświadczenia. Poza tym łatwiej celować w osoby podobne do nas. Bieganie za ekstrawertykami jest wyniszczające (moim zdaniem). Powodzenia
@Eigerstand: nie uwierzyłbyś, co przechodziłam, ale szkoda się rozwodzić nad tym. Może jedyna przewaga, jaką mam nad Tobą, to taka, że ja już po 30 jestem i moje studia przypadały na trochę inne czasy. Więcej było bezpośredniego kontaktu i imprez, a mniej sm. Potem były pandemie, lockdowny, izolacje, to też ma wpływ.
@Eigerstand mogę Ci powiedzieć, że okres po studiach to dla mnie był zjazd w dół jeśli chodzi o znajomości z ludźmi itp.
Gdybym jeszcze został w mieście w którym studiowałem to byłoby spoko. No ale nie zostałem