Wpis z mikrobloga

. Ale drugiego człowieka w codziennych relacjach utopiliby w łyżce wody.


@lbyczy: pierdu pierdu, a to w Chinach, gdzie się zupełnie zwierząt nie rodzinuje, człowiek może leżeć na ulicy i każdy ma w dupie. Kilka dni temu w moim mieście upadł typ na chodniku, to 10 osób nadbiegło pomagać i reanimować. I to tacy co mieli psy na smyczy, niepojęte! xD
@maruch: mam takiego gościa w robocie, wraz ze swoją żoną mają dosłownie #!$%@? na punkcie psów, ona i on udostępniają CODZIENNIE relacje z psami, ze spacerów etc. Ostatnio jakaś jego suczka wydała na świat 5 szczeniaków i typ wziął tydzień urlopu, jak to samemu określił TACIERZYŃSKIEGO xD Cały czas o nich mówi i też stawia wyżej niż ludzi. Ale najgorsze jest to, że z gościem średnio idzie wytrzymać, zachowuje się jakby
@Shatter: Ok różnica polega na tym ze Ty posługujesz się definicja rodziny ze słownika, ja mam do tego inne podejście, np wąskie grono przyjaciół uważam za moją rodzine.. nevermind, spokojnego odpoczynku w święta !
@Invisiblinio Tak, bo dla większości ludzi pies to nie członek rodziny, żeby go zapraszać i coś z nim celebrować. Jeżeli jesteście zaproszeni wy, to znaczy że w swoim domu chcą was, a nie wasze psy. Więc jeżeli wolisz nie iść do rodziny czy znajomych, bo psy będą przez 3h same w domu, to znaczy że są w twojej hierarchii dość nisko w porównaniu z psami. Za to wasi znajomi chyba błędnie mają
@Marek_Licyniusz_Krassus: dla normalnych niezaściankowych ludzi to jest członek rodziny, a przez 3h dużo może się wydarzyć (pożar, włamanie, wypadek jakiś). Albo coś go może na tyle zaczepić że będzie darł pysk i sasiadów denerwował. My wolimy zawsze mieć na oku.
Logiczne że nie będziemy stawiać nad psem kogoś, z kim na co dzień nie żyjemy i klękać przed jego kaprysem. Nie musimy odwiedzać.
@Marek_Licyniusz_Krassus:
niestety nie da sie zastąpić, bo nowy ma inny charakter i zwyczaje :<
Nie jest 90% ludzi, mam ogromną rodzinę i sporo znajomych i przez 20 lat może ze 3 osoby kręciły nosem. A dziadek po jakimś czasie sam zaczął do psa się schylać żeby głaskać jak nikt nie patrzy. To głównie kwestia urażonego ego. Jak ma się zdrowe ego, to pies nie przeszkadza.