Co wieczór czytam synowi (5lvl) po kawałku "Dzieci z Bullerbyn". Niesamowite - książka z 47 roku, która prawie w ogóle się nie zestarzała. To znaczy - jest w sposób oczywisty nieco archaiczna, ale pozostaje w 100% zrozumiała dla współczesnego dziecka. Odbierane jest to bardziej jak opis po prostu głębokiej wsi, a nie jak historię z czasów dzieciństwa pradziadka.
Dla porównania - próbowaliśmy "Plastusiowy pamiętnik" - i to dzisiaj absolutnie nie nadaje się
@RandomowyMirek: Pamiętam, ze jak czytałem tą książke to po prostu wyobrażałem sobie ją jako wieś pare lat wczesniej. A czytałem ją w 90 latach i uwielbiam ją do dzisiaj.
Są tutaj jacyś weterani Europy Universalis 2? Powspominajmy tą wspaniałą grę i porównajmy do dzisiejszej, od niej w 2004 roku zaczęła się moja przygoda z tą serią, z tego co pamiętam: - nie dało się zmienić kultury prowincji, chyba że w drodze wysłania kolonisty do prowincji nieskolonizowanej. - było mało eventów, ale wyskakiwały często kompletnie bez kontekstu, np. Austria zawsze dziedziczyła Czechy i Węgry niezależnie od tego co się działo. - nie można wybrać sobie
@WszeborWlostowic: Jeśli dobrze pamiętam to nawracanie wyglądało też tak, że misjonarz miał pewien % szans, proces przebiegał do końca i albo prowincję udawało się nawrócić albo nie. IMHO akurat te kwestie religii i kultury w EU2 miały swoje zalety. W EU4 można się poczuć jak jakiś bóg, zmieniając wszystko tak jak się chce, mogąc w ciągu kilku lat zupełnie zmienić kulturę, religię i development prowincji.
@WszeborWlostowic a ja sie przyznam, ze tesknie za tym liniowym systemem eventow z EU2/HoI2. Dzieki niemu bardziej sie wczuwalem w role osoby, ktora zmienia historie bo na niektore wydarzenia nie miales wplywu. Jak sie jeszcze zainstalowalo mody to wcale nie bylo ich malo. Z perspektywy czasu wskazalbym inna wade (na ktora wtedy az tak bardzo nie zwracalem uwagi) tj. stosunkowo mala liczba prowincji.
Poniższy tekst jest mojego autorstwa. Po raz pierwszy wrzuciłem go do internetu w roku 1998, na usenet - grupa pl.comp.security. Od tego czasu żyje własnym życiem i czasem znów wypływa na powierzchnię. Ukazał się nawet ponoć w jakimś dodatku CD dla i/lub czasopisma CD Action. Gwoli przypomnienia nowemu pokoleniu internautów.
Jest to opowiesc o najbardziej chyba spektakularnej grupie hackerskiej w historii Netu
Ostatnio z rana spóźniłam się troche do #pracbaza i wbiegłam w ostatniej chwili do windy i patrzę, a tam taki młody facet poważny i z gabarytów ogromny też do pracy i słuchał sobie na wyjebce na głośniku Taylor Swift xD Uśmiecham się do niego najmilej jak umiem, bo mi humor poprawił, też lubie Taylor, on też taki roześmiany z rana, fajnie sobie tak zacząć dzień xd wchodzę do biura a
@Snuffkin: żyjemy w śmiesznych czasach. Z jednej strony w końcu karze się ludzi za znęcanie się nad zwierzętami, z drugiej niektóre formy znęcania się są uznawane za dozwolone i normalne.
@Gnieciuch: dzięki za te trochę szacunku dla mnie ;) trochę tak, ale z drugiej strony, kropla drąży skalę, a nie jestem zwolenniczką moralności centralnie planowanej (np. w postaci zakazu produkowania mleka na masową skalę), tylko organicznej (przez stopniowe edukowanie ludzi, co kryje się za rzeczami, z których korzystają).
Tak jest na przykład z weganizmem - pamietam jeszcze 5-6 lat temu jak po raz pierwszy usłyszałam o weganizmie, w sklepie można
Jak Stachurski nagrywał DoskoZZZę, to jednym z techników odpowiedzialnych za realizację dźwięku był mój kumpel, Marek. I było trochę jak w tych wpisach z liczbą efektów, bo Marek uważał ją za przesadzoną. Wtedy pan Jacek podszedł do niego i zapytał: -A ty wolałbyś mieć zdrowe, czy mądre dzieci? Marek, zupełnie zbity z tropu odparł: -Najlepiej i zdrowe i mądre. -Czyli nie chcesz już, żeby były szczęśliwe? - zapytał Pan Jacek badawczo Marek wypalił: