Dane są z 2011, ale dziś dalej jesteśmy w dupie, choć pewnie w nieco inny sposób. Zakładam, że jest więcej non-democratic skeptics (anty-kowidianie, antyfeminiści, itd.) kosztem religijnych i tradycjonalistów. Ale tych ostatnich też nie brakuje, bo to przecież nasze "kochane" pokolenie solidarności - czyli prawdziwe pokolenie JPII - jest liczne i wciąż aktywne wyborczo. Dużo w nim religijnych homo sovieticusów.
Dopóki to wszystko się nie zmieni, ciężko nam będzie utrzymać stabilną demokrację liberalną, nawet jeśli PiS straci władzę, co wcale nie jest takie pewne, bo nowoczesna autokracja ma duże wyczucie w temacie co trzeba zrobić, żeby uzyskać te 50%+ w parlamencie. Kiedy czuje że przegrywa, po prostu dociska śrubę, czego chyba właśnie jesteśmy świadkami.
Cieszycie się ze mną? ( ͡° ͜ʖ ͡°)
Teraz mamy wielkie TODO przed sobą: siąść i i pomyśleć co zrobić, żeby się to a) naprawdę skończyło, b) nigdy
czy bedzie usprawieliwionko a ze huur durr koalicja i sie nie da jednak?
liczę na neuropkow ze bedo patrzyć wladzy na rece ( ͡~ ͜ʖ ͡°)
@eoneon: Obawiam się że to może być najzwyczajniej w świecie niemożliwe, chyba że powołamy jakąś siłową służbę ochrony ustroju. Bo co po nawet najlepiej skonstruowanym prawie jeśli władza może je najzwyczajniej w świecie zignorować i nie ponieść konsekwencji albo (ewentualnie) ponieść je po dekadzie.