List studenta Politechniki - zero praktyki, 100% teorii.
Liczymy niestworzone rzeczy, o których kompletnie nic nie wiadomo, tym bardziej o zastosowaniu tego w jakiejkolwiek praktyce. Ale zaliczyć jest trudno, więc poziom u nas na uczelni jest wysoki. Tylko, że wiedza i sposób jej przekazania absolutnie nie przyda się w przyszłości...
Zazu z- #
- #
- #
- #
- #
- #
- #
- #
- #
- 233
Komentarze (233)
najlepsze
Przypomniał mi się mój wykład z elektrotechniki (!), na którym gość powiedział, że nie otworzy nam obrazka jpg bo nie ma potrzebnych programów ani sterowników do tego.
Za to umie super rozwiązać całkę czy inną różniczkę, gdzie nigdy tego nie użyje, ale z komputerem, żeby narysować coś w CADzie, nie wspominając już o innych
Komentarz usunięty przez moderatora
A czego mają uczyć profesorowie z milionem tytułów, którzy znają wszystko z książek i co roku mówią to samo?
@Vetinari: Mam wrażenie, że ludzie mylą studia z zawodówką. Po studiach nie masz być przygotowany do pracy, masz umieć zdobywać wiedzę, masz umieć myśleć ale tego niestety nie da się nauczyć. Czy ktoś zabrania studentom
A po za tym dla innego przykładu, ten papier daje wymierne korzyści poprzez uprawnienia. Np. technik BHP jest inspektorem BHP, a po studiach BHP zostaje się specjalistą BHP. Niby różnica w nazwie? Nie. Otóż inspektor może tylko być zatrudniony na etacie w firmie, a
Przecież żyjemy w czasach wolności osobistej i każdy decyduje o swoim losie i edukacji indywidualnie. Większość kończy licea ogólnokształcące i idzie na uczelnie które dobrze wypadają w rankingu Perspektyw, na kierunki które oferują dobrze płatne prace obecnie (ale kto wie jak rynek ukształtuje się po 5 latach?). Obecnie jest bańka na studiach inżynierskich. Wielu licealistów wierzy,
A gdybym np dała Tobie równanie Naviera-Stokesa to wiedziałbyś czego to jest wzór gdybym Ci wcześniej tego nie powiedziała (i gdybyś nie miał możliwości sprawdzić tego zaraz w necie)? To trochę bez sensu kazać komuś liczyć coś kiedy nie wie co liczy.
Ludzie się przyzwyczaili, że wszystko można klepnąć w google i wyjdzie wynik, ale zapyta się kogoś o prostą całkę czy pochodną to jest od razu problem. Wszyscy by się bawili robotami, PLCkami, ale jak trzeba się nauczyć teorii ich działania to już studia są fuj? Studia mają zapewniać specjalistyczną wiedzę, a nie specjalistyczne umiejętności.
Także nie mogę powiedzieć, że ostatnie trzy lata na uczelni nauczyli mnie tylko
Wiadomo, że to zależy od zawodu/branży. Jednak zamiast całek, czasem warto skupić się na angielskim/excelu/accessie/drugim języku itd. Nauka excela w szkołach to jakaś kpina. Przez blisko rok zajęć powtarzaliśmy to co robiłem w liceum i tworzyliśmy jakieś proste wykresy i inne bzdury, kiedy tak naprawdę po takim czasie możnaby się porządnie nauczyć programowania w VBA. Do Accessa nawet nie przeszliśmy. Język
@glowa-na-tranzystorach: Tak, masz jak najbardziej rację. Oczywiście, że jestem w stanie i teraz tak robię. Siedzę na forach i uczę się VBA. Problem jednak polega na tym, że chyba po to studiuję, żeby nie musieć tego obudowywać setkami dodatkowych,
Faktycznie spotkałem się z tym, że studenci kierunków technicznych słabo radzą sobie z językami obcymi (hmm, matematyka to uniwersalny język :P).
Uniwersytet ekonomiczny - faktycznie, znacząca większość ludzi nie jest w ogóle zainteresowana tym co studiuje; powtarzanie materiału - racja. Z drugiej strony ekonomia to po prostu średnio udany wybór. Według mnie (o ile ktoś nie ma aspiracji, żeby zostać EKONOMISTĄ) najbardziej sensownym wyborem na uczelniach ekonomicznych są metody ilościowe
Można go porównać tylko do zajęć z wykorzystaniem suwaka logarytmicznego, na szczęście tych już nie ma. Pewnie profesorowie spod znaku "ja używałem suwaka i uważam, że trenuje twarde
Komentarz usunięty przez moderatora
Przykład http://www.youtube.com/watch?v=Lkuo6nZ6nZM 27:05
Generalnie różnica jest chyba taka, że (o ile się nie mylę, a jeśli tak, to poprawcie) w stanach studenci oceniają wykładowców po każdym semestrze/roku. I od ocen jakie wykładowca zbierze, zależy dla niego bardzo dużo, ile będzie zarabiać i czy w ogóle go nie wywalą z uczelni.
@dasho: Święte słowa. Czasami mam wrażenie, że największym problemem jesteśmy my sami. W różnych dziedzinach życia niby zasady są podobne do tych przez nas sławionych, ale zawsze efekty mierniejsze.