Wpis z mikrobloga

@Lune: swoją drogą u mnie życie zaczęło się na dobre po 28 roku życia właśnie, wyrwałem się z januszeksu dla niepełnosprawnych do Warszawy, niby corpo ale nie mogłem narzekać, po roku wysłali mnie szkolić Chińczyków do Pekinu, potem jeszcze parę miesięcy szkoleń w Barcelonie, Francji, Czechach, indiach. Po powrocie za same diety oszczędzone na pobytach miałem na wkład własny na mieszkanie, znalazłem młodsza odemnie żonę, co weekend wyjazd poza miasto chociaz
@Lune: Samo nic nie przychodzi :) Lamentować można w nieskończoność i czekać na gwiazdkę z nieba, która nie spadnie. Bierz życie w swoje łapki
35 - jest naprawdę dobrze i fajnie. Dużo rzeczy mnie cieszy, trochę spraw mnie #!$%@?, ale generalnie lubię swoje życie. Wszystko co się u mnie dzieje jest konsekwencją moich decyzji, więc totalnie nie mam potrzeby oburzać się na samą siebie.
@Lune: mi się życie zrestartowało w wieku 29 lat, nowa praca, żona, zrobiłem prawko (czego się bałem wcześniej - a i tak trochę mnie to kosztowało bo zdałem chyba za 11 razem xD). A wcześniej w sumie przegryw forever alone. W skrócie da się tylko trzeba troszkę zaryzykować. Może to też kwestia szczęścia czy działania Boga - możliwe. Myślę że najgorsze co możesz zrobić to pogodzić się że już będzie #!$%@?.
Widzę, że pojawia się tu schemat wypowiedzi. 30< nic nie osiągnąłem, poddałem się, już się nie ludzę... 30>jest super, dopiero się zaczyna... I muszę wam się przyznać, że to właśnie jest historia mojego życia. Uwierzcie, że po 30 jest najfajniej. Nawet jak #!$%@?ś w januszexie to już umiesz #!$%@?ć w tym januszexie i spokojnie możesz znalesc coś innego, lepszego. Jesteś już mądrzejszy o masę sytuacji życiowych i masz jakieś takie lepsze, zdrowsze