Wpis z mikrobloga

O tym, jak jeden klient rozwalił mi 3 miesiące biznesu. Muszę to z siebie wyrzucić, bo czuję się jak ostatnia #!$%@?.

Zajmuję się wykonywaniem aplikacji mobilnych. Dostałem zlecenie na dodanie kilku funkcji do aplikacji mobilnej. Klient, facet po 50 z małą rodzinną firmą, bardzo mocno nalegał, że on musi mieć tu i teraz i przecież to jest chwila zrobić itd... Po kolejnym telefonie, uległem, pieniądz nie śmierdzi. Pracy na 4 dni, zrobie to w dwa weekendy. Ustaliliśmy termin, na początek przyszłego miesiąca.

Już tydzień przed terminem, CODZIENNIE dzwonił do mnie o 9 rano i przez ponad godzinę gadał o dupie maryni, o pomysłach i o tym czego to on nie chce zrobić z aplikacją. Na pytanie dlaczego dzwoni, 'Bo, hehe, jak nie dzwonię, to się Pan Panie Reevo nie będzie starał. Ja muszę mieć kontrolę nad pracownikami, hehe.'.

Modyfikacja wykonana, klient odrzuca. Chce zmienić wielkość czcionek. Potem ich kolor. Potem ułożenie. Potem wysyła mi projekty w Paincie, że 'tak przygotował to jego designer' i tak mam zrobić. Poza tym, zaczynam dostawać też telefony od jego pracowników, którzy uskarżają się na milion problemów. Nawet nie kłóciłem się o dodatkową płatność, każda z tych zmian to była kwestia max godziny. Tylko że dostawałem je co drugi dzień, przez jakieś dwa miesiące. Chciałem już mieć tylko święty spokój.

Aplikacja zaakceptowana. Koniec historii? Nie. Nie zapłaci, dopóki nie dostanie kodu źródłowego i nie zrobi audytu. Dwa dni kłótni, wysłałem, nie miałem już siły walczyć. Kolejny tydzień siedziałem z jakimś pieprzonym studentem i tłumaczyłem mu, jak skompilować kod. Rekordowego dnia, spędziłem na telefonie ponad 5 godzin. Robiłem, tyle się namęczyłem, chciałbym dostać za to cokolwiek.

Przychodzi moment płatności. On chce dokumentacje kodu. Opis każdej funkcji, oraz dokładną instrukcję jak dopisywać kolejne funkcje, żeby jego 'hehe, programista', dał radę dalej ją rozwijać. Pierwszy raz wyleciałem mięsem na klienta i zwyzywałem go od najgorszych. Następnego dnia zadzwonił, powiedział że czuje się obrażony, ale zapłaci. Z 3 tygodniowym opóźnieniem, faktura została opłacona.

460 roboczogodzin, za łączną kwotę 2100 zł netto. Zastrzelcie mnie.

#freelance #gorzkiezale #pracazdalna
  • 27
  • Odpowiedz
460 roboczogodzin, za łączną kwotę 2100 zł netto. Zastrzelcie mnie.


@Reevo: Klient śmierdział a Ty się dałeś wydymać. Słabe mam doświadczenie w takich tematach ale żeby uniknąć "hehe telefonów" za każde poprawki (zgłoszone po terminie), zmiany (względem pierwotnej koncepcji), czas poświęcony na "hehe telefony" i "inne uciążliwości" kasa według określonej stawki na umowie dodatkowo płatna. Pewna ilość konsultacji w cenie oczywiście.

Wtedy nagle się okazuje, że jak klient dzwoni to przypominasz grzecznie, że rozmowa "o dupie marynie" według stawki 40zł netto za godzinę i czy chce dalej rozmawiać? ( ͡° ͜ʖ ͡°)
Duże zmiany może zgłosić mailowo - wyjdzie mu taniej - a Ty
  • Odpowiedz
@Ilythiiri: Wiesz co, w połowie też na to wpadłem. Ale gdy doliczałem koszty, to on dzwonił do upadłego, że to przecież nic wielkiego, że to co zrobiłem się do niczego nie nadaje, że on zawsze może umowę w sądzie egzekwować. Więc robiłem z dnia na dzień co było trzeba, byle już mi dał święty spokój.

Ogólnie, zmodyfikowałem delikatnie umowę, żeby takich sytuacji uniknąć. Mam nadzieję, że następnym razem intuicja będzie
  • Odpowiedz
via Wykop Mobilny (Android)
  • 40
@Reevo: jedno słowo cumplu - asertywność.
Na każdym kroku tej historii jej zabrakło.
Dać sobie wejść na głowę "żeby był święty spokój" to kiepska technika negocjacji, a świętego spokoju i tak nie ma ( ʖ̯)

Ustawiłbyś kilka razy typa do pionu, kulturalnie acz stanowczo, to by się jeszcze mogło okazać, że obaj byście byli z tej współpracy zadowoleni ;)
  • Odpowiedz
  • 9
@Reevo jak za 2100 zgodziłeś się robić coś co nazywa się aplikacja to jeszcze cię powinien wyruchać na koniec.
  • Odpowiedz
@Reevo: asertywność, płatność w transzach, płatność godzinowa wypłacana tygodniowo, escrow. kilka pomysłów.
szkolenia i gadania zajmują czas tak samo jak praca- to też się liczy. przed projektem zawsze mów że umawiasz się na to co jest uzgodnione. brak pełnej specyfikacji mówiącej że jest potrzebna dokumentacja==brak dokumentacji.

dajesz się dymać.
  • Odpowiedz
@Reevo: W takich chwilach sam zastanawiam się czy nie poszukać na grupach/stronach pewnego zbioru punktów do umowy które w miarę nakreśliłyby obraz tego co może wydarzyć się podczas pracy z klientem. Nawet chyba widziałem kiedyś zbiór zasad dla freelancerów :)
  • Odpowiedz
@Reevo najpier mówisz, że dwa weekendy pracy czyli powiedzmy 40 godz, później poprawki takie po 1 godz, na koniec 5 godz szkolenia i wyszło 460 godz :D no typowe freelancowe liczenie godzin ×D
  • Odpowiedz
@Reevo: czy w umowie miałeś jasno zapisane Acceptance Criteria? Czy w umowie miałeś zapisaną ilość rewizji? Czy w umowie miałeś napisane, że płatność dopiero po przekazaniu kodu i "audycie"? Czy w umowie miałeś zapisane że kod ma być udokumentowany i w jakim stopniu?

#!$%@? że się narobiłeś dla wąsatego Janusza, ale to dla ciebie lekcja - 95% z twoich problemów mogła załatwić lepiej napisana umowa
  • Odpowiedz
@mus_tang: Dzięki Mirek, jakoś tak mi lepiej (ʘʘ).

@AB47: nie aplikacja, a dodanie kilku funkcji do istniejącego już projektu. Szacowałem 20-30h i pierwszą wersje w tyle zrobiłem.

@jasimalgosia @Arintor : 20-30h to był pierwszy szacunek i w tyle się wyrobiłem. Później non stop były poprawki, problemy, ciągłe rozmowy telefonicznie, straszenie sądem itd.. Fakturę dostałem wczoraj, projekt rozpoczął się na początku maja. Do rbh wliczają się też dni, gdzie miałem wszystkiego dosyć i tylko odbierałem od typa telefony i mu tłumaczyłem dlaczego nie jestem w stanie naprawić dla niego błędu w
  • Odpowiedz