Wpis z mikrobloga

Nie wiem co trzeba mieć zamiast mózgu żeby w XXI wieku negować blackpill. Gdzie nie wejdę na te ściek social media typu instagram to widać tylko samych ładnych ludzi. Czy wy na tych wszystkich tiktokach i cute zdjęciach oskariatu typu dream boyfriend widzicie zakolaków jebiących w kołchozach? Wszędzie to tylko ludzie ładni, oskarki z vifonami na głowach i o nieskazitelnej cerze. Jakiś norman czy redpillowiec zaraz wysra komentarz, żeby nie patrzyć to co jest w necie tylko wyjść na ulicę no to wychodzę i k---a co widzę? Jakoś nie widać tych tabunów przeciętniaków i łysiejących manletów ze swoimi partnerkami, a jak już są, to są to osoby po 30-stce, które poznawały się już w totalnie innej kulturze i innych czasach. Wśród młodego pokolenia karmionych tiktokiem i instagramem w pary łączą się już tylko ludzie ładni. Przeciętniaka 30+ można dosyć często spotkać z laską, ale młodych w przedziale 18-25? Takie pary praktycznie nie istnieją. To zawsze jest oskarek dobrogenowy 185cm+ z przeciętną julką. Trzeba mieć nasrane do bani, żeby tego nie dostrzegać.

#blackpill #redpill #p0lka #tinder #logikarozowychpaskow #zwiazki #przegryw
  • 90
  • Odpowiedz
  • Otrzymuj powiadomienia
    o nowych komentarzach

@osetnik: Jeśli przeczytałeś moje wypowiedzi, to na pewno zrozumiałeś że ich sensem była krytyka bezmyślnego szukania sobie wymówek poprzez korzystanie z koncepcji "pigułek", a następnie użalaniu się nad sobą.

Tych pigułek nie ma, one są tylko w głowach osób którym wygodniej jest korzystać z takich wymysłów niż zrobić coś ze sobą.

Bo łatwiej jest zrobić "chlip, chlip, nie ma ratunku dla chłopa, chlip, chlip, pigułka i tag #przegryw" niż zauważyć że statystyki służą do statystyk i nie
  • Odpowiedz
Tych pigułek nie ma, one są tylko w głowach osób którym wygodniej jest korzystać z takich wymysłów niż zrobić coś ze sobą.

Bo łatwiej jest zrobić "chlip, chlip, nie ma ratunku dla chłopa, chlip, chlip, pigułka i tag #przegryw" niż zauważyć że statystyki służą do statystyk i nie definiują pojedynczych jednostek.


@paramyksowiroza: w tym kontekście masz rację.
  • Odpowiedz
@osetnik: To jest zmyślony koncept, aby spłycić temat dla przeciętnego człowieka do formy czegoś co da się przełknąć. Zresztą zgodnie z nazwą :)
To takie chodzenie na skróty, które nikomu nie służy.

Trochę tak, jak spłycenie terminu "ekologia" do tematu segregacji śmieci, bo skoro już spłycono "ekologię" do zagadnienia ochrony środowiska, to czemu nie pójść dalej?
Spytaj kogoś na ulicy, co oznacza termin "ekologia" i czemu to dużo szerszy temat
  • Odpowiedz
@Fekalny_okuratnik: Nie da się naukowo dowieść czegoś co jest z natury rzeczy subiektywną oceną. W doborze partnerów jest bardzo dużo zmiennych, a największą rolę odgrywa przypadek. Ale jeśli takiś naukowiec, to może wykaż naukowo prawdziwość blackpillu.
  • Odpowiedz
Co za urojenia xD masz jakieś potwierdzenie tego czy po prostu ty tak sobie myślisz? W naturze nie ma żadnych przypadków.


@Fekalny_okuratnik: co za arogancja! Oczywiście, że dobór partnerów życiowych jest w ogromnym stopniu dziełem przypadku i jest to wniosek naukowy. To dlatego, że nie mamy wpływu na to kogo spotykamy osobiście (w szkole, pracy, itd), a to jednak zwykle partnerów dobieramy z naszego otoczenia fizycznego i sieci towarzyskiej (mówie o rzeczywistości, nie social mediach). Nie mam linka ,ani refa do tego badania.

Te blackpillowe pseudonaukowe wnioski są faktycznie prawidłowe ale tylko dla ludzi kompletnie wchłoniętych przez ekran, którzy są zdani jedynie na wirtualny rynek
  • Odpowiedz
@true-true: Dobra, widzę że jesteś mocno odklejony i pozbawiony wiedzy, więc wyjaśniam po kolei:

Oczywiście, że dobór partnerów życiowych jest w ogromnym stopniu dziełem przypadku i jest to wniosek naukowy

Po pierwsze jeśli powołujesz się na naukę (wniosek naukowy) to twoim obowiązkiem jest przytoczyć konkretnie materiały źródłowe, aby potwierdzić swoje argumenty. Poznawanie nowych ludzi rzeczywiście jest mocni przypadkowe i zależne od tego, w jakim otoczeniu i danym czasie się znajdziemy, ale kwestia doboru partnera już nie. To że kogoś poznasz, nie znaczy że będzie om godnych kandydatem/tką na partnera. Gdybyśmy wybierali naszych partnerów przypadkowo, to nasz gatunek nigdy by nie przetrwał. Nasz wybór partnera jest zawsze podświadomie uzasadniony. Jeśli ktoś ci się podoba to znaczy że podobają ci się jego geny. Ludzie nie łączą się w pary z przypadku, nie wiem w jak mocnym odrealnieniu trzeba żyć, żeby tak myśleć, bo to myślenie rodem z bajek Disneya.

Te blackpillowe
  • Odpowiedz
@true-true: Tak sobie czytam co piszesz i z kojarzyło mi się to z takim dialogiem:
Jasio- Japończycy są średnio niżsi od Polaków.
Stasio- Nie prawda, ja znam kilku wysokich Japończyków, więc twoje badania są obalone.

Oczywiście, że nie tylko przystojni i bogaci wchodzą w związki. Sam znam nawet przypadki gdzie chłopaki mają np. 170, pracują fizycznie, zarabiają poniżej średniej krajowej a i mają dziewczyny, które nie są jakimiś pasztetami. Ale jak ktoś jest np. przystojny to ma DUŻO łatwiej i to jest
  • Odpowiedz
@Fekalny_okuratnik: ja nie mówię nic o żadnych konkretnych badaniach, tylko o Twoim skrzywionym amalgamacie wyrwanych informacji, które składają się na tzw blackpill. Więc nie imputuj mi tutaj podważania autorytetu Uniwersytetu Oxfordzkiego. Przykleiło się g---o do statku i krzyczy: "płyniemy!".
Ale w sumie to tak, badania psychologiczne wyraźnie częściej niż w innych dziedzinach raportują wyniki ekperymentów, których nie da się powtórzyć (jakieś 61% badań) [Open Science Collaboration. (2015). Estimating the reproducibility of psychological science. Science, 349(6251), aac4716.] - słowem, spora część podanych przez Ciebie badań może być c---a warta.

Nie ma czegoś takiego jak "era tindera". Na świecie jest około 2.12 miliardów singli. Tinder, największy serwis erandkowy twierdzi, że ma 75 milionów użytkownikow. Jestem przekonany, że ta liczba jest naciągana, oraz, że co najmniej 75% ich użytkowników to mężczyźni. Ale, ok, udawajmy naiwniaków, niech będzie, że na Tinderze jest 37.5milionów kobiet. To jest bardzo mały odsetek wszystkich kobiet singli na świecie. Większość ludzi poznaje się w realu. Ale dla ludzi, którzy spędzają cały czas przy monitorze, to jest inny, obcy, nieznany świat. I tak, żeby wygrywać na tinderze mało które geny wystarczą, trzeba raczej być dobrym w marketingu.
Ludzie na instagramie nie istnieją - tzn istnieją, ale ani oni nie wyglądają tak jak ich profile, ani ich życie tak nie wygląda.
To trochę tak jakbyś wierzył w czyjąś postać w World
  • Odpowiedz