Wpis z mikrobloga

#perfumy #recenzja

Beaufort Fathom V. Moja pierwsza styczność z tą marką była ciekawa, choć perfumy które wtedy testowałem były zupełnie nienoszalne. W tym wypadku zapach również jest ciężko przystępny i tworzy nietypową kompozycję. W otwarciu jest intensywny zapach gleby oraz świeżej, zielonej łodygi. Do tego mamy kwieciste nuty, w szczególności białe kwiaty, lilię i jaśmin. W tle jest może nieco świeżych korzennych i aromatycznych akordów, ale zapach jest zdominowany przez glebę oraz zielony akord, który wspólnie przypomina mi wnętrze kwiaciarni.

Przechodząc w drydown kompozycja nieco się uspokaja i przyjmuje bardziej codzienny profil dla perfum. Pojawia się mech, drzewny akord oraz wetyweria, całość jest nieco słona. Ogólnie jest to bardzo ciekawa i bardzo niszowa pozycja. Myślę, że ciężko byłoby ją nosić niezależnie od okazji. Parametry dobre, projekcja na początku jest mocna, później osiada bliżej skóry ale zapach i tak jest wyczuwalny kilka godzin.

Podsumowując, Fathom V to intrygująca pozycja z kategorii perfum „niszowych”. Zapach bardzo mocno odbiega od standardowych kompozycji i tworzy coś unikalnego. Jeśli ktoś lubi tego typu eksperymenty to można przetestować, lecz dla większości bez wątpienia będzie to jedynie ciekawostka. Mi się podoba, ale jednocześnie nigdy bym w tych perfumach nie wyszedł. Bez oceny, bo ciężko mi to do czegoś porównać.
Frufruf - #perfumy #recenzja

Beaufort Fathom V. Moja pierwsza styczność z tą marką b...

źródło: 375x500.40732

Pobierz
  • 3
  • Odpowiedz
  • Otrzymuj powiadomienia
    o nowych komentarzach