Klienci w sklepie motoryzacyjnym chyba nigdy nie przestaną zaskakiwać. Właśnie przyszedł facet i chciał żebyśmy dali na reklamację albo najlepiej od razu mu wymienili klocki hamulcowe, bo częściowo mu się starły. Ciekawe jest to, że przyszedł po dwóch latach użytkowania tych klocków. Całe szczęście, że jakoś dał sobie wytłumaczyć, że klocki już tak mają, że się ścierają.

#klienci
@Belford: Ocena konkurencyjnych ofert- też niezbyt, bo są ludzie, którzy zanim przyniosą słoik do kasy, to się wrócą i go zamienią na inny, a są ludzie, którzy biorą to, co im pierwsze popadnie. Wbrew pozorom często dzieje się tak nawet przy drogich inwestycjach na życie, idzie się do jakiegoś biura i tam proponowane są rozwiązania, a ludzie niby coś tam analizują, ale za dużo już nie przeglądają.
Godzina 22. Klient pisze smsa, że potrzebuje na jutro rano tłumaczenie do szkoły, dla syna. Odpisujemy, że nie zajmujemy się odrabianiem lekcji. ;)

Kolejny sms:

"To nie jest praca domowa. Pracą domową jest mówienie po niemiecku napisanego przez siebie tekstu polskiego, którzy rodzice musieli przetłumaczyć na niemiecki. (...) To jest cholerne liceum prywatne i nikogo nie interesuje, że rodzic musi brać tłumacza."

7 (!) minut później kolejny sms:

"Wypada mimo wszystko coś
@wbielak: w Sassie możesz sobie łatwo wygenerować rzeczy które normalnie klepiesz po kilka razy (czyli np. różne selektory), grunt żeby nie przesadzić ;)

No i w prosty sposób można mieć "roboczy" css który automatycznie będzie się minifikować. Jest trochę zalet, ale też wad.
Dzień bez klientów frustratów dniem straconym, dla takich chwil żyję.

Przychodzi dwóch dziadków i oni chcą przedłużyć umowę. Jeden wyciąga z teczki kopię umowy i mi daje. To mówię:

- Umowa jest na pana czy na pana?

- Na kolegę.

- W takim razie poproszę pana dowód osobisty

- A po co panu dowód??!! - mówi gość, na którego NIE JEST umowa, faktyczny właściciel milczy.

- Ponieważ chcę się zalogować na konto
@SirPsychoSexy: Ja lubię z upierdliwymi dyskutować.

Ostatnio u nas była jakaś babka, 20 lat, a wyszczekana, że ja #!$%@?ę. Chciała umowę podpisać w jakimś innym salonie, ale niby się nie dało, nie dali jej, nie wiem. Być może nasze biznesinfo się nie zgodziło bo za młoda była, nie wiem. W każdym bądź razie pretensje do świata, że ona nie może umowy podpisać (jakby to był obowiązek operatora, że MUSI dać umowę)
Ah, klienci.

Składali reklamację z tytułu gwarancji na iPhone, pytają ile czasu ma serwis. Ja mówię, że tak naprawdę czas jest nieokreślony i moga nawet pół roku telefon trzymać, ale z reguły jest to w ciągu miesiąca. To ci z mordą, że nie, że 14 dni tak mówi prawo. No to małe prztyczki się zaczęły z cyklu "proszę mi w takim razie wskazać podstawę prawną, która mówi, że z tytułu gwarancji naprawa
@Czarny_Klakier: czasem są zapisy w karcie gwarancyjnej o terminie, Huawei ma 14 dni jako jedyny o ile dobrze pamiętam.

Generalnie chodzi o to, że kwestii gwarancji żadna ustawa nie reguluje, a baba myśli, że tak jest.
Nie ogarniam klientów, którzy przychodzą w miarę regularnie do salonu, nigdy nic nie biorą mimo, iż zawsze coś chcą, palą głupa, że się interesują ofertą, co chwila zmieniają zdanie, nie rozumieją nic co im się tłumaczy i tylko zawracają dupę i już nawet olewatorski ton nie daje im do zrozumienia, że mogliby sobie dać spokój albo się w końcu na coś zdecydować. -

#klienci #gorzkiezale #rzeklem
Sytuacja w pracy dziś. Podchodzę do klienta i standardowa gadka:

- Dzień dobry, czy mogę w czymś doradzić?

- W zasadzie to nie, ale w sumie mam pytanie bo mnie w innym salonie oszukano i (blablabla, nieistotne sprawy, które z przyjemnością i uśmiechem na twarzy wyjaśniłem)

- Aha, ok, dzięki. To jest pan zwolniony. (wtf?)

- Hehe, ok, w razie pytań zapraszam.

Idę na zaplecze, siedzę, coś tam tworzę. Po chwili gość