Polscy rodzice w pułapce sejfizmu: wszędzie wożą dzieci. Trzeba z tym wyhamować
Od 40 do 54 proc. polskich uczniów dowożą do szkoły rodzice. A według badań ci „dowożeni” wyrastają na osoby mniej samodzielne w porównaniu z rówieśnikami docierającymi na lekcje pieszo czy komunikacją miejską.
banzi z- #
- #
- #
- #
- #
- 504
Komentarze (504)
najlepsze
Teraz na nowych osiedlach nie ma miejsca na szkołę i boisko, bo to marnowanie terenu i trzeba kilka kolejnych bloków dostawić, a nie szkołę.
Oczywiście komunikacji miejskiej zazwyczaj brak.
Stąd wożenie dzieci do szkół.
Po drugie; obecnie
@epicentrum_chaosu: Niech #!$%@? z buta, będzie silniejsze. Niech nie nosi butów - będzie miało zdrowsze nogi i lepsze krążenie oraz wyższą odporność na przeziębienia i grypę. Niech nie nosi telefonu - świat bez tego tyle wieków się obywał i jakoś się żyło. Niech zeszyty i książki nosi związane paskiem, po co ma sobie
@Massad: Daj każdemu popełnić jego własne błędy. W życiu różnie bywa i znam przedsiębiorczych rodziców z dupowatymi dziećmi, a i znam niezaradnych życiowo rodziców, którzy wychowali mimo wszystko bardzo ogarnięte dzieci ¯\(ツ)/¯
Nie wyobrażam se być wożony pod samą budę przez tyle lat, w ogóle nie mieć kontaktu z kolegami bezpośrednio
@Antorus: Oczywiście, że tak. Natomiast Polska to nie USA zaś zajebisty problem jest taki, że ludzie na bardzo wielu płaszczyznach próbują się zachowywać jak w USA
Najgorzej, że librus zastąpił zwykłe zebrania rodziców, przez co ci rodzice nigdy się ze sobą nie widują i nie mogą przegadać jakichś bieżacych problemów. Np twój Maciek
na FB dzielnicy jest ciągła wojna XD
Z doświadczenia wiem, ze gorzej jest pod żłobkami i w placówka przedszkolnych, bo z dzieckiem często trzeba wejść i przebrać (nie każda placówka się w to bawi, zwłaszcza gdy dziecko ma
Wracało się dłużej, bo kajak było trzeba wnieść na szczyt górski, ale w drodze powrotnej zjeżdżałem na plecaku w dół zbocza. No chyba, że było lato i nie było śniegu, ale wówczas
@mprzemek: Dupa rośnie od diety. Od tego co wkłada człowiek do otworu gębowego i tam trzeba szukać przyczyny. Jeżeli ktoś myśli, że chodząc nawet te minimum 8000 kroków dziennie schudnie, jednocześnie żrąc co mu tam na talerz dadzą to jest zwyczajnie naiwny.
@dict: W Polsce trafiłbyś za to pierdla. Zresztą nie ma co porównywać, Finlandia to nie Polska, gdzie zdarzało mi się być wyprzedzanym gdy jechałem 30 km/h przez strefę ruchu. Inny poziom bezpieczeństwa na drogach jednak.
Ja z totalnych obrzeży Tampere, nie licząc dojazdów do posesji, jestem w stanie dojechać do centrum miasta rowerem, przecinając JEDEN jedyny raz ulicę z ruchem aut. Poza tym jednym skrzyżowaniem