345 326 + 608 = 345 935
Warszawa 2024.
Jak co roku, zwykle w czerwcu, nastaje taki czas, że zbieram się z łóżka nieco wcześniej, przywdziewam pantalony i koszulkę, na łeb nakładam kask, pod tyłek biorę rower i gnam sobie do naszej znamienitej stolicy.
Jak łatwo wywnioskować z tytułu tegoż długiego (o czym jeszcze nie wiecie) wpisu, w tym roku przedsięwziąłem podobną próbę, która, wzorem lat poprzednich i ubiegłych, zakończyła się niewątpliwym sukcesem (sukces w tym wypadku polega na tym, że dojechałem) choć było ciężej niż się spodziewałem, ale po kolei…
Warszawa 2024.
Jak co roku, zwykle w czerwcu, nastaje taki czas, że zbieram się z łóżka nieco wcześniej, przywdziewam pantalony i koszulkę, na łeb nakładam kask, pod tyłek biorę rower i gnam sobie do naszej znamienitej stolicy.
Jak łatwo wywnioskować z tytułu tegoż długiego (o czym jeszcze nie wiecie) wpisu, w tym roku przedsięwziąłem podobną próbę, która, wzorem lat poprzednich i ubiegłych, zakończyła się niewątpliwym sukcesem (sukces w tym wypadku polega na tym, że dojechałem) choć było ciężej niż się spodziewałem, ale po kolei…
Brejdak do kompletu. Pomimo masakrycznych upałów zdecydowanie jestem bardziej zadowolony niż z Wanogi. Tyle tylko że straszna bieda na pit stopie i ogólnie widać, że odcinają kupony już ¯(ツ)/¯
Od samego początku żarówa koszmarna. 36 stopni w cieniu, a na Słońcu Garmin pokazywał ponad 43 (ꖘ‸ꖘ) dobrze, że sklepów na trasie dużo. Łącznie ze 20 litrów płynów poszło. Na trasie kilka osób z udarami, więc średnio bym powiedział. Nad ranem dwie konkretne burze z ulewami. Przed pierwszą trochę uratował wóz drabiniasty zakryty plandeką, pod którym schowałem się z rowerem xD jeszcze gałąź na niego spadła. Za drugim razem po królewsku trafiła się altanka. Trasa dosyć malownicza, ale momentami monotonna. Wąwozów pod Kazimierzem już nie lubię xD sporo fajnych ludzi na trasie. Pozdro dla @krabozwierz za towarzystwo na trasie (⌐ ͡■ ͜ʖ ͡■) nie napiszę w tym momencie o jednej, pękniętej gumie i bolącej dupie, bo to dziwnie