W ubiegłym tygodniu oficjalną wizytę w USA złożył William Ruto, prezydent Kenii. Spotkał się m.in. z Joe Bidenem.
Jednym z głównych tematów rozmów były sprawy związane z bezpieczeństwem. Kenia zgodziła się na przyjęcie głównej roli w planowanej międzynarodowej interwencji w Haiti. Interwencja ma na celu przywrócenie porządku w ogarniętym chaosem i walkami gangów kraju.
W
Jakaś julka nazwała mnie rasistą, mizoginem i zaściankowcem (hmm ciekawe dlaczego - uderz w stół a nożyce się odezwą?).
Taki ze mnie rasista, że w ogóle nie wydawałbym wiz Gruzinom czy Pakistańczykom (obie nacje to także rasa kaukaska), natomiast ani grzałoby mnie ani nie ziębiło, gdyby w Polsce zamieszkało np. kilkanaście - kilkadziesiąt tysięcy więcej Wietnamczyków, czy Filipińczyków (ci drudzy po przefiltrowaniu czy nie są z mniejszości muzułmańskich radykałów).
A gdy zasiadam do interesów, to patrzę co ma mi druga strona do zaoferowania, a skórę ktoś siedzący po drugiej stronie może mieć dla mnie równie dobrze zieloną, albo w prążki, albo w cętki.
To jest miarą preferencji - też wolałbym kolejnego Taja, czy Wietnamczyka od Hindusa, czy Somalijczyka. I o ile rasa jest gdzieś w to wplątana to chodzi raczej o średni rozwój danej społeczności i jej możliwą użyteczność. Utylitaryzm i chłodny arkusz zysków i strat w prostej formie. Nie byłbym tez rasistą per se, bo jest to trochę nieeleganckie - na przykład Lipkowie są super! Prawdziwi Rzeczpospolitanie, lepsi niż niejeden Polak (zawsze powtarzałem, że Polacy są po Żydach, Lipkach, Kaszubach, Łemkach chyba najgorszą - co do średniej - nacją w ramach Rzeczypospolitej). * edit - gorsi są tylko Ślązacy, przypominam: prawdziwy Śląsk to Wrocław, Legnica, Bolków, Namysłów, Oleśnica, Głogów, Lubusz, Opole, a nie Wasze Katowice.
Oczywiście najbardziej preferowałbym więcej Polaków, Lipków, Kaszubów, Czechów, czy Słowaków.
A tak podsumowując, to na powyższe jest jedno słowo: cenzus. Nie dla (każdego)