Wpis z mikrobloga

via Wykop Mobilny (Android)
  • 842
Chciałbym tylko przypomnieć jakie było szersze tło katastrofy smoleńskiej.

W 2007 roku, wielki strateg Jarosław decyduje o przeprowadzeniu przedterminowych wyborów, gdyż nie może dojść do porozumienia z ówczesnymi koalicjantami czyli LPR i Samoobroną. Oczywiście marzy mu się samodzielne rządzenie, ale efekt jest taki że na 8 lat traci władzę.

Pozostał jednak prezydent z nadania PiS, rodzony brat bliźniak Prezesa. Miał on sprawiać wrażenie że coś może i ma realny wpływ na kraj. Na rodzimym poletku było to niemal niemożliwe (same veta nie przemawiają do ludu), ale na arenie międzynarodowej już jak najbardziej mógł się pokazać. W końcu prezydent też reprezentuje swój kraj.
PiS jednak nie byłby PiSem, gdyby nie doprowadził do absurdalnej sytuacji, gdzie to niby urząd prezydenta ma kierować polityką zagraniczną Polski.
Oczywiście bardzo szybko zaczęło to kolidować z działaniami rządu, który to faktycznie taką funkcję sprawuje poprzez Ministerstwo Spraw Zagranicznych.

Mieliśmy więc w tym okresie kuriozalną sytuację w której MSZ prowadził swoją politykę zagraniczną, a Kaczyński swoją. Oczywiście ta rządowa była dużo efektywniejsza. Na różne konferencje i szczyty zaproszenia trafiały do MSZ, lub bezpośrednio do premiera. Prezydent jednak wpychał się gdzie mógł. Mieliśmy więc sytuacje w których zarówno Tusk jak i Kaczyński pojawiali się jednocześnie na różnych szczytach tocząc słynne boje o krzesło czy też kto w danej chwili ma lecieć rządowym samolotem.
Trzeba przyznać że Kaczyński w tym sporze wypadał trochę jak taki niepopularny kolega który wprasza się na imprezy, mimo że nikt go tam nie chce. Tusk oczywiście cynicznie to podsycał, co też miało odzwierciedlenie w sondażach, które dla ówczesnego prezydenta niebezpiecznie zbliżały się do jednocyfrowej wartości.
Tę sytuację miały poprawić obchody rocznicy zbrodni katyńskiej.
Oficjalna uroczystość miała się odbyć 7 kwietnia z udziałem Putina i Tuska. Mimo że propozycja wspólnego udziału padła, Kaczyński ją jednak odrzucił i postanowił przeprowadzić swoje własne obchody. Trzy dni później.

Katastrofa smoleńska była czystym efektem wzajemnych przepychanek prezydenta z premierem i realizowania zamysłów wielkiego stratega, przyszłego emerytowanego zbawcy narodu. Czy była w tym wina Tuska? Oczywiście w jakimś stopniu. Mógł nieraz pójść na rękę prezydentowi, łagodząc konflikt, ale czy tego się wymaga od polityka z przeciwnej opcji? Szczególnie że realizacja polityki zagranicznej to działka rządowa, gdy prezydent sprawuje funkcje reprezentatywne.
Większość winy za śmierć tych wszystkich ludzi spoczywa na barkach braci Kaczyńskich, którzy desperacko walczyli o własny interes. Presje na pilotów w niebezpiecznych sytuacjach (Gruzja czy ów felerny lot do Smoleńska), medialne nagonki, czy niesamowite parcie na szkło żeby odbudowywać tracone poparcie.
Podobno jest nawet gdzieś zapis rozmowy Jarosława z Lechem 10 kwietnia, gdzie ten pierwszy namawia go do lądowania za wszelką cenę.

Jeżeli skonfrontujemy to wszystko z tym co się wydarzyło po 2010, całej narracji Jarosława w tej sprawie, widzimy obraz człowieka który całą winę próbuje przerzucić na Tuska, jednocześnie próbując uspokoić własne sumienie. Miało to ujście chociażby podczas słynnego wyzywania od "kanalii co mu brata zabili". Człowiek chory z nienawiści, opętany obsesją rozliczenia, który jest w stanie poświęcić nawet przyszłość kraju w tym celu. Nie zdziwiłbym się nawet gdyby plany podporządkowania sobie wymiaru sprawiedliwości, upolitycznienia wolnych sądów, były efektem tej obsesji.
Żeby dopaść i rozliczyć domniemanych wrogów, którzy mu brata zabili.

#bekazpisu #polityka #smolensk
źródło: comment_1618036436ylcseaSXuQZy7VikrApdeF.jpg
  • 24
W 2007 roku, wielki strateg Jarosław decyduje o przeprowadzeniu przedterminowych wyborów, gdyż nie może dojść do porozumienia z ówczesnymi koalicjantami czyli LPR i Samoobroną.


@Jabby: przecież on sam #!$%@?ł tę koalicję i umoczył Giertycha oraz Leppera i Płażyńskiego. Może myślał, że wygra wybory a prawda jest taka, że zrobił to by pozbyć się konkurencji
@Jabby: trochę nieścisłości się tutaj przewija. Chociażby stwierdzenia, że prezydent nic nie może i ma mały wpływ na kraj. Owszem, może, i wpływ ma, kwestia tego że Kaczyński, Komorowski i Duda z tego nie korzystali - albo nie mogli, albo nie potrafili. Patrz przykład Kwaśniewskiego, który jak najbardziej wpływał nawet na poczynania rządów i miał znaczny udział w polityce krajowej.

Dalej na przykład rola prezydenta w prowadzeniu polityki zagranicznej, gdzie sprowadzono
@p0lybius Kwaśniewski był inny, bo... cieszył się społecznym poparciem. Tak silnego prezydenta nie można było lekceważyć niezależnie od tego, kto sprawował rządy. Otwarte uderzanie rządu w Kwaśniewskiego przełożyłoby się na słupki poparcia. Kaczyński, Komorowski i Duda byli natomiast prezydentami partyjnymi. Poza ich własnym środowiskiem nie cieszyli się szacunkiem, więc przeciwna opcja mogła nimi pomiatać do woli. Gdyby teraz władzę przejęła opozycja, z Dudą stałoby się to samo, co z Kaczyńskim i nikt
PiS jednak nie byłby PiSem, gdyby nie doprowadził do absurdalnej sytuacji, gdzie to niby urząd prezydenta ma kierować polityką zagraniczną Polski.

Oczywiście bardzo szybko zaczęło to kolidować z działaniami rządu, który to faktycznie taką funkcję sprawuje poprzez Ministerstwo Spraw Zagranicznych.

Szczególnie że realizacja polityki zagranicznej to działka rządowa


@Jabby: Nie do końca jest to działka rządowa.

Art. 133.

1. Prezydent Rzeczypospolitej jako reprezentant państwa w stosunkach zewnętrznych:
1) ratyfikuje i wypowiada
via Wykop Mobilny (Android)
  • 0
@falden:

Art. 133


Czyli tak jak z władzą ustawodawczą. Niby może wnosić projekty ustaw, ale w praktyce jego rola sprowadza się do składania podpisów.
W tym co wkleiłeś jest wyraźnie mowa o tym że ma współpracować z MSZ a nie tworzyć własnej polityki zagranicznej

Ale i tak się mylisz, bo prezydent w Polsce ma większe uprawnienia w zakresie polityki zagranicznej niż np. w Niemczech czy we Włoszech.


No i?

,,Podobno" był
@Jabby: przecież on sam #!$%@?ł tę koalicję i umoczył Giertycha oraz Leppera i Płażyńskiego. Może myślał, że wygra wybory a prawda jest taka, że zrobił to by pozbyć się konkurencji


@brednyk: Do tego dochodziła sprawa utraconych mln z subwencji, po tym jak w 2007 roku sprawozdania finansowe PIS zostały odrzucone przez PKW
Czyli tak jak z władzą ustawodawczą. Niby może wnosić projekty ustaw, ale w praktyce jego rola sprowadza się do składania podpisów.

W tym co wkleiłeś jest wyraźnie mowa o tym że ma współpracować z MSZ a nie tworzyć własnej polityki zagranicznej


@Jabby: Napisałeś, że rola prezydenta w polityce zagranicznej jest wyłącznie reprezentacyjna, a to nie jest prawdą. Przecież np. Traktat Lizboński negocjował Lech Kaczyński.

Co do współpracy to ma być ona
via Wykop Mobilny (Android)
  • 0
@falden:

Napisałeś, że rola prezydenta w polityce zagranicznej jest wyłącznie reprezentacyjna, a to nie jest prawdą.


Nic takiego nie napisałem. Nie manipuluj. Nie padło tam słowo 'wyłącznie'. Nie pisałem też nic że wykraczał poza swoje kompetencje. Nie zmienia to faktu że to rząd kieruje polityką zagraniczną a nie prezydent.

plotki o tej rozmowie


Sama rozmowa się odbyła, jej zapis nie jest znany. Owszem, treść jest w sferze 'przecieków' i plotek dlatego
@Jabby: No ale po co właściwie powtarzać plotki sprzed 10 lat? Tym bardziej, że ze stenogramów z kokpitu nie wynika, że przyszedł jakiś rozkaz w rodzaju ,,trzeba lądować za wszelką cenę".