Wpis z mikrobloga

Peter Singer o sensie życia ateisty:

tl;dr:


Kiedy odrzucimy wiarę w boga, musimy porzucić ideę, że życie na tej planecie ma jakiś uprzednio wyznaczony sens. Życie jako całość nic ma sensu. Życie zaczęło się, jak mówią nam najlepsze dostępne teorie, w przypadkowej kombinacji molekuł; ewoluowało potem przez przypadkowe mutacje i naturalną selekcję. Wszystko to po prostu się zdarzyło; nie zdarzyło się dla jakiegoś ogólnego celu. Teraz jednak, gdy w wyniku tego doszło do istnienia istot, które preferują określone stany rzeczy nad inne, może być możliwe, że życie poszczególnych istot będzie miało sens. Tak ateiści mogą odnaleźć sens w życiu.

Powróćmy do porównania pomiędzy życiem psychopaty i bardziej normalnej osoby. Dlaczego życie psychopaty nie mogłoby mieć sensu? Zobaczyliśmy, że psychopaci są maksymalnie skupieni na sobie: ani inni ludzie, ani światowy sukces, ani nic innego nie ma dla nich tak naprawdę znaczenia. Ale dlaczego ich własna radość życia nie wystarcza, by nadać sens ich życiu?

Większość z nas nie byłaby w stanie odnaleźć szczęścia przez umyślne ustalenie, by cieszyć się, bez troski o kogoś czy coś innego. Takie przyjemności wydawałyby się puste i szybko by nas znużyły. Poszukujemy sensu dla naszego życia poza naszymi własnymi przyjemnościami i znajdujemy spełnienie i szczęście w robieniu czegoś, co widzimy jako mające znaczenie. Jeśli nasze życie nie ma innego sensu niż nasze własne szczęście, prawdopodobnie odkryjemy, że kiedy osiągniemy to, co uważamy za potrzebne, by być szczęśliwymi, samo szczęście mimo to nam umknie.

To, że tym, którzy hołdują szczęściu dla samego szczęścia, często nie udaje się go znaleźć, podczas gdy inni odnajdują szczęście w obraniu zupełnie innych celów, zostało nazwane „paradoksem hedonizmu”. Nie jest to, oczywiście, logiczny paradoks, ale stwierdzenie o sposobie, w jaki stajemy się szczęśliwi. Jak innym uogólnieniom na ten temat, brakuje mu empirycznej konfirmacji. Mimo to ujmuje nasze codzienne obserwacje i jest spójne z naszą naturą celowościowych istot. Istoty ludzkie przeżywają i rozmnażają się poprzez zamierzone działania.

Osiągamy szczęście i spełnienie przez pracę w kierunku osiągnięcia naszych celów. W kategoriach ewolucyjnych moglibyśmy powiedzieć, że szczęście funkcjonuje jako wewnętrzna nagroda za nasze osiągnięcia. Subiektywnie uważamy osiągnięcie celu (czy dążenie ku niemu) za powód do szczęścia. Nasze własne szczęście jest więc produktem ubocznym zamierzenia czegoś innego i nie jest możliwe: do osiągnięcia przez nastawienie naszego wzroku tylko na samo szczęście.

Życie psychopaty możemy teraz zobaczyć jako pozbawione sensu w sposób, w jaki normalne życie nie jest. Nie ma sensu, ponieważ patrzy do środka, na przyjemności obecnej chwili, a nie poza nią. na coś bardziej długoterminowego i dalekosiężnego. Bardziej normalne życie ma sens, ponieważ jest przeżywane dla jakiegoś większego celu

Wszystko to jest spekulatywne. Możesz przyjąć to lub odrzucić w zakresie, w jakim zgadza się z twoimi własnymi obserwacjami i introspekcją. Moja kolejna - i końcowa - sugestia jest jeszcze bardziej spekulatywna. Mianowicie, by znaleźć trwały sens w naszym życiu, nie wystarcza wyjść poza psychopatów, którzy nie mają długotrwałych zobowiązań czy planów życiowych; musimy wyjść także poza bardziej rozważnych egoistów, którzy mają dalekosiężne plany skoncentrowane tylko na ich własnych interesach. Rozważni egoiści mogą znaleźć sens w swoim życiu na jakiś czas, gdyż mają cel realizowania swoich interesów; ale do czego w końcu to prowadzi? Jeśli wszystko, co jest w naszych interesach, zostało osiągnięte, czy po prostu siadamy i jesteśmy szczęśliwi?

Czy moglibyśmy być szczęśliwi w ten sposób? Czy też uznalibyśmy, że niezupełnie osiągnęliśmy nasze cele, że czegoś jeszcze potrzebujemy, nim zasiądziemy i będziemy się cieszyć tym wszystkim? Większość osiągających materialne sukcesy egoistów obiera tę drugą drogę, uciekając w ten sposób od przyznania się, że nie mogą znaleźć szczęścia w stałym świętowaniu. Ludzie, którzy zakładali swój mały biznes z zamiarem, że będą go prowadzić do czasu, aż zarobią na komfortowe życie, pracują jednak długo po osiągnięciu początkowego celu. Ich materialne „potrzeby” rosną wystarczająco szybko, by wyprzedzać ich dochody

(...)

Teraz zaczynamy widzieć, gdzie etyka wkracza w problem prowadzenia sensownego życia. Jeśli szukamy celu szerszego niż nasze własne interesy, czegoś, co pozwoli nam zobaczyć nasze życie jako posiadające znaczenie poza wąskim zapewnieniem naszych własnych stanów świadomości, jedynym oczywistym rozwiązaniem jest przyjęcie etycznego punktu widzenia. Krytyczny punkt widzenia, jak zobaczyliśmy; wymaga od nas wyjścia poza osobisty punkt widzenia do stanowiska bezstronnego obserwatora. Patrzenie na rzeczy etycznie jest więc sposobem transcendencji naszych patrzących do środka trosk i zidentyfikowania się z najbardziej obiektywnym z możliwych punktem widzenia, z - jak ujmuje to Sidgwick - „punktem widzenia wszechświata”

Punkt widzenia wszechświata jest punkiem wysoko położonym. W podniosłej atmosferze, która go otacza, możemy dać się ponieść rozmowom, jak robi to Kant, o moralnym punkcie widzenia, „nieuchronnie” uczącym pokory wszystkich, którzy porównują z nim swoją własną ograniczoną naturę. Nie chcę sugerować niczego podobnie obszernego. Wcześniej w tym rozdziale, odrzucając argument Thomasa Nagła za racjonalnością altruizmu, powiedziałem, że nie ma nic irracjonalnego w zatroskaniu o jakość własnej egzystencji w sposób, w jaki nie jest się zatroskanym o egzystencję innych jednostek. Nie wracając do tego, sugeruję teraz, że racjonalność, w szerszym znaczeniu, obejmująca samoświadomość i refleksję o naturze i celu naszej własnej egzystencji, może popchnąć nas ku trosce szerszej niż jakość naszej własnej egzystencji; ale proces ten nie jest konieczny i ci, którzy nie uczestniczą w nim - lub uczestnicząc, nie przemierzają całej drogi do etycznego punktu widzenia - nie są ani irracjonalni, ani w błędzie.

Psychopaci, z tego, co wiem, mogą być po prostu niezdolni, by przez troskę o innych osiągnąć takie szczęście, jakie osiągają dzięki czynom aspołecznym. Inni ludzie znajdują kolekcjonowanie znaczków jako całkowicie adekwatną drogę do nadania celu ich życiu. Nie ma w tym nic irracjonalnego; ale z kolei inni wyrośli z kolekcjonowania znaczków, gdy stali się bardziej świadomi swojego położenia w świecie i myśleli więcej o swoich celach. Tej trzeciej grupie etyczny punkt widzenia oferuje sens i cel w życiu, z którego się nie wyrasta.

(Przynajmniej nie można wyrosnąć z etycznego punktu widzenia, dopóki wszystkie etyczne zadania nic: zostaną wypełnione. Jeśli ta utopia byłaby kiedykolwiek osiągalna, nasza celowościowa natura mogłaby z pewnością pozostawić nas nieusatysfakcjonowanymi, tak jak egoiści mogą być nieusatysfakcjonowani, kiedy mają wszystko, czego potrzebują, by być szczęśliwi. Nie ma w tym nic paradoksalnego, gdyż nie powinniśmy oczekiwać od ewolucji, by wyposażyła nas zawczasu w zdolność cieszenia się sytuacją, która jeszcze nigdy się nie zdarzyła. Nie będzie to też praktycznym problemem w najbliższej przyszłości).


Peter Singer, Etyka Praktyczna, Warszawa 2007, ss. 310-313

#filozofia #senszycia #rozwojosobisty #gruparatowaniapoziomu #ksiazki #psychologia #szczescie #etyka #moralnosc #ateizm #singer #petersinger
Pobierz eoneon - Peter Singer o sensie życia ateisty:

tl;dr:
SPOILER

 Kiedy odrzucimy w...
źródło: comment_D5mMPyhQGJrttSaKwVv0fVblnXa95HiJ.jpg
  • 9
@eoneon: Żaden człowiek nie jest utylitarystą. Niektórzy ludzie obchodzą nas bardziej niż inni.
A celem w życiu może być pójście po bułki, a jak stawia się za cel uczynienie wszystkich szczęśliwym to prowadzi to tylko do unieszczęśliwienia siebie w momencie uświadomienia sobie swojego braku wpływu na swój cel.

A wstawki o psychopatach niesamowicie śmieszne. Jak ktoś tak głupi i naiwny może nauczać na uniwersytecie?
@shybooze:
Wywodząc etykę od Boga stajesz po śmierci przed sędzią absolutnym, który Cię z wszystkiego rozliczy. Nie uciekniesz od tego sądu i nie uciekniesz od oceny etycznej.

Natomiast Peter Singer wywodzi etykę z egoizmu - miło jest czuć się kimś dobrym. Wcześniej czy później taka etyka się człowiekowi znudzi, jeżeli tylko nie będzie przynosić samozadowolenia. Od takiej etyki zawsze można się uwolnić, bo nie ma obowiązku bycia etycznym. Sam Peter Singer
Żaden człowiek nie jest utylitarystą. Niektórzy ludzie obchodzą nas bardziej niż inni.


@chrzandofrytek: Tyle że rozum też ciśnie i chce powszechności zasad; stąd popularność utylitaryzmu i np. rosnące zainteresowanie cierpieniem zwierząt, które nijak się nam nie odpłacą. Oczywiście w praktyce zawsze "koszula bliższa ciału", ale front się przesuwa w historii: od wierności rodzinie, przez plemię, naród, rasę do powszechnych praw człowieka.

A wstawki o psychopatach niesamowicie śmieszne. Jak ktoś tak głupi