Wpis z mikrobloga

Zimno. Cztery stopnie mrozu, pięć może.
I wieje.

Po nieudanej przygodzie w Urzędzie Miasta rozpoczynam wolontariat we wrocławskim Streetbusie dla bezdomnych.
Wchodzę.

Brak nadziei i ubóstwo od progu gwałcą moją wrażliwość.
Zapach biedy. Smak biedy. Ciuchy z Pepco.

- bileciki do kontroli! - puszczam oko do pasażerów.

Nikt nie odpowiada, nie spojrzy nawet.
Ktoś gapi się w okno, inny śpi. Pijany zgred majaczy o utraconej szansie, nie rozumiejąc, że bogactwo bierze się z ciężkiej pracy.

Szybki rzut oka na podróżnych i łapię kontakt z menelicą w delirium. Zbliżamy się do przystanku.

- pomógłby mi pan z wózkiem?
- nie.
- nie pomoże pan kobiecie?
- pomogę zrozumieć zalety gospodarki rynkowej. Wie pani ile kapitału w postaci akcyzy oddaje reżimowi kupując pół litra wódki?
- #!$%@? się pan.

Odchodzę, niby przypadkiem zostawiając egzemplarz „Myśli antykapitalistycznej” Ludwiga von Misesa. Zajmuję miejsce w centralnej części autobusu i obserwuję.

Bezzębna dziewczyna wymienia ślinę z zarośniętym pijaczkiem. Ktoś ukradkiem pociąga z piersiówki.
Dwudziestoletni starzec opiera zmęczoną głowę o szybę autobusu zostawiając tłusty ślad. Absolutnie obrzydliwe.

Mieszanka kału, moczu i wymiocin zlewa się w podłogowy balejaż.
Tradycyjny zapach potu powitałbym z otwartymi rękoma.
Uciekam na tył autobusu i siadam obok młodego chłopaka.

Kątem oka dostrzegam jak patrząc na całującą się parę nerwowo grzebie w kieszeni. Przysiągłbym, że wali konia. Zagajam.

- przepraszam, co pan robi?
- walę konia.
- ok.

Zrywam się i biegnę w stronę kierowcy.

- otwieraj pan! ten Streetbus to #!$%@? zoo!
- Streetbus? To 125 w stronę Brochowa.

#wroclaw #pasta #heheszki
A.....i - Zimno. Cztery stopnie mrozu, pięć może.
I wieje. 

Po nieudanej przygodzie ...

źródło: comment_1582635057KI29qKsQUqHa4ctA9l6GQ9.jpg

Pobierz
  • 33