Wpis z mikrobloga

Waldek miał 32 lata i całe życie przed sobą. Był programistą Java, zanurzonym głęboko w świecie kodu, sprintów i deadlinów. Praca była wymagająca, bo każdy projekt wydawał się pilniejszy niż poprzedni. Scrum, jak to Scrum, wymagał obecności, zaangażowania i ciągłej gotowości. Waldek wiedział, że jego praca to dla firmy więcej niż linijki kodu – to ciągła presja, by „dowieźć na czas.”

W międzyczasie zdrowie jego dziadka, z którym miał wyjątkową więź, pogorszyło się. Dziadek leżał w szpitalu, słabnąc z każdym dniem, a Waldek dostawał kolejne wiadomości od matki, która próbowała zachęcić go, by znalazł czas i przyszedł go odwiedzić. "Dziadek pyta o ciebie codziennie," pisała. "Chciałby cię zobaczyć."

Waldek obiecywał sobie, że to zrobi, że znajdzie chwilę, ale z każdym dniem stawało się to trudniejsze. Deadliny nie czekały, a presja rosła. W firmie trwał kluczowy sprint – wszyscy patrzyli na wyniki, na terminy. Waldek, chcąc nie chcąc, zostawał po godzinach, odraczając to, co najważniejsze, bo przecież „jeszcze zdążę.”

Pewnego dnia, w środku kolejnego napiętego dnia pracy, otrzymał telefon. Dziadek odszedł. Nie doczekał się jego wizyty, ostatniej rozmowy, uścisku dłoni. W tamtej chwili Waldek poczuł się, jakby cały świat się zatrzymał, a jego praca, te wszystkie sprinty, zadania i terminy, straciły jakikolwiek sens.

Przez resztę dnia siedział przed komputerem, wpatrując się w ekran, niezdolny do napisania ani jednej linijki kodu.

#programista15k #programowanie #pracait #korposwiat
  • 2
  • Odpowiedz
  • Otrzymuj powiadomienia
    o nowych komentarzach