Wpis z mikrobloga

Siemka,
od jakiś kilku tygodni czuję się dość mocno przytłoczony. Krótko o mnie: 29 lvl, pracuje w IT (cybersecurity), mieszkam razem z dziewczyną (lvl 27) w promieniu 50 km od wojewódzkiego miasta. Jestem aktywny na rynku zawodowym od 4 lat, łącznie obydwoje wyciągamy ~13k/miesiąc netto.
Pierwszy powód mojego przytłoczenia to sprawa mieszkania. Obecnie je wynajmujemy, ale czuję, że to już czas, aby zakupić nieruchomość. Oczywiście będziemy musieli wziąć kredyt no i tutaj zaczynają się schody. Moja najwyższa jednorazowa transakcja w życiu to jakieś 3,5k za lapka, a kredyt to co najmniej 350k. Totalnie mnie to przeraża, że co miesiąc przez 25/30 lat będziemy musieli płacić ratę, dajmy na to, 3k (obecnie za sam najem płacimy 1,6k). Teraz żyjemy w powiatowym 60k mieszkańców, bo też są ku temu warunki - oboje pracujemy zdalnie. Ale wiadomo, eldorado może się skończyć i trzeba będzie jeździć do biura. A ciężko byłoby tracić 2h dziennie na dojazdy w dwie strony przez 5 dni w tygodniu. Więc teraz pojawia się kwestia: zostajemy w obecnej miejscowości i bierzemy tutaj kredyt czy jedziemy do wojewódzkiego, gdzie jest więcej pracy? Z jednej strony mieszkanie w mniejszej miejscowości będzie o wiele tańsze (nawet o 200k), ale z kolei ewentualna droga do pracy jest dość spora.
Druga kwestia to sama praca. Jestem już chwilę na rynku pracy i wiem, że jestem dla kogoś tylko numerem w excelu. I jak ten numer się nie będzie zgadzał (będzie za mało wydajny etc.) to pożegnają się z pracownikiem raz dwa. I co z tego, że mam UoP na czas nieokreślony. I to mnie przeraża, już były takie sytuacje u mnie w firmie, że pożegnali się z kimś z dnia na dzień (przynajmniej tak to wygląda z mojej perspektywy - nie znam wszystkich szczegółów). Boję się, że to też może mnie czekać. Niby co z tego, bo pracuje w perspektywycznej branży, ale co chwilę czytam o jakiś masowych zwolnieniach etc.

Dodam też, że z dziewczyną mamy takie same spojrzenie na przyszłość, oboje chcemy tych samych rzeczy od związku i ogólnie od życia, oboje też jesteśmy zdecydowani, że kolejny krok to własne mieszkanie.

Jak żyć?
#nieruchomosci #zycie #rozkminy #kiciochpyta
  • 13
@stuparevic: Normalnie, jak wszyscy. Obecnie rata za taką kwotę (350k) na 30 lat z ubezpieczeniami to ~ 2500 zł. Wystarczy co miesiąc nadplacac do jakiejś konkretnej kwoty (patrząc na Wasz budżet to 6k/7k jest całkowicie okej i nie powinniście dziadować) + dodatkowo obniżając ratę co miesiąc i zamkniesz ten kredyt w 5 -7 lat. W takim scenariuszu spłacałbyś pewnie 4k/5k kapitału miesięcznie, matematykę zostawiam Tobie. Zmniejszenie raty byłoby ewentualnym wentylem bezpieczeństwa
@stuparevic: ja dam Ci jedna radę która y mnie się w stu procentach się sprawdziła. Nic się nie cykaj. Bierz kredo, nadplacaj, żyj i ciesz się życiem. Po pewnym czasie nawet nie zwrócisz uwagi że się rata pobiera. Będzie dobrze. A nawet jakby nie było to chatę można sprzedać razem z kredytem, żaden problem przecież.

Powodzenia
@stuparevic przecież i tak teraz płacicie co miesiąc za najem więc co za różnica? A zarabiacie lepiej niż większość ludzi biorąca kredyt. Zostawić sobie poduszkę finansową na wypadek utraty pracy i tyle
@stuparevic: Byczku, nie możesz patrzeć na życie przez pryzmat strachu stracenia pracy w kołchozie. Też tak kiedyś myślałem, co mnie dołowało. Teraz mam zupełnie inne podejście, nie przejmuję się tym, że mnie zwolnią bo i tak znajdę pracę. W tej czy innej branży, w moim mieście, czy gdzieś indziej w Polsce, czy nawet w innym kraju. Zebrałem sobie trochę oszczędności, które pozwolą mi przeżyć spokojnie nawet rok - to daje ogromny
Jako lvl 36 który wiele lat miał takie rozterki radzę Wam dobrze - jeśli naprawdę chcecie własne mieszkanie i znajdziecie takie jakie naprawdę Wam się podoba to nie zastanawiajcie się nad braniem kredytu. Nie bierzcie na siłę. Weźcie na to co Wam się naprawdę podoba i nie będziecie żałować.