Aktywne Wpisy
Samolotek +58
pewnie włożę kij w mrowisko, bo to drażliwy temat (choroby/zaburzenia psychiczne), ale liczę, że wywiąże się z tego ciekawa dyskusja. naprawdę często natykam się w internecie (wykop, discordy, facebook, youtube, twitter) na poniższe zjawiska:
1. hipochondria w kwestii chorób psychicznych. non stop słyszę, że ktoś samodiagnozuje u siebie depresję, autyzm albo ADHD. nie neguję istnienia różnych zaburzeń funkcjonowania mózgu ani prawa do identyfikacji własnych problemów za pomocą google. jedyne co mnie dziwi
1. hipochondria w kwestii chorób psychicznych. non stop słyszę, że ktoś samodiagnozuje u siebie depresję, autyzm albo ADHD. nie neguję istnienia różnych zaburzeń funkcjonowania mózgu ani prawa do identyfikacji własnych problemów za pomocą google. jedyne co mnie dziwi
ZAKAPIOREK +2
Aktywne Znaleziska
Zawiera treści 18+
Ta treść została oznaczona jako materiał kontrowersyjny lub dla dorosłych.
Potrzebna opinia czy to ja mam schizy czy mój różowy to potwór bez serca.
Obraz sytuacji:
- My- Mlode małżeństwo
- kaszojad 1 msc
- świeżo kupione mieszkanie w starym budownistwie ktore sam remontowałem przez ostatnie 4 miesiące
Sytuacja sama w sobie:
2 dni temu, różowy sypie tekstem, że mieszkanie jest ch**owe bo na 4 pietrze bez windy i jak zwykle "ktoś" (czyli ja w jej mniemaniu) sie zagrzał i byle co kupił, mimo że mieszkanie 20% ponizej ceny rynkowej w dobrej lokalizacji
Wczoraj, ja w robocie, różowy z kaszojadem na wycieczce do jej rodzinnego domu, na powrocie z pracy zajechalem po nią. 30 minut gadania jakie to u jej rodzinki jest super zycie i jak to jest jej niedobrze w naszym mieszkaniu. Mi sie już ulewa, ale wspieram żonkę bo przecież świeżo po porodzie i trzeba.
Dodam tylko, że przy kaszojadku jej pomagam ile sie tylko da, przebieram, karmie, kąpie, jeszcze i jej żarcie zrobię i w mieszkaniu posprzątam na spacer z małym wychodzę i znoszę codzienne audiencje jej rodziny (moja nie może zbyt czesto, bo zona się zdenerwować może bo wedlug niej mają zly wplyw na dziecko..( ಠ_ಠ)
Troche mnie wku*w złapał bo narobiłem sie od cholery przy mieszkaniu i teraz tez przy niej i małym latam jak Husain Bolt, a w zamian dostalem takim śledziem w ryj.
Taka niespodzianka na koniec tygodnia
@Lambert11: Serio nie jesteś w stanie sobie wyobrazić, że trudno jest z dzieckiem na rękach zejść 4 piętra w dół, zrobić spacer i wrócić znowu 4 piętra do góry?
Pomyślałbym, że to bajt ale 5 miesięcy temu się chwaliłeś, że wyrwałeś mieszkanie w okazyjnej cenie. Chyba wiem skąd się wzięła ( ͡° ͜ʖ ͡°)
Latwo jej przychodzi obarczanie mnie winą o coś na co nie mam wpływu. Ba robie wszystko, żeby jej ułatwić przejscie przez trudny okres i na prawdę daje z siebie 100%.
Wiem, ze 4 pietro i ciezko i w ogóle, ale ja nic od niej nie wymagam. Nie kaze jej zakupów robić, sprzątać, gotować obiadów i śniadań. Sam to robie bo wiem,
4 piętro w starym budownictwie to lipa i to jest fakt. To dobre mieszkanie dla singla/pary bez dzieci, ale na dłuższą metę uporczywe - dlatego też zawsze tańsze. Moja mi ciągle mówiła (jak wynajmowaliśmy na 4), że jak pojawi się dziecko to ni #!$%@? nie będziemy mieszkać tak wysoko (bo zakupy, bo wózek, bo
Przeciez jej na sile nie wypchne z domu
Mam dom odpisany po rodzicach w ktorym oni mieszkaja i jest to dla nas docelowe miejsce zamieszkania w
To nie jest teraz problemem że ja zony nie wspieram albo iie rozumiem, bo wspieram i wiem, ze nie jest lekko. Nie rozumiem natomiast czemu wali mi tekstami, że cale zlo tego swiata to moja wina...
Wiadomo, że kiedy napalisz się na tańsze mieszkanie to wszystko tłumaczysz tym, że jakoś to będzie. Później się okazuje, jaka to lipa.
Kiedy sobie przypomnę ile zachodu trzeba, żeby wyjść z tak małym dzieciakiem na spacer i o ilu rzeczach trzeba pamiętać, to robi się słabo. Nawet kiedy już wszystko masz dograne,
Fakt faktem w jednorodzinnym na pewno łatwiej na początku, a bez windy może być ciężko. Pewnie jak trochę czasu minie to jej przejdzie. Wszystko się wygoi i hormony przestaną szaleć
Jeśli macie taką możliwość to może niech spędzi troche czasu na początek u rodziców, a jak nie to będzie musiala to przeżyć, a Ty jej narzekania
A teraz to wyglada tak, ze to ja jestem ten zły bo jej nie wyłuszczyłem,
Tz mi nie chodzilo o kryzys w zwiazku tylko wlasnie zeby ułatwic jej egzystencje, nie wiem jak przebiegał poród i w jakim stopniu jej ciało jest uszkodzone
Cesarka była bo maly sie 4kg koksem urodził, z barami jak kulturysta i nie było opcji na naturalny poród. Ale szczerze to zona wyglada i rusza sie dobrze, a nawet bardzo dobrze. Jak jej się zachce i kolezanki ja odwiedza to jak młoda łania w po kuchni sie krzata. Ale to tez czesciowo moja zasluga, bo pierwsze 2 tygodnie to z lozka jej