Aktywne Wpisy
Deathspeace +208
UWAGA zaczyna się #!$%@? o ociepleniu klimatu ponieważ w lipcu będzie 30 stopni ( ͡º ͜ʖ͡º) następnie po 3 dniach ma być 20 ale wtedy już eko oszołomy będą siedzieć cicho #ekologia #klimat #srodowisko #pogoda
PanParasol +283
Wcale nie stereotypy ( ͡º ͜ʖ͡º)
Aktywne Znaleziska
Zawiera treści 18+
Ta treść została oznaczona jako materiał kontrowersyjny lub dla dorosłych.
Żyję jak więzień. Dosłownie. Niby jestem wolnym człowiekiem, ale czuję się jak w więzieniu - fizycznie i psychicznie. Czuję wręcz, jakbym fizycznie się dusił. Zostaje mi chyba tylko pójście do psychiatry, zrobienie z siebie zombie i tyle. Na razie zastępuje to czasem alkoholem, zmieczulam się, bo nie potrafię znieść tej rzeczywistości. Czasem sobie po tym ryczę i też troszkę lżej.
Tak się w ogóle nie powinno egzystować. Lubię czasem słuchać jakichś historii, wywiadów osób, które szorowały po dnie, były alkoholikami, narkomanami, bo to inspirujące, że będąc w kompletnej dupie, można wszystko odmienić. Jednak w zdecydowanej większości przypadków okazywało się, że te osoby nie były wcale samotne, bo zawsze ktoś im pomógł - matka, dziewczyna, przyjaciele etc albo spotykali w międzyczasie kogoś kto dawał im siłę. Ja jestem chronicznie samotny, jak przewijają się w moim życiu ludzie, to jest to chwilowe i zaraz znowu nikogo nie ma. Chodzi o pogłębione relacje, takie coś mogą dać, a u mnie jest pustka. Samotność w wielkim mieście. Nicość.
Zaraz ktoś mógłby napisać banalne "skup się na pasjach, znajdź sobie zajęcie!", tylko, że z tak uciemiężonym umysłem nie sposób cokolwiek z tych pasji czerpać. Czasem udaje mi się osiągnąć względny spokój umysłu, robię rzeczy, które lubię, posprzątam sobie i tak dalej, ale potem siadam i dochodzi do mnie świadomość beznadziei mojego życia i wszystko automatycznie wraca. Mogę się nafaszerować tabletkami, ale one nie sprawią nigdy, że przestanę być samotny, do bólu nieprzystosowany.
Czuję, że to koniec. Nic mnie już dobrego nie czeka. Ostatni raz realnie i na dłużej szczęśliwy byłem 6 lat temu, potem tylko przebłyski i droga w dół. Samotność mnie zniszczyła, tak po prostu nie powinien żyć normalny człowiek. Każdy by źle skończył będąc mną, bo nie da się inaczej. Trzeba spuścić w pewnym momencie na wszystko zasłonę milczenia i spotkać się z nieubłaganym. Ciągle jakoś żyję, właściwie istnieję, jeszcze się myję, golę, chodzę do pracy, ale nie wiem jak długo jeszcze to potrwa, nie wiem, kiedy nastąpi ten dzień, że się obudzę i stwierdzę, że od dzisiaj to ja już nic nie robię, rezygnuję, a potem zacznę planować swoje samobójstwo.
Nie mam pretensji do świata ani do ludzi ani nawet do siebie. Wychodzi na to, że tak musiało być, taki mój los, moja karma. Są ludzie szczęśliwi, są szaraki, są gwiazdy, są bydlaki, są zera - każdy ma swoje miejsce. Za bardzo uwierzyłem, że coś mogę, za bardzo kiedyś byłem ambitny. Aż trudno w to uwierzyć, ale tak było... Jestem w miarę w porządku człowiekiem, nigdy nikogo z premedytacją nie skrzywdziłem, byłem szczery i w jakimś sensie dobry. Niestety, to w ogóle nie popłaca, a ja to zrozumiałem bardzo późno. Za późno. Tę historię można ciągnąć, mogę snuć masę wątków, ale co tu dodawać oprócz tego, że jest fatalnie i lepiej nie będzie? Napiję się dzisiaj, bo nie mogę patrzeć na ten świat. Dziękuję za uwagę.
#depresja #oswiadczenie #przegryw #samotnosc
Teraz zmienilem mieszkanie na życie z dobrym ziomem, co prawda koszty o kilka stow wieksze, ale komfort życia skoczył o pare poziomów wyżej. Gorzej jak nie masz z kim wynająć takiego mieszkanka, albo co gorzej, nawet znajomych, to #!$%@?, wtedy to nie wiem co bym zrobił. Pewnie gral w lola i pil browary. Ewentualnie do
Komentarz usunięty przez moderatora
Nom, na pewno na depresje sklada sie tylko jeden czynnik, a reszta nie ma na nic wpływu
Zreszta po #!$%@? odpisuje gostkowi, ktory zaczyna w pierwszym zdaniu wyzywac
A relacje trzeba budować. Jeśli masz z tym trudność to najpierw się ustabilizuj lekami, znajdź terapeutę i naucz się. Sam piszesz, że depresja to skutek, ale jak masz walczyć z przyczyną jak nie jesteś
Masz rację z tym, że przy depresji skutki mieszają się z przyczynami.
Jednak IMO niepotrzebnie wzbraniasz się przed specjalistyczną pomocą. Jeśli np. terapia albo leki poprawiłyby twój stan chociaż odrobinę, to mógłbyś zrobić coś więcej w celu poprawy swojego dobrostanu. Moja żona po kilku latach brania SSRI teraz jest już na najmniejszej dawce i pewnie w przyszłym roku całkiem odstawi leki. Ale gdyby w ogóle ich nie brała to boję
Ew. zrób tak żebyś usiadł i zaplanował sobie co do godziny cały tydzień. Tak żebyś nie mógł nawet myśleć o tej całej nicości, która Ciebie otacza. Pracuj w takim trybie cały tydzień i zobacz rezultaty. Tylko to nie może być tak, że np przez 8h