Wpis z mikrobloga

via Wykop Mobilny (Android)
  • 4608
Pochwalcie się co zrobiliście najgłupszego w życiu? ( ͡° ͜ʖ ͡°) Ja zacznę. Kiedyś jechałem sobie na wsi i miałem wodę na podłodze pic rel. Nie mogłem jej dosięgnąć więc wziąłem tak skręciłem w prawo i w lewo by się doturlała bliżej. W efekcie czego wpadłem w poślizg i r--------m auto w rowie xD przypomniało mi się o tym bo przed chwilą chciałem zrobić to samo xD
#heheszki
ChwilowaPomaranczka - Pochwalcie się co zrobiliście najgłupszego w życiu? ( ͡° ͜ʖ ͡°)...

źródło: comment_1673014282ECQWMyyKILiuibFksnonMi.jpg

Pobierz
  • 322
  • Odpowiedz
  • Otrzymuj powiadomienia
    o nowych komentarzach

@arinkao: Kiedyś na morskie oko nie było tez szlabanu. Mielismy jedna wjazdowke na klub żeby moc podjechac na górę legalnie, ale oczywiście nie mielismy jej ze sobą. No wiec po nocy, zima, złomem z niedziałającym rozrusznikiem zdarzyło się tam po lodzie kurs gora dół wykonać. Bez świateł, żeby filance nie przylukali. Nie jestem z tego dumny, ale w dawnych czasach tak się regularnie zima jeździło na wspinanie do moka.
  • Odpowiedz
@ChwilowaPomaranczka: Za dzieciaka znalazłem w domowych rupieciach stary dzwonek. Stwierdziłem z kolegami że zrobimy sobie "dzwonnicę" i powiesiliśmy go na sznurku na drzewie. Za którymś razem podczas zabawy uderzyłem w dzwon najmocniej jak potrafię.

Dzwonek przeleciał przez gałąź od góry i mi przywalił od tyłu rozcinając bok szyi xd.
  • Odpowiedz
@ChwilowaPomaranczka: Wracając ze szkoły podstawowej (późniejsza klasa) z kolegami, wpadłem na pomysł podpalenia gazety, która leżała pod ogromną tują za czyimś ogrodzeniem. Chciałem podpalić tyko gazetę. Oczywiście była wtedy susza i zaraz od gazety odpaliła się tuja a potem cały ich rząd. Uciekliśmy ale z racji ze było to w moim sąsiedztwie widziałem jak przyjechała straż pożarna. Na drugi dzień do domu zapukała właścicielka tychże tuji i opowiedziała, ze straż
  • Odpowiedz
@ChwilowaPomaranczka: dobra, tak po namyśle to mam historię wartą podzielenia się.

gdy byłem dzieckiem, takim tyci tyci, ledwie potrafiącym ustać na dwóch nogach, miałem zwyczaj zrywania i zjadania słodyczy zawieszonych na choince przez rodziców. i los chciał, że nie odróżniłem czekoladki w sreberku od najprawdziwszej bombki.

skończyło się na wizycie w szpitalu, bo w całych wargach miałem powbijane kawałki szkła, a jucha lała się strumieniami.
  • Odpowiedz