Wpis z mikrobloga

Przypomniało mi się jak kiedyś życie mi się waliło na moich oczach, mama dostała raka, ojciec już nie żył bo zmarł na raka, mój brat był malutki, ja świeżo 18 lat, warunki były takie że musiałem mieszkać z babcią, uczyłem się jeszcze i pracowałem, akurat wtedy byłem bezrobotny i miałem problem ze znalezieniem pracy, takie czasy. Przyjechała mama do mnie w walentynki i mi dała takie serduszko z napisem " I love You" a ja wtedy nie miałem nikogo, ani dziewczyny, znajomi mnie opuścili bo byłem dla nich za smutny i za dziwny. Postawiłem to serduszko pomiędzy takimi filiżankami babcinymi i zdjęciami i zacząłem płakać jak małe dziecko bo czułem się sam, po prostu samotny i bezradny. Wstawałem rano, robiłem zakupy za babci pieniądze, jakiś biały ser, jabłka, chleb itp. Każdy mój dzień wygladał tak samo. Najgorsze że zacząłem sobie popijać wtedy, najcześciej przed snem i zaraz po obudzeniu się, miałem nawet dyżurną szklankę przy łóżku.
  • 50
  • Odpowiedz
  • Otrzymuj powiadomienia
    o nowych komentarzach

@LowcaZMroku: On nie, ludzie tak.


Jezeli ktos wystawia kogos na cierpienie tylko po to zeby sprawdzic czy wytrzyma to sa to cechy osobowosci psychopatycznej, bez dwoch zdan. Zreszta jest taka ksiega stara w ktorej widac dokladnie ze cechy sadystyczne i psychopatyczne nie sa mu obce.
  • Odpowiedz
Dlatego mamy wojny i inne plagi. jeśli powierzamy życie i wierzymy w Boga to w zasadzie choroba zwłaszcza ciężka jest tak naprawdę biletem na express do nieba także to nic ze pocierpieć tu chwile skoro tam czeka na Ciebie dobra wieczność.


@TullamoreD: co ty p--------z? () tak ciężka choroba jest super, bilet do nieba XD trzeba być nieźle zrytym, żeby w takie coś wierzyć....
  • Odpowiedz