#anonimowemirkowyznania
Mireczki ile wydajecie miesięcznie na jedzenie? Ogólnie to 50% mojego dochodu pochłania mi wynajem pokoju. Reszta kasy cała idzie na żarcie (no oczywiście poza jakimiś podstawowymi artykułami czystości, paliwem, imprezami itp.) Finalnie w miesiącu potrafię wydać 1300 zł na samo żarcie. Nie jem codziennie na mieście, a wręcz przeciwnie. Z wykształcenia jestem kucharzem i lubię gotować stąd też większość posiłków jem w domu. Niedzieli nie wliczam kompletnie w bilans wydatków, bo
Toć to jak za darmo.


@TatoAktywny: może w Warszawie, bo gdzie indziej to tak trochę słaba cena. Wiadomo, restauracje mają drożej, ale jadłodajnie/bary mleczne mają lepsze ceny. Przykład: schabowy/mielony/filet z kurczaka, ziemniaki/kasza, surówka, zupa (rosół/meksykańska) - 12,50 zł. Jak dopłacisz 4 zł to masz wersję podwójną (poza zupą, którą możesz kupić za 4zł) - i to serio jest taka porcja, że ja z żoną się najemy i jeszcze zostaje ziemniaków/kaszy.
Zdarza mi się zamawiać czasami żarcie z dostawą. W obecnym czasie popularna stała się bezpieczna dostawa. Jak dotąd najlepiej wygląda #dominospizza - gość pod drzwiami rozkłada takie krzesełko i na niej kładzie #pizza, żeby nie leżała na podłodze, dzwoni na dzwonek i oddala się o kilka metrów. Otwierasz, bierzesz pickę i dziękuję. Dodam, że gość w maseczce i rękawiczkach.
Zdarzyło mi się, że byli dostawcy bez maseczki czy rękawiczek, a raz