@MatthewDuchovny: ależ bym się napił zimnej coli z tej szklanki... Chyba jeszcze były takie, tylko żółte. U mnie był jeszcze komplet talerzy do tego. Kojarzy ktoś jak się nazywała ta seria, żebym mógł znaleźć na necie? Użyłem googlowej wyszukiwarki obrazów, ale niestety nic nie znalazło.
Jestem już tak wyjałowiony, że jakiekolwiek wspomnienia po prostu są. Nie pociągają za sobą żadnego stosunku emocjonalnego; takie notatki, że coś kiedyś było - i tyle. To zawsze mnie jeszcze jakoś trzymało, te kilka marnych klisz z przeszłości, bo przypominały mi, że jednak coś potrafiłem poczuć. Tamowały pustkę, żeby się nie rozlała wstecz na życiorys. Ale te klisze wyblakły, więc i nie ma już punktów odniesienia. Jest poczucie, że nic było od
Coś w tym jest. Kiedyś człowiek jak sięgał do tej swojej skromnej skarbonki z nostalgią, to te monety jakoś bardziej lśniły. Czasami nawet potrafiły dać promyk nadziei.
Ja czasami to nie mam już nawet sił, żeby wspominać dawne rzeczy w celu zachowania ich w swojej pamięci, a jednocześnie boję się, że te wspomnienia się ulotną, bo nie będą utrzymywane przy życiu.
Kiedyś wspominanie to była czysta przyjemność, która żyła
Mirki, potrzebuję "porady" prawnej, bo zżera mnie nerwica i boję się, czy się w coś nie wkopałem. Podpisałem niedawno umowę na wynajem pokoju. Myślicie, że mogłem się w coś wkopać, jeżeli ta umowa była zawarta z F.H.U? Właściciel właśnie tak sporządził umowę i wystawia faktury za usługę wynajmowania. Firma istnieje ponad 20 lat, ponoć to jednoosobowa działalność gospodarcza.
Sprawdziłem profil działalności tej firmy googlując NIP i tam oprócz profilu związanego z wynajmowaniem, jest masa innych profili działalności, jak np. sprzątanie, remonty, sprzedaż detaliczna itd. Ale najbardziej co mnie przeraziło, to również istnienie takiego profilu tej firmy jak: 82.91.Z Działalność świadczona przez agencje inkasa i biura kredytowe
I jak przeczytałem o opisie tego profilu, to są takie punkty:
@Detharon: Nie mam pojęcia. Może żeby mnie jakoś wkopać w sztuczne długi wobec niego, albo coś. Albo żeby sam wziął na mnie jakiś kredyt. Nie mam pojęcia. Nie znam się i pewnie głównie ta niewiedza jest powodem mojej nerwicy, bo nie znam się na prawie, ale jak widzę takie kombo tych profili tylko przy jednoosobowej działalności, to się boję, że on może wie jak oszukać system i to jakoś przeciwko
Jakie macie podejście w sytuacji, gdy ktoś ma wywalone na to co mówicie? Albo wam przerywa, albo nie słucha, nie liczy się z waszym zdaniem, nie daje dojść do głosu itd.
Próbujecie jakoś dotrzeć do tej osoby, bo zależy wam, abyście byli wysłuchani, czy bardziej na zasadzie "aaa j---ć to" i odpuszczacie, bo szkoda waszej energii?
Rany, jak ja chciałbym zrobić jakiś restart w życiu i wyprowadzić się do innego miasta oraz zmienić pracę. Ja nawet nie jestem w stanie pokoju kilka osiedli dalej wynająć, a co dopiero takie plany. Jestem tak nieporadny życiowo, że tego ustawa nie przewiduje. Gardzę sobą.
@meltdown: to jest prawda, ale nie rozumiem jak mogą się niezastanawiać.
Zgaduje, że największą rolę odgrywa tu religia czy inne rodzaje samowyparcia. Ludzie wierzacy maja zludzenie jasno okreslonych zasad, wiedza co powinni robic. Mysla, ze wiedza, co po smierci Maja swiadomosc wolnej woli. Jak jest krucho to maja niewidzialnego ducha pomocnika do, ktorego moga sie modlic. Ci bogobojni boja sie nawet myslec, o samoboju, o tym, ze swiat jest zly
Jak podpisujecie umowę o wynajem pokoju/mieszkania, to nie boicie się, że właściciel może jakoś wykorzystać wasze dane? Przecież tam się wszystko wypisuje: seria i numer dowodu osobistego i PESEL. Ja sobie zastrzegłem PESEL na stronie rządowej, ale nie wiem czy to wystarcza. Strasznie mnie zjada stres na myśl, że tak wrażliwe dane oddaje się na tacy jakimś obcym ludziom.
@LotnyJerry: W pracy nie zawsze daje się numer dowodu osobistego. Zresztą, jest różnica między panią z HRu, która czuje na plecach oddech korporacji, a jakimś prywatnym januszem.
Degradacja próbuje mnie wciągnąć coraz mocniej. ( ͡°ʖ̯͡°) Z jednej strony mam dość warunków w jakich mieszkam, z drugiej strony nie widzę szans na poprawę. To wszystko chyba zaszło za daleko, od zdrowia fizycznego po psychiczne.
Tak w ogóle, to paliłem 2 paczki fajek dziennie i 2 lata temu rzuciłem całkowicie, a teraz kusi, żeby wrócić (tak, tak, wiem, nie warto...).
na c--j to wszystko trzeba sie chyba sprowadzic maksymalnie do poziomu zwierzecia. Wszystko inne dodatkowe to, co "ludzkie", jest tylko kolejnym wzmacniajacym powodem depresji.
Eh, nie lubię być stawiany w sytuacji, gdy ktoś chce zrobić coś dla mnie dobrego, ale ja tego nie chcę, ani nie potrzebuję. Punkt widzenia zależy od punktu siedzenia - wg tej osoby, to ona robi dla mnie coś dobrego, ale z mojej perspektywy może być przeciwnie i np. niepotrzebnie tylko wprowadza chaos i komplikuje pewne rzeczy. W takich sytuacjach jestem z góry skazany na przegraną, bo to ja zawsze wyjdę na
Boję się zmian. Nie wiem, czy nie ingeruję za bardzo w swój los i czy nie próbuję za bardzo zmieniać czegoś niepotrzebnie na siłę, co mi się może potem odbić czkawką. Nie wiem czy te zmiany są tylko dla mojej przyjemności, czy kryje się za tym w ogóle coś takiego jak mityczne "wyższe dobro". Nawet odczucie przyjemności spoglądania w niebo i na latające ptaki potrafi sprawić, że mam wyrzuty sumienia, bo może
@telegazeciarz: spróbuj zrobić eksperyment myślowy z odwróceniem tego co napisałeś, że wiesz, nie tye zmiany są elementem wtrącającym się w los na siłę co strach przed zmianą jest tym elementem. że zmiana to może naturalna kolej losu, właśnie coś co ma być, stąd pojawia się jej możliwość. a strach to stara zaszłość, niepotrzebny bloker, właśnie on jest niepasujący w tym ciągu zdarzeń a nie zmiana. podobnie jeśli chodzi o wyrzuty
A może cały żart polega na tym, że żeby zamiast gonić za tą marchewką na kiju, to lepiej poświęcić podobną ilość energii na znalezienie swojego miejsca w szeregu, które jest bardziej na wyciągnięcie ręki, niż ta marchewka?
Tylko jak tu odróżnić, czy ta "prostsza" droga jest faktycznie dla nas lepsza i bardziej zgodna z naszą naturą, a nie jest to zwykłe poddanie się?
Eh, tęsknię za czasami, gdy miało się jeszcze te resztki nadziei i naiwności w sobie. Automatycznie wiązało się to też z większą otwartością do świata. I pomyśleć, że takim ostatnim okresem był 2020. xD Jeszcze wtedy na dodatek neetowałem przez pierwsze pół roku. Ależ mi to wtedy dobrze na głowę zrobiło. Tylko nie pracując, czuję się w miarę normalnie. No ale niestety życie wygląda inaczej i rządzi się własnymi prawami...