Jestem w związku z graczem. Komputer i granie dla tego człowieka to bardzo ważna rzecz w życiu. Co bym nie chciała zaplanować, na drodze ciągle stoi granie. Nie powiem, bo sama lubię sobie pograć, kiedyś potrafiłam po 12h dziennie grać, ale chyba „wyrosłam z tego” - i czasem zdarzy się godzinę/dwie dziennie.
Spontaniczny wyjazd? -skądże znowu! „Musisz mi mówić o tym o wiele wcześniej!”. Mam wrażenie, że to już nie ten
Kilka lat temu człowiek żył sobie bez problemu, szczęśliwy, względnie usatysfakcjonowany.
Dzisiaj, może z 5 lat później odjabała się jakaś pandemia, w polityce burdel, wchodzisz na neta a tam tylko więcej polityki, płatne trolle. Chcesz sobie w coś pograć? Podzespoły kosztują sto milionów złotych, konsole są przez długi czas niedostępne. Człowiek się czuje jakby przeszedł do Matrixu i czekał na pixę żeby wrócić z powrotem do normalności.
Tak samo ja,