Aktywne Wpisy
pszypau +464
W tym roku wybiła mi trzydziestka i przemyślałem kim tak na prawde jestem i czego chcę. W poniedziałek złożyłem wypowiedzenie z korpo i za miesiąc zaczynam college i wolontariat aby zostać pielęgniarzem weterynaryjnym. Żeby się utrzymać muszę wrócić do pracy w gastro ale to jedyne wyjście aby pogodzić pracę ze studiami. Wypijcie ze mno kompot Mirki i Mirabelki. Troche się stresuję ale cieszę się, że podąrzam za głosem serca.
#kolchoz
#kolchoz
St_Atheist +588
Piękne ujęcie jak to władza dba o swoje interesy. Wrocławskie osiedle Słoneczne Stabłowice musiało przez całą dobę kryzysu powodziowego patrzeć jak 1000 żołnierzy i strażaków + mieszkańcy Marszowic, budują silnie umocnione wały (po lewej) dla małej wioski i kilku osiedli bogatych ludzi, żyjących w drogich domkach jednorodzinnych. Tymczasem po prawej żyje około 7 tysięcy ludzi w blokach, którzy dla władz byli mniej istotni niż te kilkaset po lewej. Dopiero po zaangażowaniu mediów i nagłośnieniu sprawy, następnego dnia przyjechało wojsko i zaopatrzenie z miasta. Przez kilka dwa dni mieszkańcy sami budowali zapory z piasku i worków, które kupili na własny koszt.
NIe umniejszam roli jaką wojsko odegrało pomagając temu osiedlu, bo odwalili kawał dobrej roboty, ale obraz sam za siebie wiele mówi (patrząc na jakość umocnień). Na drugi dzień, gdy woda już zbliżała się do granicy wałów, wojsko mogło juz tylko kontynuować rozbudowę amatorskich wałów obronnych.
Cytując klasyka: "Mój ból jest większy niż Twój"...
https://www.onet.pl/informacje/onetwroclaw/po-tej-wypowiedzi-urzednika-mieszkanka-wybuchla-nie-mamy-nic-od-was/6fl6bsj,79cfc278
NIe umniejszam roli jaką wojsko odegrało pomagając temu osiedlu, bo odwalili kawał dobrej roboty, ale obraz sam za siebie wiele mówi (patrząc na jakość umocnień). Na drugi dzień, gdy woda już zbliżała się do granicy wałów, wojsko mogło juz tylko kontynuować rozbudowę amatorskich wałów obronnych.
Cytując klasyka: "Mój ból jest większy niż Twój"...
https://www.onet.pl/informacje/onetwroclaw/po-tej-wypowiedzi-urzednika-mieszkanka-wybuchla-nie-mamy-nic-od-was/6fl6bsj,79cfc278
EDYCJA 4
Dziewczyna nr 30 (spotkanie pierwsze i drugie)
Zgodnie z założeniami, obiecałem sobie, że tym razem podejdę bardziej jakościowo. Mniej dziewczyn przesuwałem w prawo, jeżeli w konwersacji widziałem, że druga strona odpisuje bez chęci czy zainteresowania, to nie ciągnąłem, tylko usuwałem parę lub przestawałem dalej pisać.
Nr 30 mieszka ok. 80 km ode mnie. Zesparowało nas przypadkiem, gdy przejeżdżałem obok jej miejscowości. Nie zaprosiłem jej na spotkanie jak wcześniej, już po 1-3 dniach pisania, ale - tutaj też nowość – dopiero po tygodniu zasugerowałem rozmowę telefoniczną, na którą dziewczyna chętnie przystała. 45 minut rozmowy mignęło mi w 10 minut. Bardzo fajnie rozmawiało mi się z dziewczyną do tego stopnia, że już w trakcie rozmowy wyszedłem z propozycją spotkania, na które się zgodziła. Postawiłem jednak warunek, że mogę przyjechać do niej, jeżeli ona obieca, że na drugie spotkanie przyjedzie do mnie.
Pierwsze spotkanie – ktoś kiedyś napisał mi tutaj, że moje spotkania z tindera wyglądają bardziej jak wyjście ze znajomą z pracy na kawę niż randki. I faktycznie, jeżeli miałbym porównać to spotkanie z poprzednimi, to to można było określić "randką pełną gębą". Od samego początku leciał obustronny flirt i obsypywanie się wzajemnie komplementami. Już w trakcie niego ustaliliśmy, gdzie, kiedy i co będziemy robić na 2 i 3 spotkaniu. Randka zakończyła się trzymaniem za rękę i przytulaniem, które zainicjowała dziewczyna. Gdy wracałem, napisała mi, że odczuwa bardzo duży niedosyt w związku z tym, że tak szybko się zakończyła (3h). Przez kolejny tydzień pisaliśmy ze sobą od rana do wieczora, wysyłaliśmy sobie zdjęcia z codziennych czynności, dzwoniliśmy do siebie, pisaliśmy czułe wiadomości na dobranoc. Widziałem też, że dziewczyna patrzy na mnie długoterminowo, bo np. pytała, jak stoję w wakacje z dniami urlopowymi, bo można by razem gdzieś pojechać.
Drugie spotkanie – zgodnie z deklaracją dziewczyna przyjechała do mnie. Mieliśmy kilka aktywności, jednak większa część spotkania upłynęła nam na spacerowaniu za rękę i całowaniu się. Zaproponowała również, abym przenocował u niej na trzecim spotkaniu. Był to taki dzień, który mógłbym zapętlić i powtarzać w nieskończoność.
Dzień po randce też upłynął nam na miłym pisaniu ze sobą. Kolejnego dnia i przez kilka kolejnych dziewczyna przycichła, odpisywała zdawkowo raz na kilka godzin. Zadzwoniłem do niej z pytaniem, co się stało, dlaczego przez ostatnie dni jest taka zdystansowana. Odpowiedziała, że miała gorszy nastrój, ale dodała, że bardzo się cieszy, że się spotkamy po raz trzeci. Kolejnego dnia ożywiła się w konwersacji, myślałem, że wszystko wraca na właściwe tory.
Dzień przed trzecim spotkaniem wysłała mi klasyczne frazesy: "nie czuję tego czegoś", "nie chodzi o ciebie, tylko o mnie", "nie odnalazłabym siebie w tej relacji". Dodała też, że jest jej głupio przez to, jak intensywnie potoczyły się nasze spotkania, że odczuwa w związku z tym presję i jest jej z tym niekomfortowo.
Nie ukrywam, że przez kilka dni pierwszych było mi naprawdę ciężko, bo pomimo zaledwie dwóch spotkań zdążyłem się zauroczyć.
Jeżeli miałbym jakoś spuentować tę znajomość to chyba idealnym byłoby "zaczęło się jak nigdy, a skończyło jak zawsze". Wydawało mi się, że wszystko jest na jak najlepszej drodze, aby powstał z tego związek. Niestety, trzeba zacisnąć zęby, wyciągnąć wnioski i działać dalej.
#tinder
Treść została ukryta...
Nie łam się!
Btw widziałeś się z dziewczyną łącznie z 6h? A ona proponuje spanie u ciebie? Xd to wychodzi na statystycznego szona z klubu przecież
To jest trochę tak, @Atari_65XE że dzisiaj o związek trudniej niż o ruchanie. Związki są bo wychodzą akurat z ruchania. Chciałbym żeby tak nie było, sam się łudzę że