Wpis z mikrobloga

✨️ Obserwuj #mirkoanonim
Mam kość niezgody z żoną. Odziedziczyliśmy dom, zamieszkaliśmy w nim, bo wcześniej wynajmowaliśmy klitkę i po ponad roku zgodnie stwierdzamy, że to nie jest dom dla nas.

Nieruchomość jest wg. rzeczoznawcy warta ok 2,5mln zł ale nie idzie tu mieszkać. Okolica nie jest osiedlem domków tylko nasz dom jest jedynym mieszkalnym na tej ulicy. Reszta wszystko to firmy.

Bardzo blisko płotu bardzo ruchliwa droga. Co prawda blisko do komunikacji ,sklepów, szkół, przedszkoli no ale hałas jest spory. W sypialni od strony ulicy latem z otwartym oknem nie idzie spać.

Zimą bardzo wysokie koszty ogrzewania - wydaliśmy 15k by mieć 20 stopni - nie lubimy się przegrzewać. Znacznie więcej niż w mieszkaniu, gdzie były to grosze, bo mieszkaliśmy w środkowym mieszkaniu, więc 19-20 stopni bywało i bez grzania.

Latem na dworze wkurza brak widoku - cała działka osłonięta, by nie patrzeć na firmy i syf ale przez to trochę klimat więziennego spacerniaka przysłoniętego tujami.

Działka ogromna. Koszenie trawy to dramat - 2h luzem. Utrzymanie jej to syzyfowa praca.

Do tego latanie po schodach jest upierdliwe. Mamy rzeczy górne i dolne, by nie latać po byle bzdury. To też zwiększa koszty. Do tego sprzątanie 200m2 to udręka. Robot jeździ, sprzęty pokupowane ale i tak jest masa roboty. W mieszkanku można było u nas jeść z podłogi a czas poświęcony był zerowy względem tego co tutaj.

No i stanęło, że sprzedajemy ten dom, by kupić działkę pod miastem i wybudować swój wymarzony dom. Tylko wizje nam się rozjechały. Zgadzamy się, że działka ma mieć widok, być nie za duża i wolimy dalej niż bliżej głównej drogi. Ona chce 100-120mkw użytkowej + garaż na 2 auta. Ja chcę 70mkw bez pozwolenia, przytulny domek salon + dwa pokoje i styka. Na auta elegancka wiata albo osobny garaż. Mamy jedno dziecko i nie chcemy kolejnego, plus już wiek żony ryzykowny a ja wybieram się na wazektomię co uzgodniliśmy wspólnie.

I teraz nie wiem czy ona ma rację,czy ja. Ja całe zycie mieszkanka - wychowalem się na M2 38mkw potem wynajmowaliśmy 45mkw i było mi ok. Teraz mamy 200+ i się tu topię. Głównie spór idzie o metraż. Kasa powinna styknąć szczególnie, że nie mam dwóch lewych rąk. Czy to ja chcę za małego, czy jednak upierać się przy swoim?

Odziedziczyliśmy wspólnie na drodze testamentu, więc mamy na papierze równe prawa. Jednak to z jej strony przyszedł spadek, więc moralnie ona ma większe prawa. Jakby 51/49% w moim odczuciu. Przy czym ja zarabiam więcej ale no tu moje zarobki nie mają znaczenia.

#rodzina #logikarozowychpaskow #dom #pieniadze #nieruchomosci



· Akcje: Odpowiedz anonimowo · Więcej szczegółów
· Zaakceptował: Dipolarny
· Autor wpisu pozostał anonimowy dzięki Mirko Anonim

  • 13
@mirko_anonim: 70 m to nawet przy mieszkaniu nie jest jakoś dużo, a w domu odejdzie Ci jeszcze powierzchnia na pomieszczenie gospodarcze. Moim zdaniem dom 70 m to kompromis jeśli nie masz pieniędzy, ja bym w to nie szedł. Dom 120m tez nie należy do dużych, ale raczej powinien wam spokojnie wystarczyć. Ja zdecydowanie szedłbym w opcję Twojej żony
@mirko_anonim: żona ma rację, 70 metrów na dom to trochę za mało. Około 100 metrów by było lepsze. Polecam zastanowić się, jakich pomieszczeń potrzebujecie i z jakim metrażem - spiżarnia, pomieszczenie gospodarcze albo może gabinet do pracy? To pomieszczenia, bez których można żyć w bloku, ale okazują się szalenie przydatne, gdy się je ma.
120 m2 to też niedużo jak na dom. Ja mam 250 z dwójką dzieci i myślę że to w sam raz. Każdy kąt zagospodarowany, brak zbędnych pomieszczeń. Do tego wiata/garaż nie róbcie osobno od domu. Cały komfort polega na tym że nie musisz biegać po deszczu/śniegu żeby wsiąść do auta.
@mirko_anonim: Żona ma rację. Około 100m2 to nie jest duży dom, tylko w sam raz. W 120m2 zmieścisz już dwie łazienki, pralnio-suszarnie. W 70m2 nie. Wolałbym ciut większy, ale raczej większego niż 120m2 bym nie budował. Garaż wolałbym też połączony z domem.