Wpis z mikrobloga

@#!$%@? prawda jest taka, że pandemia zweryfikowała wiarę wielu polskich katolików i realną potrzebę uczestniczenia w kulcie. Dla milionów z nich niedzielna msza to był po prostu automat, tak ich nauczyli rodzice i tak powtarzali. A tu był stosunkowo długi okres, który dał im możliwość bezkarnego olania mszy i okazało się, że nie tylko nic złego się nie dzieje, ale jest nawet lepiej: oszczędzają sporo czasu, mogą spędzić wolny dzień po swojemu.
@#!$%@?: to nie tylko pandemia, byłem ze dwa lata temu na mszy w wiejskim kościele jak byliśmy w odwiedzinach u rodziny. Pamiętam, że za dzieciaka kościół pękał w szwach, chodzili do niego wszyscy, od najmłodszych gzubów, po dziadków. Dwa lata temu ten sam kościół świecił pustkami - były same stare baby i dziady, ze 3 rodziny w okolicach 35 lat z małym dzieckiem, a jeśli chodzi o małolatów, nastolatków, to nie było
@#!$%@?: Do kościoła chodzić może i przestają, ale w Boga wierzyć nie przestają - i dobrze.


Z tą wiarą to bym nie przesadzał. Zdecydowana większość polskich katolików podchodzi do niej bezrefleksyjnie, nie rozumie doktryny i założeń teologicznych. Deklarują, że wierzą w chrześcijańskiego Boga, ale to też jest automat, a ich wiara to zespół zabobonów. Gdyby posłuchali takiego Terlikowskiego, który wiarę opiera na założeniach filozoficznych, to by machnęli ręką.

Poza tym jest w