Jestem sobie na rowerze, przemierzam polne pustkowia zdala od ludzi. Przydarzyła mi się dzisiaj dziwna rzecz podczas mojej wyprawy. Jechałem sobie z lasu polną drogą, najpierw jakby wzgórzem, potem dołem. Nikogo i nic na tym polu nie było. Zatrzymałem się, by spożyć napój i chwilę odpocząć. Wtedy usłyszałem dosyć niepokojące dźwięki. Jakby śmiechy, ale nie takie normalne, tylko takie jak hiena. Najpierw dalej, potem coraz bliżej. Nasłuchiwałem parę minut, potem cisza. Dziwnie
Van-der-Ledre
Van-der-Ledre