@YouAreNotWhatYouThinkYouAre: Miałam tak przez pięć tygodni, w maju. Zobaczyłam dziecko po porodzie, a później dopiero przy wypisie. Gdyby nie zdjęcia od Pielęgniarek, to bym nie poznała własnego syna.
Trzymaj się, wiem, co przeżywasz.

@karoozela: urodziłam wczesniaka, więc nie wiem, czy jego układ nerwowy był aż na tak zaawansowanym poziomie. Ciekawi mnie jednak, ile depresji poporodowych pojawiło się przez te okrutne obostrzenia.

Urodziłam wcześniaka w połowie maja w jednym z warszawskich szpitali. Mimo że przy przyjęciu na oddział byłam przebadana pod kątem covid-19 (wynik był negatywny), nie mogłam odwiedzać dziecka (syn leżał na intensywnej terapii w inkubatorze). Nikt nie mógł mnie odwiedzać, więc ryzyko zarażenia wychodziło jedynie od personelu szpitalnego.
Następnego dnia po porodzie wypisałam się na własne żądanie i przez kolejne 5 tygodni, wspólnie z mężem, przywoziliśmy dziecku niezbędne środki pielęgnacyjne oraz odciągniętePokaż całość

@ololololo: Rozmawiałam przed porodem z pielęgniarką z neontologii. Dla nich to też ciężka sytuacja i starają się jak mogą, by rodzicom było łatwiej przetrwać ten czas. Jestem im niezmiernie wdzięczna, zwłaszcza że nie mogą narzekać na nadmiar wolnego czasu w pracy.

@whiteglove: Powtórzę się: nie wiem, czy u wcześniaków układ nerwowy jest na tyle rozwinięty, by rozłąka powodowała aż takie skutki. Wiem o traumie wczesnodziecięcej, która może się pojawić u wcześniaka.
Niemniej jednak kangurowanie, dotyk rodzica i w ogóle jego obecność ma nieocenione korzyści przy takich maluchach. Wytwarza się też unikatowa więź między dzieckiem i rodzicem. Odebrano nam to, ale staramy się to nadrobić.
Pamiętam jak kilka godzin po porodzie poczłapałamPokaż całość

Ciekawe, czy księża mają wolny wstęp na te oddziały? Starszy syn urodził się przedwcześnie 2,5 roku temu. O ile rodziców obowiązywał ścisły reżim sanitarny przy wejściu na oddział (mycie rąk + dezynfekcja), tak księża po prostu wbijali z "szczęść boże" na ustach i robili pielgrzymki od inkubatora do inkubatora.