Wpis z mikrobloga

#anonimowemirkowyznania
tldr:


Moją mamę dotknęło OCD, czyli zaburzenia obsesyjno kompulsywne, wcześniej zachowywała się zupełnie normalnie. Podejrzewam, że nasiliło się to gdy dostała lek z radioaktywnym jodem, by zbić nadczynność tarczycy, teraz ma niedoczynność, którą reguluje lekiem letrox, ale przez pewien czas brała pod okiem endokrynologa novothyral, po którym się koszmarnie czuła, serce jej dygotało i to wtedy zaczęła mieć straszne schizy na punkcie koloru czerwonego, krwi, hiv, żółtaczki, plam na rękach, a teraz przyszedł koronawirus, zeszła z całej tabletki do pół, a później zrezygnowała z tego leku całkowicie.

Gdy pojawił się koronawirus w zeszłym roku, zamknęliśmy się w domu, by się tym nie zarazić, to fakt (rodzice po 60 roku życia, babcia i dziadek po 90), ale ona panicznie boi się wszystkiego z zewnątrz, np. paczek, każe czekać 9 dni, bo tak wyczytała, zmusza całą rodzinę do mycia rąk mydłem co chwilę z byle powodu, np. dotknięcie klamki, bo wirus, boi się jeździć, boi się gości, wszędzie musi się upewniać, do wszystkiego przygotowywać i wybucha awanturą jak się dotknie czegoś, co uznaje za "trefne". Jak już TRZEBA gdzieś pojechać, to zmusza do zakładania maseczki, przyłbicy i rękawic gumowych. Z początku w domu były potężne awantury, bo nikt nie rozumiał jej zachowania. Teraz wiemy, że to OCD i próbujemy jakoś z nią rozmawiać, ale to jest koszmarnie trudne i męczące. Ona ciągle rozmyśla przebieg historii wstecz, czy ktoś dotknął klamki, zamknął, otworzył, otarł rękawem, sznurówką i zawsze kręci i drąży w taki sposób, by dojść do wniosku, że jednak był kontakt i się pozarażamy i jest koszmar, trzeba na wszelki wypadek umyć ręce, popłakuje i jest rozdygotana, a jak się ktoś sprzeciwi, to płacze mówiąc, że chcemy załatwić całą rodzinę. Jak ma lepszy humor to mówi, że cierpi, bo wie, że to jest choroba psychiczna i nic za to nie może, to jest silniejsze od niej i to jest porażająca niepewność i przeszywający strach, którego nie potrafi kontrolować.

Prowadzimy rodzinną firmę i naprawdę jest ciężko, bo często i dużo wysyłamy paczki, jedne przychodzą, drugie wychodzą i jesteśmy zmuszani odkładać je na tydzień, później zapominamy, co gdzie i kiedy było, to samo z rachunkami i fakturami, które znikają, gubią się, a otwierać musimy w rękawicach gumowych, by uniknąć awantury. Po zdjęciu rękawic każe myć ręce i tak, bo już jest rozdygotana emocjonalnie, że jest niepewna, a może rękawiczka pękła, a można zatrzeć oko i tak dalej. Do psychoterapeuty nie wybierze się, bo, jak mówi, tam jest pewnie brudno, w poczekalni siedzą narkomani a teraz jeszcze wirus, a poza tym wyczytała, że ludzie się żalą na psychologów, że biorą pieniądze, a nie pomagają, a komuś tam kazał grzebać ręką w śmietniku w ramach terapii. Powiedziała, że sama sobie z tym lękiem poradzi.

Jedyny plus całej tej sytuacji to to, że faktycznie trochę się poprawiło, bo troszeczkę zelżały jej te lęki, ale nadal jest źle.

Jak ja mam rozmawiać z taką osobą? Stawianie na swoim prowadziło do potwornych kłótni, kiedy jeszcze nie wiedziałem, co to jest za zaburzenie. Nie widzi mi się również to ustawianie rodziny pod chorobę. Wyprowadzić się nie mam jak, bo firma, poza tym to ona ma problem, jest jeszcze reszta rodziny, która również na tym cierpi. Gdybyśmy wszyscy się wyprowadzili i ją samą z tym problemem zostawili, to by sobie mogła coś zrobić z bezradności.

Powiedzcie proszę, jak mogę jej pomóc, jakiekolwiek porady, by ten lęk załagodzić, by ją przyzwyczajać jakoś.

#psychologia #psychoterapia #psycholog #psychiatria #psychiatra #ocd #mama #rodzice #depresja #fobia #nerwica

Kliknij tutaj, aby odpowiedzieć w tym wątku anonimowo
Kliknij tutaj, aby wysłać OPowi anonimową wiadomość prywatną
ID: #5ff6f9ee8e1c8b000b7efd6a
Post dodany za pomocą skryptu AnonimoweMirkoWyznania ( https://mirkowyznania.eu ) Zaakceptował: sokytsinolop
Roczny koszt utrzymania Anonimowych Mirko Wyznań wynosi 235zł. Wesprzyj projekt
  • 7